środa, 19 marca 2014

Rozdział 11 - "Witaj w świecie demonów"

Nie wiem co mnie nagle wzięło, ale dokończyłam rozdział. Nie czekałam do weekendu, bo po co? Będę miała wolne, może w końcu pouczę się do egzaminów zawodowych, do matury, tak, tak!
Są akapity (tylko takie... malutkie!), starałam się robić w tym mendowatym Wordpadzie przerwy, starałam się wyzbyć kropek przed myślnikami i mam nadzieję, że wszystko jest idealnie D: chociaż znając życie, blogger spieprzy moją robotę.
Niech żyje patelnia.


POPRAWIONE [30.07.2017]

Wcześniej wspominałam o akapitach. Nawet nie wiecie jak bardzo ułatwił mi robotę Word Office. Dla wszystkich początkujących - nigdy nie róbcie akapitów spacjami, od tego są taby, mnie się to potem strasznie poprawiało!
***
– Od czego mam zacząć?
Nie spieszyłam się z odpowiedzią, chciałam ją najpierw dokładnie przemyśleć.
Spoglądałam ukradkowo na Nathiela, który siedział na krawędzi mojego łóżka i luzacko opierał się o kołdrę. Lewą nogę założył z gracją antylopy na prawą, czarną grzywkę zaczesał palcami w tył. Wyglądał jakby pozował do niewidzialnego aparatu. Może i był przystojny, może miał w sobie dużo naturalnego powabu, ale modelem to on by nie mógł zostać. Widział kto gościa z nożem na okładce magazynu dla kobiet? Chyba że ten magazyn jest dla psychopatek zamkniętych w wiadomym zakładzie.  
– Co, zatkało? – spytał.
Przez swoje głupie rozważania przestałam myśleć o tym, o czym teraz powinnam. Twarz Nathiela mnie rozpraszała. Lepiej wyglądałby z papierową torbą na głowie.
– Nie – mruknęłam. – Po prostu nie jestem pewna czy naprawdę chcę posłuchać tej historii – skłamałam. To oczywiste, że chciałam to zrobić, nieważne jakie wyciągnę z tego konsekwencje. Mogłabym wręcz rzec, że wiedza jeszcze nikogo nie zabiła, ale nie chciałabym stracić głowy.
– I tak jedną nogą jesteś już w świecie demonów. – Chłopak wzruszył obojętnie ramionami.
Miał racje. Skoro Deaniel był jednym z nich, to z pewnością nie ucieknę od tego tematu, nieważne jak bardzo bym tego chciała.
Wzięłam krótki wdech, uspokoiłam swoje rozszalałe myśli i nareszcie wyrzuciłam z siebie szereg pytań, które dręczyły mnie od kilku dni:
– Jakie są demony i w jaki sposób zagrażają ludziom?
Nathiel, któremu paliło się do opowieści, wyprostował się dumnie, chrząknął niczym profesor, który zaczyna swój wykład na uniwersytecie dla wybitnie uzdolnionych i zaczął opowiadać:
– Nikt nie jest w stanie jednoznacznie określić kim lub czym są demony i skąd się wzięły. Jedni mówią, że to sama wiara i wyobraźnia człowieka je stworzyła, inni, że samoczynnie zrodzili się  z ciemności, nicości lub zła. Teorii jest wiele, ja wiem tylko tyle, że istnieją od niepamiętnych czasów, posiadają potężną moc i są na wskroś przesiąknięte złem – mówiąc to, uśmiechnął się pod nosem. Miałam dziwne wrażenie, że wyrecytował jakąś stronę z książki o demonach, ale czy on w ogóle potrafił czytać? Miałam co do tego wątpliwości. – No, dobra. Niech będzie, istnieją też dobre demony.
Dobre demony? To brzmiało jak czysta abstrakcja. W końcu już sama nazwa wskazywała na to, że te potwory były przesiąknięte złem. W żadnej bajce ani powieści nie spotkałam się z takim, który byłby dobry. Widocznie ludzie wciąż mieli małe pojęcie o otaczającym ich złym świecie, składającym się z obrzydliwych stworów.
– Są to na przykład demony ziemi, wiatru i wody, czyli demony żywiołów. Mogą jedynie zaszkodzić przyrodzie, choć częściej jej pomagają. Nie mają też jakiejś szczególnie wielkiej mocy.
Deaniel wspominał kiedyś o tym, że jest w połowie demonem ziemi i cienia. Skoro te pierwsze były dobre, to co w takim razie z drugimi? Ich niezapowiedzenie nie wróżyło niczego dobrego.
– Najbardziej szkodliwe są demony ognia, które sieją spustoszenie gdziekolwiek pójdą, na szczęście rzadko schodzą do świata ludzi, no i nasza udręka, demony cieniste, które biją wszystkich na głowę – skrzywił się. – Istnieję po to, by je niszczyć. – Gdyby nie to, że Nathiel siedział na łóżku i opowiadał mi tę demoniczną historię, pomyślałabym, że jestem w kinie i słucham reklamy dotyczącej jakiegoś super science-fiction, do którego scenariusz układał przesiąknięty sztampowością scenarzysta.
Demony. Władza. Śmierć. Pieniądze. Dziwki. Mafia. Narkotyki. I ostre noże. To wszystko znajdziesz w nowym filmie pod tytułem: „Zabiję te ścierwa”, gdzie główną rolę gra Nathiel Auvrey. W kinach od dziesiątego października.
– A więc cieniste demony są jedynymi z gorszych? – spytałam od niechcenia, żeby tylko podtrzymać rozmowę. Zadawanie pytań oczywistych było ku temu dobrym rozwiązaniem.
– Jednymi? Są najgorsze – prychnął mój towarzysz. – To potwory, które żywią się ludzką energią.
– Co masz na myśli? – Odrobinę się zawahałam.
– Jak sama nazwa wskazuje, cieniste demony kryją się w cieniu, który jest dla nich ochroną, mam tu na myśli różne przedmioty, nie istoty ożywione. Prawdziwy cel cieniste pokraki osiągają tylko wtedy, gdy skryją się w ludzkim cieniu. Mogą tam przebywać jakiś czas, ale prędzej czy później wysysają z ludzi energię. W taki sposób mogą doprowadzić człowieka do szybkiej śmierci, ale nie zawsze wyżerają tę energię w całości – wytłumaczył. – Ich ofiarą może paść każdy człowiek. Chociaż – tu spojrzał w stronę mojego cienia odbijającego się na ścianie – ty nie masz się o co martwić.
– Ja? – zdziwiłam się.
– Twój cień jest słaby, co świadczy o niskiej energii potencjalnej.
– Energia potencjalna w fizyce to energia, którą wytwarza ciało w spoczynku – mruknęłam, nie do końca rozumiejąc co energia potencjalna ma z tym wspólnego.
– Pieprzyć fizykę – prychnął Nathiel. – W świecie demonów jest to wewnętrzna energia człowieka, która pozwala im się nażreć i stać potężniejszym. Tak ją sami nazywają, a chyba rozumiesz to, że nie przejmują się nazwami ze świata ludzi?
– Rozumiem. – Kiwnęłam głową, nie mówiąc już nic więcej.
Zauważyłam, że demony to bardzo drażliwy temat dla Nathiela. Ciekawiło mnie, co mu takiego zrobiły, bo szczerze wątpiłam w to, że jego mania na temat ich zabijania była nieuzasadniona żadnym wydarzeniem. Nienawiść nie bierze się znikąd, aby nienawidzić musimy mieć powód inni niż tylko i wyłącznie czyjeś istnienie.
Każdy element ciała Nathiela wydawał się mówić: „nienawidzę tych ścierw, wybiję je wszystkie”. Nawet do opowiadania o nich podchodził z dziwną powagą, z którą do tej pory nie ważyłam się go kojarzyć.
– Zanim cieniste demony atakują swoją ofiarę, sprawdzają jaki ma stopień wyrazistości cienia. Wątpię, aby którykolwiek chciał się dobrać do twojego. Na świecie jest wielu ludzi, którzy będą dla nich bardziej wartościowi.
Cóż, przynajmniej nie musiałam się bać, że któryś z nich zechce mnie pożreć. Pominę oczywiście fakt, że już raz jeden demon chciał mnie zabić. To wspomnienie wciąż było w mojej głowie jak żywe.
Nie mogłam czuć się do końca bezpiecznie. Nawet jeśli demony nie czekały na mnie za każdym rogiem ulicy, to jednak wciąż istniały i kto wie, czy z desperacji oraz głodu nie dobiorą się również do mojego słabego cienia.
