środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 41 - "Nadzieja umiera ostatnia"

Wiem, ostatnio bardzo często wstawiam rozdziały, ale pomyślałam sobie, że jak wstawię dzisiaj to następny uda mi się dodać 24 grudnia i będzie idealnie. W sam raz. Tak świątecznie. 
Tak więc... 3-osobowa miazga is coming. Rozdział z dużej perspektywy Nathiela.

POPRAWIONE [24.06.2018]
***
Wystarczył jeden moment, jedno spojrzenie, kilka obelg wypowiedzianych na głos i wszystko było postawione w jasnym świetle sprawy. Nikt nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. Nikt nie miał odwagi wydusić z siebie żadnego słowa, które nakreśliłoby choć w połowie nastrój, jaki panował w sercach Nox. Przyciemnione pomieszczenie organizacji pogrążone było w przerażającej ciszy.
Nathiel był pewien, że nad Laurą wisiała jakaś klątwa, która na każdym kroku starała się zaprowadzić ją nad przepaść. Wiele razy starał się wyciągnąć do niej pomocną dłoń, ale w tej sytuacji, tak jak każdy w organizacji Nox, był bezradny.
Departament Kontroli Demonów znowu zaatakował. Doskonale wiedział, że gdy raz się z nimi zadrze, nie będzie już odwrotu. Każdy łowca, stojący w tym przygnębiająco cichym pomieszczeniu, wiedział jak kończy się obcowanie z demonami. Samotnością, brakiem zaufania, nieuleczalnym bólem. Nathiel był pewien, że zbyt długo cieszył się swobodą wśród demonów. Nigdy ich nie oszczędzał ani w słowach, ani tym bardziej w czynach. Jego serce podpowiadało mu, że był w stanie obronić wszystkie ważne dla siebie osoby i żaden departament nigdy nie stanie mu na drodze. Mylił się. Gabrielle dobrze wiedziała, na kim zależy mu najbardziej na świecie. Na kimś, kto był bezradny w tym demonicznym świecie. Na kimś, kto pchał się w to bagno z wiedzą, że może sobie nie poradzić. Każdy w Nox wiedział, że Laura nie należała do najmocniejszych osób, o czym świadczył jej niski poziom energii potencjalnej. Demony raczej omijały osoby o małym stopniu wyrazistości cienia. Nie były dla nich warte najmniejszej uwagi. Żywiły się tylko energią potencjalną, która uchodziła przynajmniej za przeciętną. Kto by wobec tego podejrzewał, że to właśnie do cienia słabej Laury dobierze się pierwsza demoniczna pokraka? Gdyby  ktokolwiek zorientował się w porę, że dzieje się z nią coś niedobrego, z pewnością by zareagował.
Każdy członek organizacji przechodził przez rytuał ukrytego cienia, co znaczyło, że choć raz miał on do czynienia z demonem pożerającym jego energię. Ich głównym celem było uwolnienie się spod bezwzględnej władzy cienistej pokraki. Gdy tak się działo, cień stawał się od tej pory niedostępny dla demonów, a łowca cienia przez resztę życia mógł czuć się bezpiecznie, ponieważ żadna demoniczna zmora nie mogła wkraść się do tego samego cienia dwa razy. Zazwyczaj wtargnięcie w progi posiadacza energii potencjalnej objawiało się otoczeniu w dosyć wyraźny sposób. Demony lubiły przejmować kontrolę nad ludzkim ciałem i prawie nigdy nie kryły się z zamiarem zaspokojenia swojego głodu. Sytuacja z Laurą była zupełnie odwrotna. Demon przebywający w jej cieniu musiał być niezwykle sprytny. Potajemnie pożerał jej słabą energię, nie dając dowodu na własne istnienie. Ukryty w ciemnościach, czekał na odpowiedni moment, żeby się ujawnić.
Nathiel przywalił pięścią w ścianę. Wyjątkowo tego dnia nikt go nie upomniał. Wszyscy byli tak samo rozgoryczeni jak on. Wiedzieli, że jest już za późno, aby cokolwiek zrobić. Pomimo tego, że Laura była w tej organizacji zaledwie miesiąc, wszyscy zdążyli się do niej przyzwyczaić, a nawet ją polubić. To prawda, że była specyficzną osobą, która ceniła sobie prywatność i nie przepadała za okazywaniem ciepłych uczuć, jednak pasowała do skromnego grona Nox i nikt nie zamierzał życzyć tej dziewczynie źle. Teraz jej losy były niepewne. 
