sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 17 - "Pożegnanie"

Witam, witam, witam! Na wstępie chciałabym podziękować Cleo za wymyślenie określenia na paring Laury i Nathiela - Lauriel! Po drugie, żeby się nie rozpisywać, chcę się pochwalić epickim tekstem Abigail (chociaż jest ich od groma). 

"A wiesz, że jak rzucisz gołą Laurę w śnieg, to jej już nie znajdziesz? Chyba, że się roztopi. Śnieg, oczywiście" - badum, tssss!
Tadaaaam! Laura i Nathiel autorstwa Otai! (pierwszy raz w życiu wygrałam jakiś konkurs, yea!).
Jaram się. Szczególnie Nathielem, jego epickim tasakiem wystającym ze spodni i koszulką, która ma napis: "WTF?!" ale tego nie widać XD. Pozwoliłam sobie lekko przerobić nathielowe oczy! Będę się patrzeć na to dniami i nocami *___*

POPRAWIONE [15.10.2017]
Rozdział odrobinę wydłużony. Mimo wszystko miałam wrażenie, że nie da się go ubarwić na tyle, aby był wspaniały. Ogólnie to jak czytam te moje jaranie się powyżej to mało tęczą nie rzygam. 
***

    Delikatny różany zapach świeżo parzonego Earl Greya rozchodził się po pokoju, kojąc ból rozchodzący się po moich poturbowanych nozdrzach. Byłam zdziwiona, że czułam jakiekolwiek zapachy. Może nie było ze mną jeszcze tak źle.
Miejsce spotkań tajemniczej organizacji zwalczającej demony cienia, w skrócie Nox, okazało się być małym, przytulnym, dwupiętrowym domkiem. Pierwszy lepszy odwiedzający nie zgadłby zapewne, że tak miło urządzone mieszkanie należało do ludzi, którzy na co dzień latają z nożami za dręczącymi społeczność demonami. Do te pory myślałam, że wszyscy łowcy choć trochę wyróżniają się od reszty przeciętnej ludności naszego miasta, ale najwyraźniej się myliłam. Wszyscy byli do bólu zwyczajni. Widząc ich, można by pomyśleć, że są przeciętną, amerykańską rodziną, którą nie cechuje nic niecodziennego – nawet traktowali siebie jak rodzinę.  
Z tego, co zdążyłam zauważyć, górę zamieszkiwało kilku starszych łowców, na dole znajdował się zaś tylko jeden dodatkowy pokój dzienny, który należał do Hugh – szefa Nox.  Swoją drogą,  ciekawiło mnie, jakie jest jego prawdziwe imię i dlaczego ukrywa się pod pseudonimem. Wiem, że w dzisiejszej dobie Internetu każdy szanowany człowiek posiada jakiś nick – poczynając od Puszków i nie kończąc na tych typu: gośćzfajnymwąsem –  ale czy Hugh nie jest za stary na takie zabawy? Ile on mógł mieć lat? Sześćdziesiąt? Dziwiło mnie, że tak dobrze się trzymał. Słyszałam nawet, że uczestniczy w każdej większej misji, którą zorganizuje. Po tylu latach nie miał dosyć walki z demonami? Niektórzy ludzie w jego wieku odchodzą na emeryturę.
Spojrzałam uważnie na siedzącego przede mną starca, który właśnie dyskutował ze swoim młodszym poplecznikiem – ten sam gość przyniósł przed chwilą exitialis, zalegające u mnie w szufladzie.  Oczywiście miał na to moją pełną zgodę. Z krwawiącym nosem i poturbowanymi żebrami nie mogłam pojawić się w domu niezauważona. Moja matka zaczęłaby mnie dopytywać o szczegóły tego zaskakującego stanu i nie wypuściłaby mnie nigdzie przez kolejne dni.
Nie miałam pojęcia jak ten bezimienny pan dostał się do mojego pokoju bez zgody mamy. Może w jakiś sposób ją przekupił? Joanne była naiwna. Myślę, że zadziałałoby na nią tłumaczenie w stylu: „dostaliśmy powiadomienie, że w pani domu ulatnia się gaz” lub „dostaliśmy powiadomienie, że w pani domu panuje epidemia karaluchów” – tych małych żyjątek szczególnie mocno się bała.  No, chyba że wszyscy łowcy z organizacji Nox wchodzą  i wychodzą oknami. Bohaterowie od siedmiu boleści.
– Jesteś już wolna – odezwał się nagle staruszek, posyłając mi delikatny uśmiech.
– Dziękuję – odpowiedziałam grzecznie. Wzięłam łyk niebiańskiej, różanej herbaty i wydałam z siebie ciche westchnięcie przepełnione ulgą. Gdzie oni ją kupili? Zabiłabym za nią każdego demona.