– W naszym świecie wyróżnia się trzy rodzaje wyrazistości. Słaby – jak twój, przeciętny – posiada go większość ludzi na świecie, silny, czy inaczej wyrazisty, który posiada na przykład twoja dziwna przyjaciółka.
Zdziwiłam się i równocześnie zaniepokoiłam. Nie mogłam pojąć, dlaczego akurat ona była najłatwiejszym łupem dla demonów. Nigdy bym nie sądziła, że ta roztrzepana, roześmiana, ciesząca się życiem dziewczyna będzie potencjalną ofiarą dla tych okropnych potworów. Będzie, bo jeszcze nie jest. Czy ma aż tak wyjątkowe szczęście, że do tej pory żaden się nią nie zainteresował? A może już się interesował? Znajomość z łowcą może jej pomóc, ale nie liczyłabym na to.
– Czasami nie musisz patrzeć na cień, aby domyślić się kto ma jaki stopień wyrazistości. To widać już na pierwszy rzut oka – uśmiechnął się do mnie i to w całkiem zwyczajny sposób, niezawierający żadnych podtekstów. – Zazwyczaj osoby twojego pokroju są okropnymi pesymistami i strasznie zrzędzą. Najczęściej bywa tak, że z jakiegoś powodu są nieszczęśliwi lub przeżyli coś, co miało na nich negatywny, a czasem niszczący wpływ. Energia potencjalna może się zmieniać, chociaż prędzej spada, niż wzrasta, no ale w tym świecie wszystko jest możliwe.
To by się zgadzało. Odkąd pamiętałam byłam straszliwą pesymistką, uważającą, że żaden człowiek nie ma prawa wstępu do mojego serca. Jedynymi osobami, które mogły się do mnie zbliżyć i nie zostały przez to narażone na ostre odłamkami lodu były moja mama i Amy – moja dokładna przeciwność. Dlatego jej cień jest tak wyrazisty. Stopień wyrazistości (jak to nazwał Nathiel) musiał w dużej mierze zależeć od charakteru, czy może prędzej od usposobienia człowieka do życia i jego predyspozycji psychicznych. W takim razie potęgą świata są optymiści. Tak mi przykro.
– Jak się pewnie domyślasz, demony nie posiadają cienia. Podobnie jest z łowcami, tyle że w stosunku do nich mają cienie ukryte. To, co widzisz – tu wstał i skierował palec wskazujący na swoje cieniste odbicie na ścianie – to cień sztuczny. W ten sposób łowcy chronią się przed atakami demonów.
A więc schodzimy do tematu ludzi broniących świat przed demonicznym złem.
– Kim są łowcy? – spytałam.
– Łowcy, a dokładniej łowcy cienia to zwyczajni ludzie.
Zdziwiłam się. Cały czas myślałam, że są wyjątkowi, że używają magii, która nie jest dostępna dla laików. Sądziłam, że można nimi zostać tylko, jeśli przejdzie się przez ciężkie szkolenie zakrapiane magicznymi rytuałami. Najwyraźniej się myliłam.
– A więc każdy może być łowcą?
– Dobrze kombinujesz – Nathiel posłał uśmiech w moją stronę. – Jednak niewiele osób jest w stanie podjąć się tak wielkiego ryzyka. Zazwyczaj to rodzinny fach. Dobrym przykładem jest Sorathiel, którego rodzice byli niegdyś łowcami.
– Byli?
– Gdy miał siedem lat zginęli w walce z tymi ścierwami – powiedział i skrzywił się tak mocno, że jego twarz skrywająca się w cieniu pokoju, wydawała się być zdeformowana. Na szczęście to tylko moja wyobraźnia.
Nathiel musiał być naprawdę blisko ze swoim przyjacielem, skoro na samo wspomnienie śmierci jego rodziców aż się w nim gotowało. Może właśnie to był powód, dla którego gonił za każdym demonem i nie miał dla nich żadnej litości?
– Nie bał się przejąć po nich tak ciężkiego zawodu?
– Nie. Od tamtej pory jego jedynym celem jest niszczenie demonów. Trudno się  wyrwać ze świata, w którym żyje się od dziecka – już bardziej uspokojony, spojrzał w sufit. Chyba się nad czymś zamyślił.
– Dużo jest łowców? – zapytałam, pragnąc dowiedzieć się jeszcze więcej.
– Bardzo mało. Niewielu ludzi jest na tyle silnych, by poradzić sobie ze złem. Niewiele ludzi w ogóle wie o istnieniu demonów. Łowcy cienia to zazwyczaj osoby samotne, silne psychicznie, chłodne emocjonalnie. To ludzie, którzy nie mają już niczego do stracenia.
Nie mogłam powstrzymać się od ironicznego uśmieszku.
– Nie wyglądasz na taką osobę.
Nathiel odwzajemnił mój uśmiech. Nie wyglądał jednak na kogoś, kto za chwilę rzuci mi się do oczu za opryskliwą uwagę. Po raz pierwszy obydwoje wyglądaliśmy jak normalni ludzie nieskaczący sobie do oczu. Po prostu rozmawialiśmy. Czy to nie dziwne? Jeszcze kilka godzin temu ten niepoprawny łowca gonił mnie wokół stołu z nożem w ręku, a ja atakowałam go patelnią. Coś się zmieniło? Najwyraźniej tak.
– Bo nią nie jestem. Trafiłem do świata łowców na zupełnie innych zasadach. Można powiedzieć, że od samego początku mam lżej – powiedział i puścił do mnie oczko.
Bałam się zapytać o co chodzi, zresztą nie chciałam wchodzić z butami w jego życiowe historie. Jeżeli będzie chciał, sam mi o tym kiedyś opowie.
Zaraz.
Przecież nie zamierzałam się z nim więcej użerać. Nie za bardzo się przyzwyczaiłam?
Od tej myśli aż przeszyły mnie dreszcze. Nie wyobrażałam sobie tego, że będzie do mnie wpadał na herbatkę. Przecież my się nawet nie lubiliśmy. W tym momencie łączył nas czysty handel – informacje za nóż, po niej nasza krótka znajomość dobiegnie końca.
– Jak zabijacie demony cienia? Czy to ma związek z tym tajemniczym nożem, za który chciałeś mnie zabić? – zadałam kolejne pytanie, żeby przypadkiem nie uznał, że to koniec transakcji.
– Tak. To jedyna skuteczna broń przeciwko cienistym demonom. Nazywamy ją exitialis.  Stworzył go pierwszy łowca cieni. Nie jestem zbyt dobry w zapamiętywaniu dat, ale łowcy cienia istnieli już w czasach starożytnych. Myślę, że więcej na ten temat powiedziałby ci Sorathiel. Ma mózg jak niejeden człowiek na tej planecie.
Uśmiechał się. W normalnym przypadku stwierdziłabym, że gość jest gejem, ale już od samego początku widziałam pomiędzy nimi grubą nić porozumienia. Mimo odmienności charakterów, byli (jak się domyślałam) najlepszymi przyjaciółmi.
– Istnieje jakieś zrzeszenie łowców? Czy działacie w pojedynkę?
– Należymy do organizacji. Nazywa się Nox. Głupia i prostacka nazwa, która ma oznaczać, że działamy w nocy, gdy nikt nie patrzy. Zarządza nią najstarszy jej członek, na którego mówimy Hugh. Jest cholernie wrednym, starym dziadem, ale to on mnie przyjął do organizacji – powiedział i wzruszył ramionami, zupełnie jakby to była drobnostka.  
– Skoro każdy człowiek może zostać łowcą cienia, czy nie oznacza to, że każdy ma w sobie magię?
– Za dużo zadajesz pytań – Nathiel spojrzał na mnie poirytowany. To oznaczało, że powoli zmierzaliśmy do zakończenia pierwszego etapu naszej transakcji. – Nie. Nie nazwałbym tego magią. Człowiek nie umie bawić się magią, to demony ją stosują. U nas to zwykłe użytkowanie energii potencjalnej, o której już wspomniałem.
– A więc aktywatorem noży jest zwykła, ludzka energia?
Nathiel pokiwał głową.
– Chcesz coś jeszcze wiedzieć? No, chyba że marzysz o tym, bym spędził u ciebie noc – Uśmiechnął się w moją stronę uwodzicielsko. – Nie mam nic przeciwko, łóżko masz miękkie.
– O niczym innym nie marzę, jak o upojnej nocy z jakimś świrem – mruknęłam cicho. – Tak, mam jeszcze kilka pytań.