Próbowali już wszystkiego. Demon był jednak zbyt głęboko zakorzeniony, aby dać się zwieść. Zdążył uodpornić się nawet na działanie exitialis. Nathiel mógł tylko patrzeć na rozpaloną twarz Laury, która wykrzywiała się w grymasie niechcianego bólu. Wiedział, że próbuje walczyć. Pot spływał po jej zmarszczonym czole, usta co rusz otwierały się i zamykały, jakby pragnęły wyrzucić z siebie jakieś znaczące słowa, jej przyspieszony oddech był nierówny, a ciało trzęsło się i rzucało na wszystkie strony, uporczywie próbując wyzbyć się obcego stworzenia, które skutecznie zabierało jej cenną energię. Dłoń, która wciąż ściskała rękę zapłakanej Carissy, świadczyła o tym, że Laura próbuje wydostać się spod władzy demona, który ewidentnie nad nią dominował.
Nathiel czuł, że dłużej nie wytrzyma. Wiedział, że jeśli Laura umrze, może zrobić coś naprawdę głupiego. Dla niej byłby w stanie pójść do samej Reverentii i gołymi rękoma udusić każdego członka Departamentu Kontroli Demonów. Wiedział, doskonale wiedział, kiedy to się stało i przeklinał siebie za tę cholerną nieuwagę. Nie bez powodu Amy została porwana i umieszczona w magazynie. To była pułapka. Od początku ich celem nie byli oni, a Laura. Doskonale wiedzieli kogo porwać, aby i ona zjawiła się w wyznaczonym miejscu. Nathiel wcale by się nie zdziwił, gdyby demoniczna wersja ciotki Laury, która zabiła jej matkę, także była pułapką. A to wszystko tylko po to, aby nareszcie się na nim zemścić….
Zielonooki przejechał dłonią po swoich czarnych, roztrzepanych włosach i spojrzał zirytowany w sufit.
– Zabiję, zabiję ich wszystkich – powtarzał szeptem. Nawet przyjacielska dłoń Sorathiela, która poklepała go po ramieniu w żaden sposób nie pomogła.
To zemsta departamentu. Surowa zemsta. Kto jak nie on sprawiał im zawsze najwięcej problemów? W końcu demon w świecie ludzi to jedno przestępstwo, bycie demonem, który zabija inne demony to podwójna zbrodnia. Gabrielle nieraz z chytrym uśmiechem na ustach powtarzała mu, że skończy się jego swawolność i wtedy boleśnie wróci do rzeczywistości, którą starał się od siebie odpychać.
– Co my teraz zrobimy? – spytała płaczliwym szeptem Carissa, patrząc zaczerwienionymi oczami na szefa organizacji.
Mina Hugha wyrażała ból. Choć od lat zarządzał całym zgromadzeniem łowców i miał największe doświadczenie w radzeniu sobie z demonami, nie mógł nic poradzić na sytuację Laury, nawet jeżeli bardzo by tego chciał.
– Nie możemy nic zrobić – odpowiedział cicho, jakby bał się reakcji reszty członków Nox.  Jego słowa wywołały chaos. Nikt z całej organizacji nie życzył tej małej, bladej istocie śmierci. Wszyscy chcieli ją uratować, nie dopuszczali do siebie myśli, że mogłoby wśród nich kogoś zabraknąć, a już szczególnie nie jednej z najmłodszych członkiń Nox. Zbyt wielu kompanów już stracili… Mogli być choć trochę bardziej uważni. Przecież każdy z nich widział, że Laura nie czuje się ostatnio zbyt dobrze. Jak mogli to przeoczyć?
– A jeśli jednak możemy coś zrobić? – spytał głośno Sorathiel, uciszając tymi słowami resztę zgromadzenia. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. Najbardziej ożywił się jednak Nathiel.
