WCN zdążyło wzbogacić się przez ten czas o pierwszą, zakończoną serię - i tu z uśmiechem mogę powiedzieć, że to moje pierwsze, prywatne opowiadanie, które skończyłam w całości. 74 rozdziały to całkiem pokaźna liczba! Zaczęłam również drugą serię z dopiskiem: "3/4 demona", która ma dopiero 24 rozdziały. Wiem, ostatnio mnie nie ma, nie piszę również rozdziałów (i czuję się jak narkoman na wstrzymaniu), ale 8-mego lutego piszę ostatni, tragiczny egzamin (właśnie zamiast się uczyć to piszę notkę!) i wtedy postaram się coś naskrobać.
Wiecie co mi dało WCN? Oprócz tego, że zaczęłam lepiej pisać to poznałam masę wspaniałych osób, a z trójką z nich spotkałam się nawet na żywo! W tym miejscu chciałabym podziękować Cleo, Abby i Królikowi <3. Bo nasza znajomość też trwa mniej więcej dwa lata.
1. Królik i Naff. 2. Cleo i Naff. 3. Abby! (która nie dała sobie zrobić zdjęcia >D)
WCN przeczytało wiele bliskich dla mnie osób! To pierwszy raz, kiedy dzieliłam się swoją twórczością z ludźmi, których lubię, choć na ogół tego nie robiłam.
To też pierwsze opowiadanie, dzięki któremu wyrobiłam sobie nawyk: "jak zaczynasz to pisz do końca".
Nigdy nie żałowałam, że coś takiego stworzyłam, choć wiem, że nie jest szczytem oryginalności i nie chciałabym go wydać. Za to jest podstawą mojej poważniejszej twórczości. Na WCN się kształtowałam i wciąż to robię. Dzięki niemu widzę jakie poczyniłam postępy od początku istnienia bloga! Bo choć piszę już od 3 klasy podstawówki to właśnie dzięki WCN pisanie stało się moją pierwszą, najważniejszą pasją i zbiło śpiew z podium.
W ramach urodzin, postanowiłam podzielić się kilkoma zdjęciami, które zawsze kojarzyły mi się z tym opowiadaniem i... ciekawostkami!
Obrazek zawsze kojarzył mi się z Blazierem, którego twarzy nikt nie widział!
Ciekawostka nr. 1: Pomysł wcale nie zrodził się w 2014 roku. Nie ma dwóch lat. Ma ich już aż cztery/pięć! Najpierw powstał tytuł, który zrodził się znikąd. Demony i łowcy byli inspiracją po przeczytaniu "Darów Anioła". Początkowo koncepcja była bardzo podobna do "Darów Anioła", ale szybko starałam się od nich odejść i stworzyć własne postacie (dlatego też stanęłam na 3 części. Motywowałam to tym, że nie chcę przypadkiem czegoś skopiować). Koncepcja powstała za czasów drugiej klasy technikum i bohaterowie mieli wówczas tyle samo lat co ja! 17! Napawało mnie to dumą. Dziś mam ich niestety 21 (ale Lauriel mają po 23!). Wstępna koncepcja powstała po to, aby oddać opowiadanie na konkurs. Nigdy go jednak nie spisałam w formie shota jak planowałam, a konkurs przeszedł mi koło nosa.
Gdybym miała przedstawić Madlene - zapewne tak by właśnie wyglądała!
Ciekawostka nr. 2: Pierwsze fragmenty i pomysły na WCN powstały na nudnych lekcjach historii w szkole średniej. Do tej pory mam gdzieś w domu kartki z bardzo malutkim, drukowanym pismem (żeby nikt nie mógł podejrzeć co piszę), gdzie pisanie polegało na:
Nathiel*seksowny uśmiech* Cześć, maleńka.
Laura: Spadaj.
Dużo powstało też w mojej głowie w nocy i dzięki snom.