Nathiel ziewnął i przeciągnął się leniwie – stracił sztuczne zainteresowanie nocką, którą domniemanie chciał ze mną spędzić. Domyślałam się, że to po prostu jego sposób bycia. Jeżeli nie poderwie chociaż krzaka w drodze powrotnej do domu, nie będzie czuł się sobą.
– Wal, bo robię się głodny.
– Niedawno zjadłeś wielki talerz placków. – Spojrzałam na niego znacząco. – Jesz jak krowa.
O dziwo nie odpowiedział, tylko zachichotał, jakbym wypowiedziała jakiś wyborny żart. To nie był żart, naprawdę mógłby być krową.
Bardzo dziwiło mnie jego zachowanie. Nagle stał się potulny jak baranek. W normalnym przypadku zareagowałby na moją wypowiedź jakąś idiotyczną ripostą. Może nie każdy debil jest debilem w każdym momencie swojego życia?
– Demony mogą przybierać ludzką formę, prawda? – zapytałam, olewając kwestię zachowania mojego towarzysza rozmów. Niech się zachowuje, jak chce, nic mi do tego.
– Nie, demony jej nie przybierają, one po prostu wyglądają jak ludzie. Oczywiście nie w każdym przypadku. To z czym miałaś okazję się spotkać to słabsza wersja cienistych demonów, dla rozróżnienia nazywamy je pokrakami. Najczęściej najgroźniejsi są ci, którzy wyglądają jak normalni ludzie.
Postanowiłam przejść do kwestii, która ciekawiła mnie najbardziej, a skoro nadarzyła się ku temu okazja, która nie poświadczyłaby o moim nadmiernym zainteresowaniu pewną osobą, miałam wolną drogę.
– Kim tak naprawdę jest Deaniel? Ostatnio oznajmił mi, że jest w połowie demonem cienia i ziemi, czy to nie oznacza, że w połowie jest i dobry i zły?
Nathiel zastanowił się chwilę.
– Wiesz – zaczął w zamyśleniu – jako dzieciak był przesiąknięty złem. Robił takie rzeczy o jakich nawet ci się nie śniło. Demony mogą się jednak zmieniać. – Spojrzał na mnie uważnie. – Jeżeli nie używają swoich mocy i nie przebywają w Reverentii, czyli inaczej: królestwie nocy, gdzie znajdują się wszystkie demony, stają się zwykłymi ludźmi. Jednak jeśli znów zaczną używać swojej mocy i pożerać energię lub trafią do Reverentii, będą tak samo przesiąkniętymi złem istotami jak na początku. No, chyba że trafią do otchłani, gdzie lądują wszystkie demony zabijane przez łowców. Wtedy jeśli uda mu się wyjść, co rzadko się zdarza, prawdopodobnie nie będzie tą samą osobą już nigdy więcej.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.
– Więc Deaniel jest teraz zwyczajnym człowiekiem?
– Zwyczajnym, pozornie dobrym demonem. Demon nigdy nie będzie człowiekiem – powiedział smętnie.
– Dlaczego tak bardzo nienawidzisz demonów? – spytałam i spojrzałam na niego uważnie. Jeszcze przed chwilą najbardziej interesującym mnie pytaniem było to, które wiązało się z Deanielem, teraz zaciekawił mnie sam Nathiel.
Auvrey wyprostował się, jakby to pytanie go zdziwiło. Wydawało mi się, czy podchodził do tego tematu ostrożnie? Miałam dziwne wrażenie, że powód jego dostania się do organizacji mógł być związany z jakąś krwawą jatką. Skoro Sorathiel kontynuował dzieło swoich rodziców, to może Nathiel chciał kogoś pomścić? Nienawiść często zradzała się z pogoni za zemstą.
– Nie lubię osobistych pytań – odpowiedział po dłuższej chwili milczenia, obdarzając mnie diabelskim uśmiechem. – Może jak się lepiej poznamy to zdradzę ci mój sekret – na zakończenie swojej wypowiedzi puścił do mnie oczko. Zrobił to chyba dziesiąty raz dzisiejszego dnia. Gdybym go jeszcze nie znała, mogłabym stwierdzić, że się mną interesuje. Nic bardziej mylnego. Nathiel uwielbiał siebie i był przeświadczony o tym, że zarażał uwielbieniem swoje otoczenie. Marzyciel.
 Nie chciałam go bliżej poznawać, podziękuję. Gdybym miała żyć z kimś takim na co dzień, już po tygodniu wylądowałabym w szpitalu z zawałem serca lub nożem wbitym w brzuch, rozważałam również psychiatryk, gdzie oczywiście trafiłabym razem z Nathielem. Swoją drogą, kusiło mnie, żeby go spytać, czy przypadkiem żadni ludzie z kaftanami jeszcze się nim nie zainteresowali. Ganiający po ulicy nastolatek z nożem nie należał zapewne do widoków codziennych, można by stwierdzić, że rzeczywiście ma coś z głową. Nawet gdyby próbował komuś wmówić, że walczy z demonami, raczej miałoby to marny w skutki ciąg wydarzeń.
– To już wszystko? – spytał zniecierpliwiony. – Tak? No to wyskakuj z noża, bo ten, który obecnie mam nie jest mój i mnie irytuje.
Westchnęłam. Miałam jeszcze milion innych pytań, jednak nie chciałam spędzać całej nocy na rozmowie o rzeczach, które nie powinny mnie dotyczyć i to na dodatek z osobą, której nie chciałam tutaj gościć. Głupia, ludzka ciekawość.
Wstałam z krzesła. Nathiel odprowadził mnie wzrokiem aż do samego biurka. Miał groźnie zmrużone oczy. Człowieku, dlaczego tak się na mnie gapisz? Podejrzewasz mnie o coś? Jestem niewinna.
Wyjęłam z szuflady sprawcę naszego spotkania, zawiniętego w białą bawełnianą ściereczkę. Szmatkę odłożyłam na bok, a nóż podałam Nathielowi. Gdy go zobaczył, odetchnął z ulgą.
– Cały i zdrowy – mówiąc to, chwycił za swoją broń. To, co się stało w następnej chwili, zaskoczyło nie tylko mnie.
Nóż zaświecił oślepiającym blaskiem, rażąc moje oczy na tyle, że musiałam je zamknąć i oddalić się od miejsca zdarzenia na kilka metrów. Nathiel odrzucił ostrze jak oparzony, wydając z siebie głośne syknięcie bólu, ręką potrząsnął tak, jakby się oparzył i chciał ją ostudzić.
Nóż wylądował na podłodze i momentalnie stracił cały swój blask. Mój pokój na powrót zalał się ciemnością.
Spojrzałam na Nathiela, który skierował na mnie groźne spojrzenie.
– Może jeszcze powiesz, że to moja wina? – prychnęłam, zakładając ręce na piersi.
– Bo twoja, idiotko. Jak często dotykałaś tego noża? – spytał podenerwowanym tonem głosu. Zaczął niespokojnie krążyć po pokoju.
Macałam go dniami i nocami, bo taki mam fetysz. Skoro Nathiel mógł się mieć manię na demony, to dlaczego ja nie mogłam lecieć na noże?!
– Często – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Jestem typem badającego myśliciela. Jeżeli coś mnie zastanawia, będę tego dotykać, będę tego słuchać, będę smakować i to do chwili, gdy w końcu nie znajdę satysfakcjonującej mnie odpowiedzi. Tu nie znalazłam, więc cóż, nóż padł ofiarą moich bezdusznych macanek.
– Pięknie! – wykrzyknął Nathiel, zanosząc się dziwnie brzmiącym śmiechem. Poczochrał  nerwowo swoje i tak już wystarczająco mocno roztrzepane włosy. Niedługo jego głowa będzie wyglądać jak siedlisko nieskoszonej trawy sczerniałej z braku słońca. – Przyzwyczaiłaś do siebie nóż. Uznał cię za swojego właściciela.
Dlaczego się temu nie dziwiłam? Kto by chciał być własnością świra uganiającego się bez opamiętania za demonami? Lepiej zostać ze statyczną Laurą, która krzywdy potworowi nie zrobi (ewentualnie wypali mu gały domestosem).
– Uśmiechasz się? – spytał zirytowany chłopak. Zacisnął pięści tak mocno, że zaczynałam się powoli bać o to, czy przypadkiem mnie nie pobije. Nie byłam przywiązana do swojej twarzy, ale nie chciałabym, żeby była obita i obolała.
– Wiesz co cię teraz czeka?
Zostanę nożownikiem. Na pewno sprawdzę się w tym zawodzie.
– Demony – podsumował Nathiel. – Będą cię ścigać, bo jesteś właścicielką exitialis, a one doskonale wyczuwają ich właścicieli.