– Oczywiście my porozmawiamy sobie później – powiedział groźnie Hugh, kierując spojrzenie na Nathiela, który siedział tuż obok mnie ze skrzyżowanymi na piersi rękoma. Miał ułożone w obrażony dzióbek usta, wysoko zadarty podbródek i kocio zmrużone oczy. Słowo daję, wyglądał jak mała dziewczynka, której zabrano lalkę w ramach kary za wyżarty słoik nutelli, którym dodatkowo umorusała ściany. Ciekawa jestem, czy wiedział, czym jest pokora.
– Nie powinieneś wciągać Laury w takie niebezpieczeństwo – kontynuował Hugh.
Czarnowłosy burknął coś niezrozumiałego pod nosem i spojrzał w ścianę z niezbyt zadowoloną miną, mówiącą: „to nie moja wina, że ta idiotka przygarnęła moje exitialis”. Dziwiło mnie, że nie powiedział tego na głos. Obraził się tak mocno, że postanowił milczeć, czy po prostu polubił mnie na tyle, że stwierdził, iż nie będzie się w tym temacie udzielał i przecierpi swoją dumę? Istniała jeszcze możliwość, że chciał się mnie stąd jak najszybciej pozbyć, a potem ponarzekać Hugh na osobności.
To nie moja wina, że zderzył się ze mną na środku ulicy, gubiąc w ten sposób swój nóż. I pomyśleć, że gdyby na mnie nie wpadł, miałabym spokój od demonicznych zagadek, a tak dopiero teraz mogę uwolnić się od tego niefortunnego zdarzenia, które pociągnęło za sobą lawinę nieprzyjemności obfitych w demony.  
– Możesz zapomnieć o tym, co widziałaś i usłyszałaś. – Głos Hugh wybudził mnie z rozmyśleń. Mało nie podskoczyłam na fotelu. – Nathiel nie będzie ci się już narzucał.
Mina zielonookiego mówiła teraz: „wal się dechą, stary dziadu”. Nathielu, twoje spojrzenie jest bardzo niekulturalne, sprowadza moje myśli na manowce. Wydawało mi się, że za bardzo przyzwyczaiłam się do jego gęby, za którą ukrywały się te demoniczne, intensywnie zabarwione na szmaragd oczyska. Powinnam o nim zapomnieć i to na dobre.
– Odprowadź Laurę do domu i bez żadnych numerów. – Hugh posłał swojemu podopiecznemu znaczące spojrzenie.  Miałam wrażenie, że tylko przy tym staruszku Auvrey potrafił zamknąć buzię. A może po prostu przewidywał niezbyt miłe konsekwencje wynikające z ich przyszłej rozmowy i nie chciał pogarszać sprawy? Nie znałam Nathiela tak dobrze, żeby z pełną trafnością analizować każde jego zachowanie, choć musiałam przyznać, że na ogół był bardzo przewidywalny.
Hugh uścisnął moją dłoń, życząc mi, abym już nigdy w życiu nie spotkała żadnej demonicznej pokraki. Z drugiej strony, gdy to niefortunne spotkanie dojdzie przypadkiem do skutku, to przecież wiem, gdzie ich szukać i służy szczerą pomocą (oraz ostrym nożem). Oczywiście jako grzeczna i poukładana dziewczyna, podziękowałam dziadkowi za dobre rady, po czym pierwszy i ostatni raz, przekroczyłam próg organizacji Nox. Z Nathielem przy boku, ma się rozumieć.
Mieszkałam daleko stąd, tak więc mogłam liczyć na długi spacer w obecności nieznośnego łowcy. Nieszczególnie mnie to smuciło, ponieważ miałam z tego jasno wynikające korzyści – moja nienasycona ciekawość chciała zostać zaspokojona.
– Głupi, stary dziad – mruknął Nathiel, kiedy zaczęliśmy się kierować w stronę mojego domu. – Wina nie tkwi tylko po mojej stronie – burczał pod nosem, marszcząc nos jak mała, obrażona dziewczynka.
– Uważam, że Hugh jest całkiem miły i rozsądny – powiedziałam, zerkając na niego z pobłażliwym uśmieszkiem.
Nathiel prychnął tak głośno, że przepłoszył kilka małych, nocnych ptaszków z pobliskiego drzewa. Ja sama mało co od niego nie odskoczyłam.
– To ci się tylko wydaje, blada dupo albinosa.
Już myślałam, że przestał z głupimi wyzwiskami, a jednak nie. Chyba wracamy do tych chłodnych relacji i wyzywania się od dup albinosa oraz innych oszołomów. Uwielbiam cię, Nathielu Auvrey, bez ciebie moje ostatnie miesiące życia nie byłoby tak cholernie interesujące.