Ciekawostka nr. 3: W początkowej koncepcji Laura nie była chłodna i ironiczna. Bywała wredna, ale strasznie często się rumieniła i reagowała na podrywy Nathiela zawstydzeniem. Miała też rodzeństwo, a Joanne była jej prawdziwą matką. Hugh nazywał się zaś Hugge, najwyraźniej gdzieś mi to potem umknęło, a organizacja Nox była paktem, nie organizacją. Niewiele pamiętam z początkowych pomysłów. Wiem, że zalegają gdzieś na kartkach. Jedne z pierwszych tekstów publikowałam na swoim photoblogu i mam je w folderze do dziś. Jednak gdy tak na nie spojrzę... strzelam facepalma. Jedyne co mogę przyznać to to, że Nathiel i Sorathiel od początku byli tacy jak chciałam, żeby byli!
Ciekawostka nr. 4: Imię Nathiel wymyśliłam, zanim w ogóle powstała jego postać. Nazwałam tak swojego misia-psa, który miał zielone oczy! Forma od niego była jednak bardziej spolszczona, bo: Naffiel. Już wiecie skąd wziął się mój nick? Od misia Naffiela. Nathiel powstał potem na potrzeby opowiadania. Sorathiel też było imieniem, które wymyśliłam ja. Skąd Laura? Zawsze podobało mi się to imię!
Ciekawostka nr. 5: Pierwsze trzy/cztery rozdziały stworzyłam w 2 klasie technikum (4/5 lat temu). Następne rozdziały zaczęłam tworzyć już w 2014, kiedy powstał blog. Początki były ciężkie, ale gdy po 20 rozdziale zaczęłam tworzyć rozpiskę, nie miałam już problemu z opisywaniem co ma się wydarzyć. I tej samej rozpiski trzymam się w "3/4 demona" (jest aż do czasów, gdy bliźniaki Auvrey mają już po 5 lat, na razie jej jednak nie zakończyłam, czekam na inspirację!).
Nathiel*seksowny uśmiech* Cześć, maleńka.
Laura: Spadaj.
Dużo powstało też w mojej głowie w nocy i dzięki snom.
Laura. Zdjęcie użyte jako jeden z nagłówków na WCN!
Od razu skojarzenie z Calanthe!
Zdjęcie, które kojarzy mi się z Laurielem!
Ciekawostka nr. 5: Pierwsze trzy/cztery rozdziały stworzyłam w 2 klasie technikum (4/5 lat temu). Następne rozdziały zaczęłam tworzyć już w 2014, kiedy powstał blog. Początki były ciężkie, ale gdy po 20 rozdziale zaczęłam tworzyć rozpiskę, nie miałam już problemu z opisywaniem co ma się wydarzyć. I tej samej rozpiski trzymam się w "3/4 demona" (jest aż do czasów, gdy bliźniaki Auvrey mają już po 5 lat, na razie jej jednak nie zakończyłam, czekam na inspirację!).
Laura
Ciekawostka nr. 6: WCN, głównie 3/4 demona, pełne jest postaci wziętych z życia codziennego. Mowa tu głównie o la bonne fee i wiedźmach. Całą piątką są osoby już istniejące, choć o lekko zmiennym charakterze i bardziej... dziwne. Madlene Barrel - to ja, co zdradza, że mam na imię Marlena. Barrel to dłuższa historia - w moim nazwisku znajduje się bowiem słowo: "baniak", a "baniak" to po ang. "barrel", podobnie jak beczka. Dobrze jest być beczką. Martha Settler - to Cleo, Patricia Finch - to Królik, Alexandra Rake - to Abby, Silvia Jewy - to Żydzio. Wiedźma Isabelle Evans - to też w rzeczywistości moja ciotka, kuzynka mojej mamy. I moja mama, również jest prawdziwą postacią (wow), to, że robi mikstury i wypieki jest akurat dla niej bardzo charakterystyczne. Olivia Tower - poboczna postać to moja koleżanka, Lunatyczka. W niedługim czasie pojawi się też Aren, postać wzorowana na moim chłopaku.