– Równie dobrze mogę wyrzucić ten nóż, czyż nie? – spytałam spokojnie. Nie dajmy wyprowadzić się z równowagi, nie takiemu kretynowi.
– Nie! Cholera, nie! – wykrzyknął Nathiel, chwytając się za głowę. Wyglądał teraz na mocno podenerwowanego. – Nawet jak wrzucisz go do wodospadu Niagara z płonącego samolotu, nawet jeśli rozkażesz wielbłądowi w Afryce zeżreć go razem z badylami, nawet jeśli podarujesz go krzywookiemu dziecku w Chinach, które wpieprza ryż, nie, nie pozbędziesz się go!
– Jesteś rasistą – powiedziałam spokojnie.
Nathiel chwycił mnie za ramiona i spojrzał prosto w oczy. Myślałam, że zacznie mną potrząsać, aż wylecą mi z głowy wszystkie moje ironiczne docinki, ale zamiast tego przybrał poważny i spokojny wyraz twarzy. Trochę mnie to niepokoiło. O ile jeszcze przed chwilą nie zdawałam sobie sprawy z tego, co może nieść ze sobą posiadanie noża łowców, tak teraz pod wpływem niepodobnej do Nathiela powagi, zaczynałam niepokoić się o swoje życie.
– Chcesz jeszcze pożyć?
– Nie mam nic przeciwko.
– To nie pożyjesz zbyt długo mając go ze sobą, rozumiesz? Nóż plus ty równa się śmierć. Proste równanie, jak w podstawówce – syknął. – Nie jesteś łowcą i nie poradzisz sobie z demonami. Jesteś zwykłym człowiekiem o niskiej energii potencjalnej i zginiesz szybciej, niż ci się wydaje.
Na razie nie byłam w stanie trzeźwo patrzeć na tę sytuację. Tkwiłam gdzieś na granicy niepokoju i niedowierzania. Miałam nóż już od jakiegoś czasu i nic mi nie groziło. Miałam szczęście, czy po prostu Nathiel przesadzał z tym umieraniem?
Puścił mnie, ale wciąż patrzył mi w oczy z tym samym, dziwnym wyrazem twarzy. Milczał, jakby czekał na mój ruch.
Co miałam zrobić? Przecież ledwo postawiłam niemowlęcy krok ku temu paranormalnemu światu. Nie wiedziałam jak sobie w nim radzić, a łowcą nie miałam zamiaru zostawać. To nie fucha dla mnie. Byłam całkiem normalna.
– Co mam zrobić? – spytałam z westchnięciem.
– Masz dwa rozwiązania – odezwał się Nathiel. – Popełnić samobójstwo albo znosić mój widok do tego momentu, kiedy nie znajdziemy sposobu na uwolnienie cię od exitialis.
Długo nie musiałam myśleć. Sprawa była dla mnie oczywista.
– Wolę samobójstwo – mruknęłam.
– Proszę bardzo – Nathiel wzruszył obojętnie ramionami. – Chciałem być miły. Chociaż raz chciałem być miły dla jakiejś dziewczyny. – Potrząsnął głową z niedowierzaniem i rozłożył ręce na bok w geście poddania. – Ty tam w niebie, co ślepego zgrywasz! Czemu zsyłasz mi takie problemy? Wolałbym się użerać z piękną, czarnowłosą, długonogą i seksowną kobietą o ciemnej karnacji, a nie ironiczną, małą, mendowatą blondynką o cerze włochatej lamy!
Przewróciłam oczami.
– Przykro mi, że nie jestem twoim ideałem – przerwałam i udałam zamyślenie. – Nie, jednak nie jest mi przykro – uśmiechnęłam się wrednie.
Ponownie usiadłam na krzesło, zakładając nogę na nogę. Grałam pewną siebie, choć gdzieś w środku czułam przemożony strach. Nie, nie mogłam pozwolić na to, aby po moim domu pałętały się demony. Nie chodziło tu tylko i wyłącznie o moje dobro, nie mieszkałam w końcu sama. Martwiłam się o swoją matkę. Chcąc nie chcąc musiałam zaakceptować dosyć bezinteresowną propozycję Nathiela, inaczej mogłabym nie dożyć następnego dnia.
– Zgadzam się na znoszenie twojej obecności, bo chcę jeszcze trochę pożyć – odparłam.
Nathiel zmierzył mnie obojętnym wzrokiem. Wyglądał, jakby oczekiwał, że jednak popełnię samobójstwo. Nie wyszło po jego myśli. Przykro mi, drogi łowco, ale nie jestem desperatką. Wolę się już użerać z tobą, niż ze zgrają demonów.
– Co prawda niechętnie, ale... – przerwał, głośno i ostentacyjnie wzdychając. – Niech będzie. Od dziś będę twoim rycerzem – Nathiel ukłonił mi się z krzywym uśmieszkiem na twarzy. Ta rola wyraźnie mu nie odpowiadała.
W całej tej sytuacji ciekawiła mnie tylko jedna rzecz. Nie miałam skłonności do ukrywania swoich myśli, jeżeli chciałam znać odpowiedź na jakieś pytanie to po prostu je zadawałam.
– Dlaczego po prostu mnie nie zostawisz?
– Bo jesteś bezbronna – padła szybka odpowiedź.
– Chciałeś mnie wcześniej zabić.
– Matko, chciałem to mało powiedziane – mruknął pod nosem. Najwyraźniej myślał, że mój słuch ominie tę frazę. Niedoczekanie.
– Słyszałam.
Chłopak chrząknął znacząco.
– Po prostu... dobra, nie wierzę, że to mówię, ale po części to moja wina, ok? Nie chcę mieć cię na sumieniu.
To on ma sumienie?
Spojrzałam na niego uważnie, próbując się dopatrzeć w jego twarzy jakiegoś fałszu lub kłamstwa, jednak patrzył na mnie ze szczerością. Można było powiedzieć, że zdobył u mnie jednego małego plusa. W sytuacjach kryzysowych potrafił przyznać się do błędu. Oczywiście nie twierdzę, że to wszystko było jego winą. Ja również nie musiałam brać tego cholernego noża z chodnika. Niestety czasu nie da się cofnąć, więc trzeba zaakceptować swoje dziwne wybory.
– Dziękuję – wyrzuciłam z siebie, choć z wielkim trudem. W sumie nawet nie musiałam mu dziękować, ale czyż kultura tego nie wymagała? Bądźmy ludźmi (nie Nathielem).
Łowca, który do tej pory był dziwnie spięty, rozluźnił swoje mięśnie i posłał mi krótki, uroczy uśmiech małego, pięcioletniego chłopca.
– Proszę – zakończył miłym głosem.
Byłam zdziwiona jego nagłą odmianą. Może triumfował? A może ze mnie kpił? Nie mogłam dostrzec jakiegokolwiek fałszu w jego uśmiechu, jakiegokolwiek złego gestu, złego wyrazu. Wszystko wskazywało na to, że był naturalnie szczery, a to zaczynało mnie powoli przerażać.
Nim się obejrzałam, młody łowca siedział już na parapecie trzymając się ramy okna. Ten widok sprawił, że nie powstrzymałam się od przybrania zaskoczonej miny.
– Co ty robisz?
– Idę do domu – odpowiedział Nathiel głosem wyluzowanego nastolatka, który niczym się nie przejmuje.
– Nie wiesz co to są drzwi? – spytałam, próbując ukryć uśmieszek rozbawienia.
– Hmm, pomyślmy. Drzwi to ruchoma, pionowa przegroda, element zamykający otwór w ścianie budynku – uśmiechnął się do mnie wrednie.
– To dlaczego z nich nie korzystasz? – spytałam, unosząc brew do góry. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, z trudem go już powstrzymywałam.
– Drzwi są dla frajerów. Główni bohaterowie zawsze wchodzą i wychodzą z klasą – powiedział rozbawiony, szczerząc swoje idealnie białe zęby.
Machnął mi ręką na pożegnanie i jak gdyby nigdy nic zeskoczył z parapetu.
Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem. Całe szczęście nie mógł już słyszeć mojego chichotu, gdy zamykałam za nim okno. Patrzyłam jak ciemna postać nastolatka umyka gdzieś między krzakami, zupełnie jak ninja, który wypełnia swoją chwalebną misję.
Gdy straciłam go z oczu, zdałam sobie sprawę z tego, że obecność tego niepoprawnego psychopaty pomogła mi zapomnieć o Deanielu. Skupiłam się tylko i wyłącznie na Nathielu, a dokładniej na jego demonicznych opowieściach. Musiałam przyznać, że podczas rozmowy zachowywał się jak w miarę normalny człowiek, co było dla mnie w najwyższym stopniu szokujące.
Cóż, może nie jest takim dupkiem za jakiego go uważałam? Ale to tylko może.