– Mów! Mów na co wpadłeś, Sorath! – wykrzyknął nerwowo, gwałtownie  łapiąc swojego przyjaciela za ramiona. Mało nie zaczął nim potrząsać, aby wydusić z niego tę naglącą informację. Doskonale wiedział, że wymyślił coś, co mogło okazać się jedyną deską ratunku – wystarczająco długo go znał, aby to wywnioskować.
– Nie wiem, czy to dobry pomysł – odpowiedział Sorathiel, patrząc gdzieś w bok.
– Lepiej zrobić cokolwiek, niż nie robić nic – stwierdził Andrew, patrząc z zaniepokojeniem na jednego z młodszych łowców.
– Andy ma rację. Nie mamy nic do stracenia – poparła go Amanda.
Wszyscy patrzyli na Sorathiela z nadzieją, że jego geniusz podsunął mu właściwe rozwiązanie dla tej dramatycznej sytuacji. On jednak nie był pewien swojego pomysłu. Mógł być nieprzewidziany w skutki, i to nie do końca pozytywne.
– Nathiel – zaczął blondyn z powagą w głosie, patrząc uważnie na swojego towarzysza. – Jesteś demonem. Wiem, że nigdy tego nie robiłeś, wiem, że może się to skończyć natychmiastową śmiercią Laury, ale... myślę, że powinieneś spróbować przeniknąć do jej cienia.
Wśród łowców ponownie tego dnia zapanował chaos, można było z niego wyróżnić kilka okrzyków przerażenia czy zaskoczenia, a także szepty mówiące o tym, że to się nie uda. Sam Nathiel był zaskoczony pomysłem Sorathiela. Na początku nie mógł przetrawić tej informacji. Jego umysł został przyblokowany, przez co przestał sensownie myśleć. W jego głowie, jak zacięta pozytywka, leciała ta sama fraza wypowiadana głosem jego przyjaciela.
„Powinieneś spróbować przeniknąć do jej cienia”.
– To się nie uda...
– Może wyrządzić jej krzywdę!
– A jeśli straci kontrolę i doprowadzi do jeszcze szybszej śmierci Laury?
Wszyscy spoglądali na zdezorientowanego Nathiela, który starał się pobudzić wszystkimi siłami swoje uśpione szare komórki. Wejść do cienia Laury? Skopać dupę demonowi i uwolnić ją od cierpienia? Jak miał to zrobić? Nigdy nie przebywał w niczyim cieniu. A co, jeśli z czasem traci się tę demoniczną zdolność? A jeśli trzeba się jej uczyć godzinami? Miał to we krwi czy to umiejętność, którą nabywa się z czasem? Gdy wejdzie w jej cień, nie poczuje nagłego głodu, którego nie będzie mógł opanować? A co, jeśli dwa demony nie mogą znajdować się w tym samym cieniu równocześnie? Jakie to w ogóle uczucie, kiedy się tam przebywa? Czy będzie w stanie uwolnić Laurę? Czy będzie umiał stamtąd wrócić?
Nathiel przyłożył dłonie do głowy i wydał z siebie głośny oddźwięk bezradności, brzmiący jak jęk zranionego zwierzęcia.
Za dużo cholernych pytań i żadnych odpowiedzi.
– Uważam, że powinieneś spróbować, Nathielu – stwierdził Hugh, ku zdziwieniu reszty członków organizacji.
Zielonooki spojrzał na niego w lekkim szoku.
Naprawdę? Naprawdę Hugh chciał mu powierzyć tak ważną misję? Do tej pory bał się nawet przekazywać mu ważne informacje, które dotyczyły demonów – wszystkiego dowiadywał się od Sorathiela. Hugh doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że był nerwowy, nieodpowiedzialny i często ryzykował. Zachowywał się jak dzieciak, któremu nie można było zaufać, a mimo tego... dał mu wolną rękę.
– Jeśli nie ty pomożesz Laurze, to kto inny miałby to zrobić? – spytał odważniej Sorathiel.
Te słowa zakuły go w serce jak ogromna, szpitalna igła. Jego przyjaciel miał rację. Teraz życie Laury było tylko i wyłącznie w jego rękach. Nie wiedział jak potoczą się jej losy. Nie wiedział, czy nie wyrządzi jej krzywdy, ale czy miał wybór? Do cholery, Nathielu Auvrey! Kto zawsze bezczelnie igrał z życiem, jak nie ty?! Nie możesz mieć wątpliwości w takim momencie! Czas na pobudkę!