Z jednej strony bardzo cieszyłam się, że nie będę musiała użerać się więcej z tym durnym łowcą, to jednak nie oznaczało, że tak łatwo uwolnię się z demonicznego świata – przecież wciąż miałam przyjaciela będącego jedną nogą w grobie, dzięki departamentowi, który go ścigał.
A propos Deaniela.
– Mogę cię o coś spytać?
– Hm? – mruknął tamten, wkładając ręce do kieszeni. Stracił całe swoje boskie zainteresowanie moją osobą i skierował spojrzenie na nocne niebo usiane gwiazdami.
– Dlaczego ścigałeś Deaniela?
– Niech pomyślę. – Udał, że się zastanawia. Łobuzerskie iskierki czaiły się gdzieś w jego zielonych tęczówkach. – Wkradł się do naszej organizacji, wszczął walkę z kilkoma osobami i zdemolował nam bazę. Prawdopodobnie jego celem była księga, która należała do nas.
– Księga? – Zdziwiłam się.
Czyżby kolejne „magiczne” pojęcie do mojego demonicznego słowniczka?
– Nie wiem, jak się dokładnie nazywa. – Zmarszczył czoło. – Wiem tyle, że w rękach demonów może być niebezpieczna. Z jej pomocą da się otworzyć otchłań, gdzie trafiają wszystkie demony, które zabijamy. – Przerwał i zastanowił się przez chwilę, przytykając palec do ust. Na swój sposób było to całkiem urocze. Ten gest pozwolił mi skojarzyć go z pięciolatkiem, o którym wcześniej mi opowiadał. – Przepraszam, pozornie zabite. Demony nie umierają, tylko trafiają tam, skąd nie mogą już wrócić. – Westchnął umęczony. – W tej książce masz jakieś nudne formułki, sposoby na zabicie cienistych demonów i inne rzeczy, które przydają się łowcom.
Spojrzałam na Nathiela ze zmarszczonym czołem.
– A po co była mu ta księga?
– Prawdopodobnie chciał wskrzesić swojego opiekuna. – Nathiel wzruszył obojętnie ramionami. – Najwyraźniej nie dotarło do niego, że jeśli ktoś wróci z otchłani, nie będzie już taki sam.
Uniosłam pytająco brew.
– Gość powróciłby na ten świat bez możliwości zmiany na lepsze. Byłby przesiąknięty złem. Zabiłby każdego, kto by stanął na jego drodze i pewnie nawet nie pamiętałby tego kretyna. – Prychnął.
Dlaczego Deaniel pomimo świadomości, że jego przybrany ojciec mógłby wrócić jako zły demon, chciał go wskrzesić? Miał nadzieję na to, że jednak będzie sobą? Nie wierzył przesądom i chciał się przekonać o prawdziwości tych słów na własnej skórze, nawet jeżeli miałby z tego powodu zginąć? Ten półdemon wciąż był dla mnie jedną, wielką zagadką. Chyba nigdy go nie zrozumiem.
Westchnęłam na tyle cicho, by Auvrey mnie nie usłyszał. Zbędne rozmyślanie o czymś, czego sama właściwie nie zanalizuję, nie było w tym momencie dobrym pomysłem. Postanowiłam, że na tym zakończę swoje uciążliwe dopytywanie się o kwestie związane z moim demonicznym przyjacielem.
Zmęczona spojrzałam w kierunku nieba.
Ta noc przypomniała mi o pierwszym spotkaniu z Nathielem i Deanielem. To wydarzyło się zaledwie kilka miesięcy temu, a ja czułam, jakbym znała ich wieczność. Nigdy nie sądziłam, że moje życie nabierze innych barw, poza szarością, i to w tak krótkim czasie. Na chwilę niebo zajarzyło się szmaragdową zielenią oczu Nathiela.
Czy to już naprawdę koniec? Tak bardzo chciałam uciec od tego nierzeczywistego świata, w którym przyszło mi żyć, chciałam wrócić do swojej codziennej rutyny, która od wielu lat panowała nad moim życiem, ale teraz? Czułam, że szarość znowu mnie pochłania. Powinnam się z tego powodu cieszyć, w końcu niedługo wszystko powinno wrócić do normy, a zamiast tego czułam w sercu zawód. Może byłam szalona, może byłam kompletną idiotką, ale poznanie demonicznego świata było dla mnie całkowicie nowym i przy okazji ciekawym doświadczeniem. Może wcześniej po prostu bałam się wyjść z cienia i dać porwać światu w nieznane?