Zawsze choć trochę kojarzyło mi się to z Nathielem!
Ciekawostka nr. 7: WCN ma zaplanowane cztery serie. Tak, dobrze widzicie. Od najdalszych czasów, wygląda to tak:
1. W cieniu ognia [prequel] - opowiada o losach starej organizacji (czas świetności Nox), a dokładnie o Calanthe, matce Laury, która dołącza do łowców. Opisywane są tam jej początki i miłość do Aidena, to, że miała na pieńku z całym departamentem i miała ciekawych przyjaciół. Prolog i połowę pierwszego rozdziału już stworzyłam, rozpiska jest przewidziana do 52 rozdziału i jest już zakończona. Tak, kiedyś stworzę dla tej opowieści bloga.
2. W cieniu nocy - czyli pierwsza część WCN opublikowana w całości, do 74 rozdziału.
3. W cieniu nocy - 3/4 demona [sequel] - kontynuacja, którą obecnie piszę. Lauriel są razem i dorobili się dzieciaków, zaś departament został odbudowany!
4. W cieniu nocy - przeznaczenie ognia - coś, co jest tylko koncepcją i zlepkiem myśli. Opowiada o bliźniakach Auvrey, którzy są już nastolatkami. Odejście od spraw departamentu, skupienie się na drugiej kategorii szkodliwych demonów - demonów ognia. Myślę, że nie powstanie. Jeżeli już to stworzę jakiegoś shota.
Mała Laura?
Ciekawostka nr. 8: Soriel by nie istniał, gdyby nie rozmowa z Królikiem. Przy opisie śmierci rodzeństwa Nathiela, rzuciłam byle jakim imieniem dla niego, które akurat kryło się w moich notatkach z imionami. Królik wyłapał to imię i zapamiętał. Kiedy zaczęłyśmy ze sobą więcej rozmawiać, a ja bardzo jarałam się jej bohaterem (wciąż się jaram <3), pomyślałam, że fajnie byłoby ożywić Soriela, zrobić postać Królika i stworzyć z nich paring. Od tego zaczęło się nasze jaranie paringami!
Zawsze kojarzyło mi się z Calanthe i Laurą. Z serii: gdyby jednak ich losy potoczyły się inaczej.
Więcej ciekawostek chyba nie wyskrobię! Myślę, że to wszystko co chciałam zdradzić. Jeszcze raz: sto lat dla WCN! I oby przybyło następnych lat! Tak szybko z tym opowiadaniem nie mam zamiaru się rozstawać. Dziękuję wszystkim, którzy tu wchodzą <3. Następny rozdział przewiduję na 14 lutego. Niech żyją Walentynki!
Sto lat dla WCN! <3 Jedno z moich ulubionych opowiadań, Nathiel, którego kocham już całe dwa lata (niemożliwe!) i bycie pierwowzorem dla Marthy - coś niesamowitego!
OdpowiedzUsuńTe ciekawostki były dla mnie nowością, ale bardzo przyjemną.
Aruś jajo Aren? Chcę go poznać!
Wszystkiego dobrego! Niech żyje nasza znajomość! <3
Wszystkiego najlepszego dla WCN, ale też dla Ciebie, Naff jako autorki:) Wytrwanie dwóch lat to wyczyn, ale też wielka przygoda. Miło wrócić wspomnieniami do całości. Oby następne lata były równie udane i owocne w zamienianiu rozpisek na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Laurie
Ty małpo! Jednak zrobiłaś mi zdjęcie! Grrr...
OdpowiedzUsuńOby WCN trwało jak najdłużej! Nie wyobrażam sobie Ciebie bez tej historii! :*
I naprawdę zabiję za to zdjęcie!
Ja też mam to zdjęcie na swoim WMC... Mnie też zabijesz?
Usuń