– Zrobię to – odpowiedział czarnowłosy, marszcząc czoło w skupieniu. Na dźwięk tych słów członkowie Nox wstrzymali zgodnie powietrze. Pierwszy zareagował Ian, który wydawał się być opanowany.
– A wiesz jak? – spytał.
Nathiel zastanowił się przez chwilę. Faktycznie, nigdy nie starał się wejść do czyjegoś cienia, bo nie odczuwał potrzeby żywienia się energią potencjalną ludzi. Było jednak w jego głowie pewne wspomnienie, które mogło mu w tej chwili pomóc. Soriel, jego starszy brat, był dla niego w dzieciństwie prawdziwą skarbnicą demonicznej wiedzy. To od niego zaczerpnął cenne informacje na temat organizacji zwalczającej demony, i to dzięki niemu wiedział, gdzie pójść, aby zmienić swoje życie.
Niewyraźnie zarysowane wspomnienie pojawiło się przed jego oczami. To była wyjątkowo mglista noc. Spacerowali razem środkiem pobliskiego parku oświetlonego tylko bladym światłem ulicznych lamp. Naprzeciwko nich szła kobieta w średnim wieku. Pamiętał, że zatrzymała się przy nich i z oburzeniem stwierdziła, że takie małe dzieci nie powinny spacerować nocą po parku. Nie wiedziała, że byli demonami i takie nocne przechadzki to dla nich coś zupełnie normalnego. Soriel szepnął mu wtedy na ucho: „A teraz patrz, co robi się z takimi jędzami”. Kolejne jego słowa napominały o warunkach, które najkorzystniej będą wpływać na jego cel. Nathiel z głębi umysłu wyciągnął te kilka cennych wskazówek, którymi obdarzył go starszy brat. Najlepiej robić to w nocy, w świetle bladych lamp – chodzi o to, aby cień był wystarczająco wyraźny. Następny krok to wejść w cień rzucany przez człowieka i pomyśleć o tym, że chce się w nim zatopić jak w morzu. To najprawdopodobniej zdolność, którą demony miały wpisaną w swoje istnienie. Nie było możliwości, aby taka próba okazała się nieudana. Każdy szanujący się demon powinien to umieć.
Nathiel spojrzał w stronę ledwo widocznego cienia Laury, który majaczył się na podłodze. Pomieszczenie było za jasne, a ona znajdowała się w niezbyt korzystnym położeniu.
– Trzeba zgasić światło i zostawić tylko zapaloną świecę – stwierdził pokrótce.
Przez chwilę członkowie organizacji wpatrywali się w niego zdezorientowani, nie wiedząc czy mówi poważnie – zdążyli się już nauczyć, że Nathiel mówił wiele niemających związku z rzeczywistością rzeczy. W końcu jednak wykonali jego rozkaz, zawierzając mu życie tej młodej, niedouczonej łowczyni.
– Sorath, mógłbyś przenieść Laurę w to miejsce? – spytał, wskazując palcem na miejsce pod ścianą, gdzie stał mały stolik z płonącą świecą. Sorathiel kiwnął głową na znak, że rozumie polecenie. Ufał swojemu przyjacielowi i był pewien, że wie co robi. Podszedł do Laury i chwycił jej bezwładne, rozpalone ciało na ręce. Carissa niechętnie puściła jej dłoń. Zgodnie z prośbą wykonał rozkaz Nathiela. Kilka osób podłożyło pod ścianę parę poduszek i koców, żeby Laura nie musiała leżeć na gołej i zimnej podłodze.
– Połóż ją tak, żeby jej cień padał na ścianę – powiedział cicho Nathiel.
Sorathiel uklęknął i przytrzymał dziewczynę w pozycji siedzącej. Widok jej przechylonej w bok bezwładnej, opadającej głowy sprawiał, że Auvrey miał jeszcze większą ochotę na wybicie całego Departamentu Kontroli Demonów. Musiał się jednak opanować. Nie było czasu na gniew. Wrogimi demonami zajmie się, kiedy będzie już po wszystkim.