– Uśmiechasz się jak psychopatka – spostrzegł Nathiel, sumując swoją wypowiedź krótkim, irytująco dźwięcznym śmiechem.
– Na szczęście nią nie jestem – odpowiedziałam gładko. – Za to ty pasujesz do roli psychopaty idealnie. – Uśmiechnęłam się wrednie.
– Zawsze uważałem, że każdy człowiek ma w sobie coś z psychopaty. – Spojrzał na mnie ukradkiem i puścił mi oczko.
– Nie jesteś... – Urwałam w pół zdania. Powiedzenie „nie jesteś człowiekiem” byłoby z mojej strony okrutnym błędem, przecież wcale tak nie uważałam. Auvrey dzięki temu, co robił dla innych, mógł uchodzić za bardziej ludzkiego niż większość chodzących po tym świecie osobistości.  
– Masz racje, nie jestem człowiekiem – mruknął. Nie do końca spodobało mu się to, co chciałam powiedzieć. Ściągnął brwi z irytacją i spojrzał przed siebie. Ręce, które wcześniej trzymał luźno po bokach ciała, teraz włożył z rozmachem do kieszeni. – Nie ufasz mi z tego powodu?
To pytanie naprawdę mocno mnie zdziwiło. Nigdy nikt nie zapytał mnie wprost o coś takiego. Nie wiedziałam jak mam się w tej sytuacji zachować, a tym bardziej co mam na to odpowiedzieć.
Ufałam Nathielowi? Może to głupie, ale gdzieś wewnątrz siebie czułam, że mogłabym mu zaufać. Być może powód tkwił w tym, że żył w sprzeczności ze swoją złą naturą i starał się ponad wszystko czynić dobro; być może dlatego, że pozostawał wierny swojemu przyjacielowi i organizacji, do której należał; być może dlatego, że bezinteresownie mnie obronił. Istniało jeszcze jedno rozwiązanie: Nathiel zrobił mi pranie mózgu.
Uznałam, że jestem mu coś winna za wszystko, co dla mnie do tej pory zrobił. Nawet jeżeli miało to być tylko jedno słowo, to jednak wciąż szczere.
– Ufam – odpowiedziałam ostatecznie, nawet na niego nie spoglądając. To obce słowo, które z siebie wydusiłam, sprawiło, że poczułam palący mnie w piersi wstyd. Prawdopodobnie to pierwszy raz, kiedy wyznałam komuś coś takiego. Nathiel wyglądał na zdziwionego tym faktem. Na szczęście więcej pytań odnośnie zaufania nie zadał. Doskonale wiedziałam, że nie takiej odpowiedzi się spodziewał, co nie znaczy, że czuł się zawiedziony. Tak naprawdę nie mogłam wyczytać z jego twarzy, co o tym sądził. Po wyraźnym zdziwieniu nastąpiła niespodziewana kasacja danych w mimice. Czasami irytowało mnie to, że nie mogłam odgadnąć o czym myśli lub co czuje Nathiel.
– Jesteśmy na miejscu.
Albo mi się zdawało, albo Auvrey wyglądał, jakby koniec naszej podróży nie sprawiał mu satysfakcji. Czy to oznaczało, że nie chciał się ze mną żegnać? A może to po prostu dobrze ukryte w jego twarzy znudzenie? Miał mnie już dosyć i chciał się stąd jak najszybciej zmyć? To było bardzo prawdopodobne.
– Cóż – zaczęłam ostrożnie, stając przed schodkami prowadzącymi do mojego mieszkania. Starałam się nie patrzeć w twarz łowcy, udawałam, że wkoło znajduje się tysiąc o wiele ciekawszych od niego przedmiotów, na przykład przewrócone krasnale ogrodowe czy zwiędłe rośliny, których moja matka jak zwykle zapomniała podlać. – Prawdopodobnie nigdy więcej się nie zobaczymy – wydusiłam z siebie. Zdecydowanie nie przepadałam za pożegnaniami.
– Kto wie.
Spojrzałam w błyszczące oczy Nathiela i dostrzegłam w nich łobuzerski błysk. Uśmiechały się nie tylko jego usta, ale cała twarz. Czyżby planował coś względem mnie?
– Dziękuję za... – urwałam, nie wiedząc, co powiedzieć. Dwa zielone punkciki wierciły we mnie dziurę. Auvrey czekał aż to z siebie wyduszę – za ratunek.
– Nie ma sprawy, to moja praca. Jakby się coś działo, dawaj znać. – Puścił do mnie uwodzicielskie oczko.