22 komentarze:

  1. Niech żyje patelnia, domestos i kotlety!
    A słyszałaś o oberwaniu w głowę encyklopedią PWN? Wiedza zabija, uwierz.
    Są akapity, kropki zniknęły :) Nie czepiam się i wydaje mi się, że Abigail też nie będzie.
    " Nathiel odwzajemnił mój uśmiech, co niesamowicie mnie zdziwiło. Po raz pierwszy wyglądaliśmy jak normalni ludzie nie skaczący sobie do oczu. Po prostu rozmawialiśmy. Czy to nie dziwne?" - czy Nathiel brał jakieś środki uspokajające? Przecież to nie on! Gdzie sie podział ten cham ironista?
    Dlaczego się tak gapi? Bo mu się, Laura, podobasz! A on nie chce sam przed sobą się do tego przyznać.
    Powaliło mnie porównanie koloru cery blondynki do lamy, świetne :)
    No, no, no. Coś Ty zrobiła Nathiel'owi?. Jest taki... normalny. Jestem w szoku, ale jednocześnie dziwnie usatysfakcjonowana przemianą bruneta. I nadal nie wiem, którego bruneta wybrać: mojego niebieskookiego czy Twojego zielonookiego?

    Czekam na nn ^^
    P.S. Ostatnio przerażają mnie długości moich komentarzy na blogach. I chyba chodzi za mną jakiś demon cienia, co jest dziwne, bo mam energię potencjalną podobną do tej Laury. Pożyczysz domestos?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S.S
      Skoro Logan tak Ci się podoba, to może fanklub? :D
      Dobra, dobra, już nie podsycam, bo jeszcze ktoś załapie pomysł i któregoś pięknego dnia na FB będzie na mnie czekał zawał.