Auvrey spojrzał badawczo na ścianę, gdzie odbijał się wciąż blady, choć na pewno bardziej wyrazisty niż wcześniej, cień. Nie miał pojęcia, czy to wystarczy. Zastanawiał się również, czy aby dostać się do cienia, wystarczy położyć na nim dłoń, a nie tak, jak tłumaczył mu Soriel – stanąć na nim. Nie mógł przecież stanąć na ścianie, a nie chciał komplikować sprawy. Musiał spróbować zrobić to w takim warunkach, jakie narzuciła mu ta niefortunna sytuacja.
Jeszcze raz tego dnia wytężył swój umysł, starając się przypomnieć sobie jakieś rady, którymi w dzieciństwie obdarzył go brat. Pamiętał, że pytał go, jak to jest być w cieniu człowieka. Odpowiedział mu wtedy, że zewsząd widzi się wyłącznie ciemność. Są wtedy dwa sposoby na przejęcie kontroli: opętanie, które umożliwi patrzenie na świat oczami człowieka lub skrycie się w najdalszym, bezpiecznym, choć wciąż ciemnym kącie, gdzie nikt nie będzie zdawał sobie sprawy z jego istnienia. To był koniec jego wspomnień. Nie wiedział, co będzie dalej, gdy już się tam znajdzie. Musiał jednak zaryzykować.
– Gotowy? – spytał cicho Sorathiel.
Zielonooki spojrzał na niego uważnie, chwilę potem odwracając się i patrząc na poruszone nadzieją twarze członków organizacji Nox. Nie był gotowy, ale musiał to zrobić. Dla członków organizacji, dla siebie, a przede wszystkim dla Laury.
Kiwnął głową na znak gotowości. Nie chciał pokazywać niepewności. Zawsze podejmował ryzykowne decyzje, nie zważając na ich przyszłe konsekwencje. Teraz wahał się tylko ze względu na uczucia, którymi darzył Laurę. Nie chciał jej wyrządzić krzywdy, ale jeżeli to jedyna droga, aby ją ocalić, musiał spróbować.
– Powodzenia – usłyszał za plecami pokrzepiający głos staruszka.
Zaraz po jego krótkiej przemowie dołączyła się do niego reszta przyjaciół.
– Poradzisz sobie.
– Będzie dobrze.
– Powodzenia, Nathiel.
– Wracaj szybko z Laurą.
Te słowa, a także pokrzepiający uśmiech jego przyjaciela, sprawiły, że zyskał chęć do walki. Ostatni raz spojrzał na rozpaloną twarz Laury i zdecydował, że to najwyższa pora zadziałać. Wyciągnął przed siebie dłoń i bez wahania dotknął cienia odbijającego się na ścianie.
Myśl o tym, że cię wciąga, myśl o tym, że się zapadasz – powtarzał w głowie Nathiel, zaciskając powieki z całej siły. Za wszelką cenę próbował się skupić, nakierowując swoje myśli tylko i wyłącznie na ten jeden cel. Przez chwilę nie działo się zupełnie nic. Członkowie organizacji milczeli, wyczekując jakiejkolwiek reakcji. Nie chcieli mu przeszkadzać. Choć bali się, że ten pomysł może nie wypalić, wierzyli w to, że Auvrey dokona cudu.
No, dalej, cholerny cieniu! Wciągnij mnie! – powtarzał w myślach Nathiel. Jego mięśnie  były napięte do granic możliwości. Usta zaciskały się tak mocno, że już po chwili całkowicie zbielały, a dłoń napierała silnie na ścianę, jakby za chwilę miała pęknąć od jego dotyku. W tę nieznaną mu do tej pory czynność włożył nie tylko całą swoją siłę mentalną, ale i fizyczną. I gdy już myślał, że jego misja się nie powiodła, otworzył oczy i ujrzał upragnioną ciemność.

6 komentarzy:

  1. Jak dla mnie rozdziały mogą być codziennie :P
    "Rozdział z dużej perspektywy Nathiela." !?!?! *_____* Kocham Cię, Naff!!!