Kiwnęłam głową, starając się wyglądać na obojętną. Żadne z nas się nie ruszyło, ani nie odezwało. Uparcie milczeliśmy, wpatrując się w przeróżne, tak odległe od siebie obiekty. Ja spoglądałam na drzwi wejściowe, chcąc przekazać mojemu towarzyszowi, że na mnie czas,  zaś Nathiel patrzył się na...
– Na co ty się gapisz? – spytałam ostrym tonem głosu, marszcząc czoło. Założyłam ręce na piersi, jakbym chciała się przed czymś zasłonić – najprawdopodobniej przed wzrokiem nastoletniego łowcy demonów.
– Masz tu plamę – stwierdził Auvrey, wystawiając przed siebie ręce w akcie obrony. Próbował wyglądać niewinnie, ale wciąż nie mógł pozbyć się z twarzy tego łobuzerskiego wyrazu.
Spojrzałam na swój dekolt i prychnęłam.
– Plamę, to ty masz chyba w mózgu – podsumowałam, patrząc na niego groźnie.
– Ciesz się, że ty jej nie masz, ruda małpo. – Nathiel zawtórował mojemu prychnięciu i również założył ręce na piersi. Słowo daję, musieliśmy teraz wyglądać jak kłócące się o pierwszą lepszą głupotę rodzeństwo.
Chwyciłam za kosmyk swoich włosów i wystawiłam go w jego stronę.
– To blond, przeklęty daltonisto.
– Mów do ręki, chińska porcelano. – Auvrey odwrócił ostentacyjnie głowę w drugą stronę, zarzucając swoją czarną grzywką jak w reklamie szamponu Head and Shoulders. Po tym aktorskim występie wystawił przede mnie swoją rękę, do której domniemanie miałam przemawiać.
Zmrużyłam groźnie oczy.
– Udław się cieniem, demoniczny oszołomie.
Spojrzeliśmy na siebie, zmierzyliśmy się znaczącymi spojrzeniami, które zmierzały prędzej do kłótni, niż do zgody, a potem nagle, jakby nigdy nic, wybuchliśmy śmiechem. Przysięgam, pierwszy raz w życiu śmiałam się jak oszalała i nie mogłam przestać. Coś we mnie pękło. Poczułam się jak ogromny balon, który wypełniony po brzegi powietrzem, dostał w swój potężny brzuch malutką, niepozorną szpilką. Jakaś szklana szyba rozsypała się w drobny mak tuż przed moimi oczami i... o dziwo, wcale mi to nie przeszkadzało.
– Jesteś głupia – przyznał Nathiel ze śmiechem w ustach. Na szczęście potrafił wyrażać swoją radość nie tylko poprzez szalone oddźwięki wypuszczane z głębi płuc. – Śmiejesz się jak traktor moich sąsiadów.
– Traktory się nie śmieją! – stwierdziłam oburzona, nie powstrzymując się jednak od uśmiechu. Chciałam udawać urażoną, ale jak widać radość wciąż mnie nie opuszczała.
– Dobra, nie wymądrzaj się już, albinosie. Mam dosyć oglądania twojej gęby, wypad do domu. – Młody łowca powiedział to tak zabawnym tonem głosu, że nie uwierzyłam w ani jedno jego słowo, próbujące wpasować się w kanon obelg.
– Wal się – odparłam, próbując powstrzymać śmiech. Zasłoniłam usta bladą dłonią, ale to niewiele pomogło w hamowaniu szaleńczej radości, która rozprzestrzeniała się po moim ciele jak narkotyk.
Czy w tej różanej herbatce Hugh nie było przypadkiem czegoś, co mogłam przedawkować? Skąd ta nagła zmiana we mnie? Nie mogłam uwierzyć w to, że zachowuję się tak swobodnie, zupełnie jakby wstąpił we mnie czyjś optymistyczny duch. Dla Nathiela to normalne, ale dla mnie?
Zielonooki poczochrał mi włosy, zostawiając po sobie małą pamiątkę w postaci blond gniazda uwitego z miliona kołtunów – zapewne będę rozczesywać je przez następne dwie godziny, które spędzę w swoim pokoju. Odskoczyłam od niego jak oparzona, aby przypadkiem ten czas się nie wydłużył.
– Idź już stąd, bo się jeszcze popłaczę po naszym tragicznym rozstaniu – powiedziałam, gładząc swoje włosy, by choć spróbować przywrócić je do minionego porządku.
– Obiecuję, że się jeszcze spotkamy – odparł Nathiel, uśmiechając się tajemniczo. Gdy to powiedział, obrócił się na pięcie, machnął mi ręką na pożegnanie i krzycząc coś w stylu: „uczesz szopę, bo nikt cię nie zechce, potworze”, po prostu odszedł. Odmachałam mu i uśmiechnęłam się ironicznie pod nosem.
Nie musiałam tego przecież robić. I tak nikt nie zechce bladej dupy albinosa. 

