Nie jest to rozdział idealny i przyznaję: cholernie ciężko mi się go pisało. Mógł być lepszy, ale jest taki, jaki jest. Trudno. Toczy się głównie wokół Laury i Gabrielle. Ile ja czekałam na to starcie, ech!
***
Nie minęło nawet pięć minut, a
już wiedziałam, że popełniłam ogromny błąd. Była pomiędzy mną a Gabrielle
istotna różnica. Ona była pełnokrwistym demonem, który żywił się na co dzień
ludzką energią – dzięki temu miała niespożytkowaną ilość mocy, za pomocą której w łatwy sposób mogła mnie zabić. Ja byłam zaledwie półdemonem, który jakiś czas
temu oddał połowę swojej magii, handlując z pewną wiedźmą. Jedyna energia, z
której teraz korzystałam, należała do mnie.
Aby wygrać, musiałam mieć
konkretny plan, a niestety na razie nic ambitnego nie przychodziło mi do głowy.
Mogłam tylko odpierać ataki rozbawionej Gabrielle, która najwyraźniej świetnie
się bawiła, próbując mnie osłabić. Jeżeli dalej tak pójdzie, cała moja moc
zostanie wyczerpana tylko i wyłącznie dlatego, że starałam się nie dać zabić. A
co będzie potem? Zostanie mi tylko i wyłącznie ucieczka.
Odskoczyłam gwałtownie w bok,
mało nie potykając się o gruzy zniszczonego budynku. Moja przeciwniczka
wykorzystała chwilę mojego zawahania i posłała piekielnie szybką wstęgę mocy w
kierunku moich stóp. Gdyby nie to, że gwałtowny wiatr, który pojawił się
znikąd, zmienił jej bieg, zapewne byłabym ciągnięta po ziemi w stronę mojej
oprawczyni. Alex również nie próżnowała – choć ledwo była w stanie opierać się
łokciami o podłoże, posłała piorun w stronę Gabrielle. Demonica tylko skrzywiła
się na widok tej nieudolnej próby zrobienia z niej spalonego kotleta –
ostentacyjnie poprawiła przypalony kosmyk włosów, który zaczesała do tyłu, a
potem zgrabnym ruchem dłoni rzuciła w kierunku la bonne fee wstęgę, która
owinęła się wokół jej nadgarstków, skutecznie ją unieruchamiając.
– Zaskakujesz mnie –
powiedziała znudzona demonica, okręcając swoją broń wokół ust Alexandry, która
najwyraźniej chciała się wtrącić w rozmowę. – Doskonale wiedziałaś, że nie poradzisz sobie
ze mną w walce, a jednak się na nią zgodziłaś. – Gabrielle uniosła brew,
całkowicie tracąc zainteresowanie czarodziejką. – Pokonałam nawet pyskatą
żmiję, która miała zdecydowanie większe pokłady mocy niż ty. Naprawdę myślisz,
że dasz sobie rady? – zaśmiała się kpiąco. – Spójrz tylko. – Machnęła dłonią w
bok, pokazując na zniszczone miasto. – Czy jest tutaj coś, co pomoże ci ze mną
wygrać? Może nie jesteś tak głupia jak twój pokręcony chłoptaś, ale mózg
niewiele da ci w walce na moce. – Prychnięcie, które z siebie wydała, kojarzyło
się z nieprzyjemnym oddźwiękiem, które wydawało łamane drewno.