    Ten fragment opisujący 'rytuał przejścia' jest świetny, naprawdę :)
    "To były ostatnie chwile życia Laury." - ej no, zrobiło mi się smutno. Mimo że wiem, że Laura przeżyje, przez chwilę wyobraziłam sobie, że umiera i doszłam do wniosku, że nawet można by pociągnąć to opowiadanie bez niej, ale to nie byłoby to samo. Polubiłam ją, naprawdę :) Stała się integralną częścią mojego myślenia o "W cieniu nocy".
    Może to dziwne, ale czytając ten rozdział, słucham mojej piosenki lata 2012, "Summer Paradise"... coś nie pasuje. Mam za dobry humor na dramaty, ale chyba zdołam zdobyć się na ponure zdania w komentarzu. I ironiczne. Nie mogę tym razem zapomnieć o zjechaniu Nathiela.
    Hahaha, niby dopiero teraz się skapnął, dlaczego demony porwały Amy? No chyba nie dlatego, by zrobić mu przyjemność. Podejrzewałam, że chodzi im o Laurę od momentu pojawienia się Andi. I to jej "Cześć, jestem Andi. Od dziś będę twoją przyjaciółką" (nie przytoczyłam prawidłowo, ale wydźwięk jest dobry).
    I co teraz, Nath? Nie uratujesz Laury. Ona nie wie, co do niej czujesz. To co, może kawałek sznura i sufit? Mogę nawet zrobić pętelkę...
    "Wiem, że nigdy tego nie robiłeś, wiem, że może się to skończyć natychmiastową śmiercią Laury, ale... myślę, że powinieneś spróbować wejść do jej cienia" - ooo, to jednak zielonooki może się na coś zdać? Kurde, gdzie ja teraz schowam ten sznur?
    Ciekawe wspomnienie, panie Auvrey, ciekawe. Pytanie, jak wiele z niego wyciągniesz?
    Ciekawie, ciekawie. Poważnie. :) Strasznie intrygujący i interesujący rozdział.

    Teraz pozostaje mi jedynie życzyć mojemu kochanemu Nathielowi powodzenia w misji. Masz ją uratować, Auvrey, inaczej wypruje z ciebie flaki. Dasz radę ;)

    To tyle ode mnie :)
    Czyli tydzień do następnego, co oznacza, że ja będę czytała 42 rozdział "W cieniu nocy", a Ty, Naff, 52 Rozważnej :) Yeah!

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. NARESZCIE!
    JEST! DOTARŁAM DO KRESU MOJEJ PODRÓŻY! TAAAK! <3
    Jeszcze raz czytam notkę, jeszcze raz się jaram. Prawie mi herbatka numer dwa ostygła i teraz jest idealna do sączenia przy rozdziale. O tak. Jakby to powiedziała pewna moja znajoma Patrycja:
    "Czytanie W cieniu nocy
    bynajmniej nie o północy
    W czwartkowy wieczorek,
    Gdzie za pięć dni wtorek,
    Z Earl Greyem
    I w umyśle Nathielem,
    Pod kołderką cieplutką
    I atmosferą milutką
    Po poprzednich rozdziałach
    Powala"
    Tak by powiedziała. Znam ją naprawdę bardzo dobrze. Ty też ją chyba znasz.
    Wow, dopiero teraz zauważyłam. Tzn widziałam i wiedziałam wcześniej, ale mi się przypomniało. Rozdział wstawiony w urodziny Magika. Hehe. Przywaliłabym mu znowu poduszką.
    Biorę się do czytania.
    " To były ostatnie chwile życia Laury."- No. Please, no. God, please, no!
    "Zdążył uodpornić się nawet na działanie exitialis. "- Wait. Chwila. Czy to oznacza, że wbijali w Laurę exitialis? Kurde. Mojaw wyobraźnia jest chora.
    "[...] a ciało trzęsło się i rzucało na wszystkie strony jak opętane."- Przepraszam, ale muszę: miota nią jak Szatan.