25 komentarzy:

  1. Rzeczywiście krótki :o podoba mi się, że zaczęłaś nowy wątek z księgą :D do mojej łepetyny wpadło jeszcze pytanie: gdzie podziewa się teraz bff naszej Laury??? Dawno jej nie było C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy się tak nie śmiałam!
    Fragment:
    "- Plamę, to ty masz chyba w mózgu, baranie - podsumowałam, patrząc na niego groźnie.

    - Ciesz się, że ty jej nie masz, ruda małpo.

    Chwyciłam kosmyk swoich włosów i wpatrując się w niego, prychnęłam.

    - To blond, przeklęty daltonisto.

    - Mów do ręki, chińska porcelano.

    - Udław się cieniem, demoniczny oszołomie!" mnie rozbroił

    Gdzie jest Sorathiel?

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam rozdział i wielbię cię, królowo *.* Kocham Nathiela... i nienawidzę cię za to :/ :) Albo i uwielbiam :D Życzę szczęścia cudownej parze :)
    P.S.: Zapraszam na nowe rozdziały ;)
    http://nieprzecietniludzie.blogspot.com/
    http://tkaczemarzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie masz za co dziękować :P
    Wiesz, dlaczego mam ochotę zdzielić Nathiela w tą piękną twarz? Właśnie dlatego. Jest za dobrze narysowany jak na moje wyobrażenie.
    Naff, przestań rozpylać ten domestos w powietrzu, teraz także Abigail wymyśla niezłe teksty!

    Uważam ten rozdział za najbardziej uroczy, słitaśny i najbardziej kolorowy ze wszystkich, że aż mam ochotę wymiotować tęczą. Coś Ty im zrobiła? Zachowują się... kurde, jak przyjaciele, którzy po wspólnej przygodzie nie chcą się rozstawać.
    Nathiel ze swoją obietnicą "jeszcze się spotkamy" trochę zalatuje niecnym planem uwiedzenia Laury. Albo może naprawdę lubi ją już tak bardzo, że chce ją zobaczyć?
    Kurde, nie wiem. Czuję się lekko zdezorientowana. Wcześniejsze przezwiska spowodowane były wkurzającym chłodem Laury i z natury niewyparzonym językiem zielonookiego, a teraz? Naprawdę coś się zmieniło w ich relacji. Widmo końca znajomości oboje odrobinę zasmuciła. Dlaczego?

    Hugh wydaje się być rozsądnym szefem Nox'a. Zaś Deaniel ze swoim pomysłem wykradzenia księgi trochę brzmi jak samobójca. Czyżby nie wiedział, co go czeka po 'wskrzeszeniu' przybranego ojca, a o czym Nathiel powiedział blondynce? Kolejny minus dla Dana z mojej strony. (Ciekawie, czy Elfik będzie go broniła? :D)

    Takie pytanie: Gdzie w tym wszystkim jest Amy? Zniknęła po imprezie jak Deaniel, wszelki słuch przepadł. Czyżbyś zrobiła jej krzywdę?

    Świetnie, znowu się rozpisałam, co jest ze mną?