      Usuń
    2. NIECH ŻYJĄ! Juhuuu! XD
      No, niestety oberwałam, ale mam stalowy łeb i nic mnie nie zniszczy ohoho.
      Tak, myślę, że Nathiel brał środki uspokajające. A może to Joanne dosypała do placków środki uspokajające? Hmmm. Nie wiem co mu się stało. Nathiel reaguje chyba na moje humorki! Ja byłam spokojna - więc on był w miarę spokojny.
      Nie wybieraj jednego, wybierz dwóch. I jeszcze się nimi podzielmy, będzie fajnie! Wiesz, ty dwa dni jednego, ja dwa dni drugiego i się wymieniamy! Fajna opcja XD.
      O Jezusie! Muszę ci pożyczyć domestosa! Pamiętaj, aby codziennie dwa razy w południe i wieczór zalewać nim swój cień, na pewno wypali demona C:
      Z chęcią ten fanklub *___* ale nie miałabym go kiedy prowadzić! Po maturze o tym pomyślę! ohoho! Nie martw się, zawału nie dostaniesz XD

      Usuń
    3. Dostałam małego zawału czytając koniec Twojego komentarza :P Po maturze to Ty masz, droga panno, egzamin zawodowy na głowie, a nie żaden fanklub!
      Możemy się wymieniać, ale ja chcę Logana przez cztery dni w tygodniu :P
      Dziękuję za domestos, mój cień jest już wolny od demona ;)

      Usuń
  2. O Panie, Panie, jakie to... piękne! *__*
    Genialne, genialne, cera lamy i oczywiście cięte riposty.
    Wiedziałam, wieeedziałam, że Nathiel będzie coś kręcił z Laurą! ♥
    Niech żyje patelnia. Ahoj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uzyje ostatnio uzywanego przeze mnie slowa ktore wyraza wiecej niz tysiac slow, a mianowicie: FENOMENALNE.
    Bardzo mi sie podobalo ale brakuje mi Deaniela :(
    Ciekawe jak Nathiel poradzi sobie w roli straznika...
    Niech zyje patelnia,
    Elfik Elen :*
    PS. Sory za bledy ale pisze z telefonu