    "Nathiel czuł, że dłużej nie wytrzyma. Wiedział, że jeśli Laura umrze, może zrobić coś naprawdę głupiego. Dla niej byłby w stanie pójść do samej Reverentii i gołymi rękoma udusić każdego członka departamentu kontroli demonów. "- This is love, this is love, this is looove! <3 Ty mnie chcesz dzisiaj zabić Naffie. Tak wiele romantyzmu! <3
    "Nikt z całej organizacji nie życzył tej małej, blondwłosej, bladej istocie śmierci."- Ekhm, nie żeby coś, ale Nathiel jakieś... *liczy* 4 rozdziały temu (?) mówił, że zabije Laurę. xD Żartuję. Przecież on ją kocha. A jeśli jeszcze nie kocha, to pokocha.
    " - Nie mamy nic do stracenia - poparła go Amanda."- Nie mamy nic, nie mamy nic, ououoooo *tum du ru tum tum* do stracenia! Nie mamy nic, ououooo! *nuci w myślach*
    " - Nathiel - zaczął blondyn z powagą w głosie, patrząc na swojego towarzysza - Jesteś demonem. Wiem, że nigdy tego nie robiłeś, wiem, że może się to skończyć natychmiastową śmiercią Laury, ale... myślę, że powinieneś spróbować wejść do jej cienia - zakończył."- O KURDEKURDEKURDE. TEGO SIĘ NIE SPODZIEWAŁAM.
    Ale znowu wyczuwam tu romantyzm. Jeeej. Wzruszające. Znowu pieką oczy. Nie, Królik, nie płacz. Oczy bolą bardziej. Dobra, mrug, mrug, powstrzymałam się.
    "Wejść do cienia Laury? Skopać dupę demonowi i uwolnić ją od cierpienia? Jak miał to zrobić, nigdy nie będąc w niczyim cieniu? A jeśli z czasem traci się tą zdolność? A jeśli trzeba się jej uczyć godzinami? Ma to we krwi, czy to zdolność, którą z czasem się nabywa? Gdy wejdzie w jej cień, nie poczuje nagłego głodu, którego nie będzie mógł opanować? A jeśli dwa demony nie mogą znajdować się w tym samym cieniu? Jak to jest, gdy się tam przebywa? Czy będzie umiał uwolnić Laurę? Czy będzie umiał stamtąd wrócić?"- Tak bardzo podoba mi się ta niepewność Nathiela. Ta troska, że może coś pójść nie tak.
    "Do cholery, Nathielu Auvrey! Kto zawsze bezczelnie ryzykował i igrał z życiem, jak nie ty?! Nie możesz mieć wątpliwości w takim momencie! Czas na pobudkę!"- TA! Nathiel, obudź się! Obudź Laurę pocałunkiem! Taaaaak! I na Grunwald! >D
    " - Zrobię to - odpowiedział czarnowłosy, marszcząc czoło w skupieniu."- TAAAAAK! *okrzyk bojowy w tle*
    " Soriel, jego starszy brat [...]"- Chcę go poznać. Nieważne, że nie żyje. Naffie... Ja chcę Soriela! *banan na twarzy* Ukradnę Soriela! On będzie mój! I będzie ze mną kicał! On i Aiden! Aiden w święta i łikend,a Soriel w resztę dni!
    I want Soriel *płacze*. Dlaczego on musiał umrzeć? :C Dlaczego? Dlaaczeeeeego!
    To wspomnienie Nathiela, kiedy spacerował z bratem... Sprawiło, że jeszcze bardziej zatęskniłam za Sorielem. Tak, bliżej go nie poznałam, ale go lubię! Bardzo go lubię! Kocham!
    *zaburzenia emocjonalne*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *o kurde, dopiero teraz zauważyłam, jakie to długie. :o
      A to dopiero pierwsza część. O. Już widzę Naffa sprawdzającego pocztę*

      Usuń

  3. Mam tylko nadzieję, że z Nathielem nie będzie tak jak z Rinem i nie straci kontroli. Adrenalina wzrasta. Pewnie straci kontrolę. Naffie, powiedz, że nie. Albo... Może... Stop. Czytam dalej. Wdech. Wydech.
    "Wyciągnął przed siebie dłoń i dotknął cienia, odbijającego się na ścianie."- Nie. Nie jestem na to gotowa. Nie potrafię. Naprawdę, czuję, jakbym znała osobiście Laurę i stała tam kurdę z ludźmi, patrząc na to. Zaczynam się denerwować na poważnie.