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Wal się dechą, jaki nudny rozdział? Nie widzę tu takich!
    Heuheuheu, a Laura się zmieeeniła! Wyczuwam Lauriela, yeah!
    Chociaż tak trochę za szybko. To tak, jakby nagle do opowiadania wkroczyła prze magiczny portal Cleo *będę się jej czepiać jak kotwicy*, poprosiła Nathiela o ślub *on oczywiście się zgadza*, a nazajutrz odbywa się ślub udzielany przez księdza Deaniela *olać to, że jest demonem*, a potem wesele, na którym Laura będzie świecić swoją bladą dupą i robić za kulę dyskotekową!
    A potem miesiąc miodowy. Tutaj zostawiam wybór Cleo *wybierz Fraaaancje! Paaaryż!*
    Rudaaa małpaaa, a czy to nie będzie szympans *głębokie zastanowienie*
    Hm. Spodziewałam się czegoś więcej w Noxie ._. Najwyraźniej łowcy demonów to sztywniaki i nie zrobili Laurze imprezy pożegnalnej "A na razie masz spokój z demonami"
    A Nathiel wróci w następnym rozdziale! Tak? Tak? Powiedz, że tak! Jak nie, to pójdę rozbić łokieć o ekran telefonu, znowu.
    I dołączę się do Cleo; gdzie kurde jest Amy? Opycha się ciastkami czy spotyka z kolejnym chłopakiem? :v
    Ciekawe, co w następnym rozdziale. Bo skoro Laura formalnie juź nie będzue miała do czynienia z demonami *hahahahahhah, śmieszne, wiadomo że ta ruda małpa wróci i zabije wszystkich, yea!*
    Końcówka najlepsza. Zdecydowanie.
    Aahahhahahah, traaaaktor?
    I momentalnie się przypomina żółty traktor prześladowca!
    Ty, może sąsiedzi Natha taki mają? Jak tak, to przyjemność być prześladowaną przez taki szlachetny traktor, yeah.
    I to by było na tyle. =^_____^=
    Weny. A jakże. I wal się dechą. To pomoże. W odzyskiwaniu weny, oczywiście *powiedzieć jej, że to nie pomoże? Eeee, może się zorientuje. Stawiam 5 marchwek, że się nie zorientuje! A ja 27, źe się zorientuje po 10 pożądnych uderzeniach!*
    Walić to, módl się do kotleta Arusia. Waląc się dechą. To pomoże.
    *janananannaanna!*
    Króliczek
    #zmiana_profilowego_wow_nie_rozpoznasz_heuheu_pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I czy mi się wydaje, czy Laura na tym obrazku ma jednego buta niebieskiego, a drugiego zielonego? *przypatruje się*
      Czy raczej jestem już ślepa?

      Usuń
    2. Wróć. Jeszcze wtrące 3 marchewki.
      Zmiana zdjęcia w czołówce! Waaaa!
      Osobiście mi się podoba, choć ta twarzyczka po lewej, ta przenikliwa trochę mi nie synchronizuje ._.
      Ale to opinia jednego Królika, nie przejmuj sie. C:
      Ps. Sorry, za długi komentarz.

      Usuń
    3. Wybieram Barcelonę, ma piękny port i widok na Morze Spokojne. No i park Guell <3
      Króliczku, Laura na obrazku ma dwa inne kolory butów, potwierdzam *patrzy n-ty raz w okularach, czy na pewno są dwa inne kolory*

      Usuń
    4. Śródziemne*, kurde, Morze Śródziemne.
      Marchewki Królika zrobiły mi małe fiuku na muniu i się pomyliłam ^^

      Usuń
    5. Rozwaliłyście mi mózg XD. Aż nie jestem w stanie nic napisać BUAHAHAH (a to u mnie rzadkie - jak już wiecie!)

      Usuń
    6. Taaak! Nie jestem ślepa!
      Taaak, magiczny portal Cleo, Cleo przywołuje go za pomocą... ymm..*wymyślanie na szybcika* za pomocą... serii dziwnych znaków podobnych do makareny! :D
      I z tego portalu Cleo skorzysta, żeby się przenieść z Nathem do Baaarcelony *dum dum dum, dum dum*
      Moje marchewki źle działają na ludzi D: i dlatego ich nie lubię!
      A może Laura ma dwa inne buty, żeby jeden pasował do jej zielonej kiecki w groszki (ten zielony), a drugi do dżinsów Nathiela (ten niebieski)?

      Usuń
    7. Ale ja przecież oddałam Nathiel'a Tobie, nie mam powodów, by przywołać mój magiczny portal *strasznie mi się podoba to stwierdzenie, a portal przywołuję, pocierając twarz Red Johna, którą mam na nadgarstku* i udać się do Barcelony, w której już byłam.
      Podoba mi się ta teoria dotycząca butów, coś w niej jest ;)

      Usuń
    8. No weeź, przywołaj dla nas magiczny portaaal! Olać Nathiela! Jedziemy do Barcelony!
      Albo jak to mówią, kobieta zmienną jest, Laura się nie mogła zdecydować. :P

      Usuń
    9. My w dwie, Króliczku? Czy może zabierzemy ze sobą Naff, by ją zrzucić z pomnika Kolumba?
      Otworzę, jak zregeneruję siły, obiecuję na miłość do Nathiel'a *wciąż kocham tego drania*
      Albo ubierała się w ciemności i dlatego ma dwa inne buty? Kto to wie. Trzeba by zapytać Otai.