    OdpowiedzUsuń
  4. cera lamy wtfxdd och, wyczuwam nową miłość- niech będzie z nami! *ukłon* xd
    gdzie mój Deaniel?? xd
    super notka! Błędów jako tako nie widzę. I czekam na następną notkę! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Może i akapity są, ale i tak do poprawności dialogów się przyczepię (byłoby to święto, gdybym czegoś nie znalazła, huehuehue). Otóż tak:
    jeżeli osoba mówi, krzyczy, pyta, odpowiada, marudzi i robi wszystko, co związane z mową to poprawność zapisu wygląda tak:
    - Podasz mi domestosa? - pytam moją mamę, która spogląda na mnie dziwnie.
    Jeśli jednak osoba tańczy, podskakuje, idzie, siada, czyli wszystkie czynniki, które nie są związane z mową zapisujemy w ten sposób:
    - A po co ci? - Zamrugała oczami.
    I dokończę dialog:
    Uśmiecham się do niej.
    - Marzy mi się umycie zębów pewnego chłopaka!
    Dobra. To by było na tyle, a teraz treść. ^^
    Przeczytałam to już wczoraj po przyjściu ze szkoły, ale nie byłam w stanie, by napisać komentarz. Lekcje od !5 do 20 mają w sobie to coś, co potrafi dobić człowieka do końca. Jednak myśl, że mam telefon z powrotem (chociaż ta ich naprawa polegała na zrzuceniu winy na baterię, która ze starości prawie kopie każdego) dodała mi skrzydeł i bla bla bla...
    Rany, miałam pisać zdanie o rozdziale, a nie gadać o swoim bezsensownym życiu, gdzie nie ma dziwek, koksu i marmolady, bo urządzenie takiej imprezy wymaga większej ilości osób... grrr! Znowu to samo!
    Laura dużo się dowiaduje o tamtym świecie. I bardzo dobrze - bardzo jej się to przyda. A Nathiel będący w pewien sposób dla niej miły... WOW. To się chłopak najadł teflonu z patelni. Ale jednak gdyby nie on to Laura dalej by nic nie wiedziała o swoim wrogu i przyjacielu, bo ten drugi zaginął w akcji okradania firmy Tefal z pewnej rzeczy. No i to zapewnienie ochrony - ojj, będzie się działo. ^^
    Dobra, rozpisałam się, czyli mój umysł się obudził (ciekawe, kiedy znowu zaśnie). Oby to trwało jak najdłużej, bo trzeba zrobić zadania z matmy (umysł włącza tryb: zZzZzZz)
    Życzę weny i czekam na dalszy ciąg!
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O ja ♥ superowski i jaki długi rozdział. Jak dla mnie wszystko było supcio. No i Nathaniel i Laura awww ♥ Chce już next.
    Pozdrawiam
    Aqua

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie nic się nie ucina, nie znika.... O.o
    Rozdział bardzo fajny :)
    Nathaniel o no... i Laura ;D *.* podobało mi się... ;D
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle, genialnie! Kurczę, ciekawa jestem co będzie dalej ;) Może Laura i Nathiel się polubią? o.O Czekam na kontynuację! :* Pozdrawiam:
    i-jego-zielone-oczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiero teraz nadrabiam, bo przez... no, dwa tygodnie nie miałam weny i nie chciało mi się czytać, ehh
    Co do rozdziałów...
    Nie wiem, czy mi się podobają... to znaczy, jasne, super napisane (jak zwykle), wciągające itd., jednak irytują mnie z tego samego powodu, co seria "Dary Anioła" - po prostu anioły, demony, wampiry, wilkołaki i inne tego typu stworzenia są już takie oklepane, namoczone w jajku i obsypane mąką, że gdyby to było mięso to wyszłyby z tego niezłe schabowe...
    Jednak ciekawi mnie relacja Laury z Nathielem. :D tak, jak wszystkich. ;)
    I dlaczego Deaniela nie ma? Jestem chyba jedyną osobą, która za nim tęskni... jak zwykle - ciągnie mnie do tych drugoplanowych, mniej ważnych postaci (bo polubiłam też Sorathiela). :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny, na prawdę swietny rozdział! Po całym ciężkim tygodniu ćwiczeń i praktyk aż z chęcią go przeczytałam! ;) Hm... Zauważyłam, że kilka komentarzy wyżej ktoś wytknął Ci błędy, ale ja się tak wciągnęłam, że nawet nie zwróciłam na nie większej uwagi ;)
    Ach ten Nathiel :D
    Nie mogę się doczekać nowości ;)
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale studia... Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć:
    Czekam i pozdrawiam Cię serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam wszystkie 11 rozdziałów ;) Niestety tym razem muszę powiedzieć, że ze wszystkich ten rozdział chyba najmniej mi się podobał, a jest to spowodowane taką drobnostką, że stwierdzasz, że cienie uganiają się za ludźmi, którzy mają większą energię potencjalną ;P jakbyś napisała to raz to jeszcze bym przeżyła, ale powtarzałaś to dość często, więc niestety muszę Ci to wytknąć, przepraszam ;P W każdym razie, to jest bzdura xD Rozumiem, że to jest science-fiction, ale jakieś granice poszanowania nauki muszą być ;P Energia potencjalna w uproszczonym wzorze wygląda tak: Ep=mgh, więc jej wartość zależy od masy i wysokości, na jakiej ciało się znajduje, jeśli potraktujemy je jako punkt materialny :) Przy czym układ odniesienia, jaki stosujemy jest zwykle powierzchnią Ziemi, na której energia potencjalna wynosi 0, więc wszyscy ludzie mają taką samą energię potencjalną xD chyba, że potrafią latać xD No w każdym razie nie spodobało mi się to, jestem szalonym fizykiem i mam na tym punkcie świra, sorry ;P Mogłaś wymyślić jakąś własną nazwę dla tej energii ;P
    Stylistycznie mi się podobało, wolę jednak, jak ktoś pisze blokowo lub od akapitów, bo zdarza się, że mi coś przeskoczy i się gubię w tekście - po prostu łatwiej się wtedy czyta na kompie ;D
    Pomysł z demonami złymi i dobrymi bardzo fajny, jak i ze światem demonów :) że jeśli do niego nie wracają to stają się bardziej ludzcy - to było fantastyczne, bardzo logiczne i wgl świetne ;D Bardzo podziwiam Cię za to, że tworząc własny świat potrafisz umiejętnie wprowadzić do niego czytelnika, tak, żeby się nie znudził, cały czas ogarniał o co chodzi i że nie zarzucasz nas nagle milionem magicznych nazw, tylko robisz to stopniowo, że właściwie w tym 11 rozdziale jesteśmy już wdrożeni w historię, znamy wszystkie postacie i świat, mieliśmy czas żeby to przyswoić ;)
    Podsumowując: Piszesz świetnie, masz doskonałe pomysły na fabułę i kreacje postaci, jesteś naprawdę niezwykłą osobą i pisarką;)
    pozdrawiam
    Courtney Ignatio
    www.hgwk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że to ja odpowiem na Twój komentarz, a nie Naff, ale nie pasuje mi Twój mały "zarzut" o energii potencjalnej (nie odbieraj mojej wypowiedzi jako coś wrednego czy coś :) jestem miła ;) ).
      Wydaje mi się, że nie do końca ze zrozumieniem przeczytałaś ten fragment:
      " - Energia potencjalna w fizyce, to energia, którą wytwarza ciało w spoczynku - mruknęłam, nie do końca rozumiejąc co energia potencjalna ma z tym wspólnego.
      - Pieprzyć fizykę - Nathiel prychnął głośno. - W świecie demonów, to wewnętrzna energia człowieka, która pozwala im się nażreć i stać potężniejszym. Tak ją sami nazywają."
      Skoro istnieją dwa różne światy, to musimy odróżnić nazwy dla ludzi i dla demonów.
      Mam nadzieję, że nie odbierze tego jako hejtu czy coś w tym stylu, po prostu... Staram się pokazać prawdę?