      Usuń
    10. Bierzemy kogo popadnie! Chociaż nie, to zależy od mocy portalu Cleo!
      Chociaż nie, Naff musi być, bo ona będzie regenerować twoje siły. Tak mentalnie.
      A w Barcelonie będziemy chodzić w dwóch innych butach *like a Laura*

      Usuń
    11. Mój portal może przenieść jednorazowo pięć osób w obie strony bez ładowania mojej siły hektolitrami teiny czy kofeiny.
      Ooo, wprowadzimy nową modę! Jestem za! :D

      Usuń
    12. Zrobiło mi się smutno, że chcecie mnie zrzucić z pomnika :c ale mam dla was złą wieść. I tak przeżyję, bo... DOMESTOS DODAJE MI SKRZYYYYDEEEEŁ!
      Teoria odnośnie tego, że Laura ubrała dwa inne buty - jeden, żeby pasował do jej sukienki, a drugi, żeby pasował do spodni Nathiela, cholernie mi się podoba XDD. A z tym ubieraniem w nocy... ehm, to nie chcę wiedzieć co ona robiła, tym bardziej, że Nathiel ją ma na rękach D:
      Super portal Cleo i mordercze marchewki Króliczka - i mózg rozje* XD. Nie, inaczej nie mogłam się wyrazić. Używam tego stwierdzenia tylko w sytuacjach krytycznych XD huehue.

      Usuń
    13. Nasz spam z Królikiem dowodzi, że powinnaś mieć zakładkę "Cytaty o bohaterach" lub lepiej "Cytaty komentujących". Wiesz, ile perełek by się znalazło?
      Nie no, nie będziemy aż takie wredne, Zrzucimy Cię z pomnika tylo wtedy, kiedy nie zabije Cię upadek z grzybkowej wieży w parku Guell :P

      Usuń
  6. czemu tak krótko??? pięknie smutny rozdział - Marlu mistrz dramatu xd
    Gratulacje wygrania konkursu ! :D
    Ale Nathielowi się dostanie xdd czuje to w kościach xd
    Hugh kojarzy mi się z tym kolesiem co ma w Willi króliczki playboya xd akurat w podobnym wieku i mają organizacje xdd

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. To wezmę ze sobą ekspres do kawy z biedronki!
    Na zakończenie roku przyjdę w dwóch innych butach, yea!
    Albo nie, zacznę już jutro! Niebieski i... i pożyczę od kogoś drugi! O, znam kogoś, kto ma zielone!

    OdpowiedzUsuń
  9. Naff! Nie pomyślałabym, że akurat wrzucisz ten cytat! Naprawdę. :D
    Rozstania nadszedł czas... Ale serio? No raczej nie. Nathiel działa niczym katar. On zawsze wraca, kiedy tego nie trzeba. Albo i trzeba? Co za różnica! Katar jest okropny, Nathiel też. Chociaż wolałabym tego człowieczka, niżeli wodospad Kisiellonoss. Nie, nie mam kataru i nie chcę mieć. Ostatni skończył się tak, że miałam zapalenie zatok. Tak bardzo stracić węch, że można próbować mydło oraz płyn do mycia naczyń. Tylko ja jestem taka jebnięta. :D
    Ta ich kłótnia była z@jebista! Uwielbiam, kiedy ktoś rzuca wyzwiskami jak kotletami! Ouu yeah! Bosko, bosko! Brakuje jedynie hasła: jesteś tak blada, że biała farba z Tobą wygrywa w tej kategorii. Dobra, suche jak stopy Cejrowskiego, ale cóż... Gdybym chciała to bym wymyśliła coś jeszcze, ale po co?
    Lecę dalej. Ooo tak! Fruunę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Argggghhhh oni są tacy słodcy i zabawni jak się kłócą! No właśnie, mam ogromną nadzieję że Laura nie powróci do tej swojej szarej rzeczywistości i Nathiel będzie ją odwiedzał, czy coś... chociaż po to żeby zrobić jej na złość ;-;
    Ta plama na dekoldzie mnie rozbroiła XD cały Nathiel, zbok jakich mało! Chińska porcelana sprawiła że zaczęłam kwiczeć jak zarzynany prosiak.. cóż, rozdział typowo Twój - po prostu nie sposób się nie uśmiechnąć!
    Talent masz i to ogromny, naprawdę. Mam nadzieję że jak już ujarzmisz między okladkami swoje dzieło to mnie powiadomisz to polecę do sklepu je kupić! :3

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest świetne! :D
    Nie mogę się oderwać od dalszego czytania, a lekcje wzywają xD
    I tak mam taki komfort, że nie muszę czekać na dalsze rozdziały, bo jeszcze sporo mi zostało ^^
    A tak w ogóle to chciałam ci powiedzieć, że bardzo ciekawie piszesz zachęcając do dalszego czytania i bardzo ci za to dziękuje, bo dzięki tobie tak mi się nie nudzi :*

    OdpowiedzUsuń