      Pozdrawiam :)
      Cleo M. Cullen

      Usuń
    2. Spoko, jasne ;) ja nie mam nic do tego, po prostu wyrażam, że mnie to irytuje xD przeczytałam, po prostu mi nie pasuje xD
      Dla mnie wewnętrzna energia człowieka to jego dusza po prostu i to by miało sens, a nie nazywanie tego energią potencjalną ;P Nie wierzę w Boga, wierzę w zasadę zachowania energii, czyli jeśli założymy, że dusza człowieka jest formą energii, to po śmierci nadal istnieje, bo energia nigdy nie ginie, tylko zmienia swoją postać ;)

      no loozik ogólnie, wiem, że zdrowi na umyśle się takich rzeczy nie czepiają xD musicie mi wybaczyć ;P

      Usuń
    3. Ja nie należę do zdrowych, czasami też zdarza mi się czepić jakieś antynaukowej tezy ;)

      Usuń
  12. Hej :) zapraszam do mnie na rozdział IV i-jego-zielone-oczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham Nathiela D:
    Nie, totalnie serio bardzo mocno bardzo bardzo kocham Nathiela D:
    Jeszcze nigdy mnie tak nie zauroczyło postacią fikcyjną nawet w książkach! Ciekawe co powie mój chłopak .-. Ale Nathiel jest boski no.. i jest złym chłopcem :P a dziewczynki luubią złych chłopców :P
    "Macałam go dniami i nocami" w ogóle na początku myślałam że mówi to o Nathielu i zaczęłam się poważnie zastanawiać, ale okazało się że to jednak ten nóż D:
    A właśnie, co do noża. Jakoś jeszcze jej nie zaatakowało nic co nie .-. No ale nigdy nie wiadomo. I co, dupo albinosa? Trzeba ci było tak macać to ostrze?! ;-;
    A Nathiel postąpił tak że jajsjshhshsjskdk.. ♥ czyli jednak na sumienie O.o i faktycznie, drzwi są dla lamusów, jeśli chcesz być kul, musisz wyjść oknem 8) jak spiderman.
    I w ogóle czuję się teraz taka mądra w sprawie demonów D: ale też wzięłaś i wymyśliłaś :///// zaraz mnie pożrą bo mam taką energię jak Amy ._. Ale spoko spoko, już znam sztuczkę z domestosem, wiem co robić jak mnie zaatakują 8) chociaż wolałabym takiego Nathiela mieć przy sobie :<<<
    PIEPRZYĆ FIZYKĘ!!!!!!!1!!1! To było boskie 8))))))))
    Mówiłam że napisze komentarz rano, ale ta godzina to dla mnie nadal blady świt, więc mam nadzieję że nie odbierzesz tego jako spóźnienia :D
    Znowu się chyba nie rozpisałam......... ale bardzo chcę przeczytać rozdział 12 i pragnę zobaczyć go już dzisiaj. NADROBIŁAM W KOŃCU, CHYBA MI SIĘ NALEŻY :<
    Najlepiej taki z dużą ilością Nathiela. Jeżu, teraz przecież będzie ją nadzorował to będzie praktycznie cały czas!!!!!!!!!!!!!!! 1!!!!!!
    Tylko nie podoba mi się, że tak zatajasz jego przeszłość i motywację i to "ułatwienie" i wog. :<<<<<
    No to ja też chcę taki nóż i ruszam do boju do boju do booooojuuuu! Wybije wszystkie ziomki w mojej dzielni 8) jotpejotpe *jeżu, gdyby mnie moje pancury teraz czytały, to chyba by się obrazili albo coś.... punx not dead!!1!*
    Jotpejotpe!
    Oke odwala mi, najadłam się takich fajnych żelków o wiśniowym smaku, takie pyszne!!!
    CZEKAM.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak dobrze , że przede mną weekend , bo mam do nadrobienia 10 rozdziałów co stanie się moim obowiązkiem ..
    Przypadkiem natknęłam się na Twoją twórczość , więc jestem prze zadowolona..:)
    Ten rozdział ukazał mi prawdę o tym jak świetnie tworzysz ..a skoro jest tu mowa o Nathiel i Laurze jako o związku , to masz i mnie jako stałą czytelniczkę!
    Rozdział fenomenalny ,ale to zapewne jak wszystkie?
    Odpowiem jak nadrobię:)

    ------------
    Jak matury?
    Ann.
    Zapraszam na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ jeżeli będziesz miała chwilę.

    OdpowiedzUsuń