    " No, dalej, cholerny cieniu! Wciągnij mnie! - powtarzał w myślach nachmurzony Nathiel.
    Gdy już myślał, że jego misja się nie powiodła, otworzył oczy i ujrzał upragnioną ciemność."
    *wstrzymuje powietrze*
    *przewija stronę*
    *przewija kolejny raz*
    *i tak chyba z 10 razy*
    *cisza*
    *ręce opadają*
    *drapie się po podbródku*
    Wait.
    *mruży oczy*
    *czyta jeszcze raz, żeby sprawdzić, czy to prawa*
    *coraz bardziej bananowa twarz*
    NAFFIE JAK MOGŁAŚ &$!()!$!*$&!^$@(%($!&($!)#)!(#!$!&$&!$*!!!!
    W TAKIM MOMENCIE *TU WŁĄCZA CAPSLOCKA BO Z SHIFTA JUŻ NIE BĘDZIE PISAĆ*
    NAFFIE! NAFFIE! NAAAAFIE!
    *banan na twarzy*
    *smutek przepełnia ciało*
    DLACZEGO AKURAT TERAZ? NO KURDE?! NO KURDĘ!
    *wdech i wydech*

    Strasznie, ogromnie ciekawy rozdział. Chyba jeden z najlepszych. Najbardziej podoba mi się akcja z wchodzeniem Nathiela do cienia Laury. Uwielbiam takie klimaty. I jestem smutna, bo muszę czekać AŻ 6 dni, żeby się dowiedzieć, co było dalej.
    Jak ja wytrzymam. Jak tylko dostanę list to napiszę długaśną przemowę o moich uczuciach do Aidena i Soriela. I o akcji z Nathielem. Mam nadzieję, że się nie obrazisz.
    Jestem nabuzowana i nie wiem, czy dam radę coś z siebie wykrztusić. Staram się uspokajać.
    I zakończenie komentarza:
    Nareszcie jestem na bieżąco! <3 I coś czuję *ha, pewnie tak nie będzie*, że na następny rozdział przykicam w podskokach *można tak?*. Jaram się kurdę ogromnie. Jak fireman *oki, teraz zrozumiałam, że to zły przykład*. Ale się jaram. <3
    Mam też nadzieję, że nie skisłaś przy czytaniu. Przeczuwam, że ten komentarz też trzeba będzie podzielić. 4 rozdziały, tyle uczuć. Tyle słów, które jeszcze zatrzymałam w sobie. Czy ja jestem gadatliwa? :o
    Przepraszam za to rozpisywanie i mam nadzieję, że to kurde nie problem. :c
    Ja. Chcę. Soriela.
    Pod choinkę. Na urodziny. Na Dzień Dziecka. Nieważne.
    Chcę go.
    Wielbię go.
    Kocham go.
    Ahhh.
    Dawno się tak w nikim nie zakochałam. Kocham go troszku bardziej niż Aidena. Troszku. Ale Aidena też bym chciała. Prześlij kurierem obydwu.
    Na Grunwald! Po Sorielaaa! <3
    Zadurzony w Sorielu Króliczek. :3

    Ps. O matko. Znowu.
    To już ta godzina?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nathiel <3<3<3
    Nathiel <3<3<3
    Nathiel <3<3<3
    OMG, dziewczyno, gdybym mogła, wyściskałabym cię prawie na śmierć.
    Nie będę się rozpisywać, gdyż:
    A. Jestem w zbyt wielkim szoku
    B. Nie jestem zbyt dobra w pisaniu dłuuugich komentarzy
    C. ...
    W każdym razie, rozdział przecudowny po prostu. Przeczytałam pierwszy raz i widziałam tylko słowo "Nathiel". Za drugim razem nic do mnie nie dotarło, bo co pół sekundy w mojej głowie rozbrzmiewało tylko "o mój Boże, on ją kooooooocha!!!". Za trzecim razem wreszcie do mnie dotarła cała reszta :D
    Pomysł świetny... Nie mogę się doczekać, jak Nathiel wykopie tą małą gnidę z cienia Laury... :D No i może wreszcie się dowiemy co nieco o pochodzeniu Laury ;)
    Czekam na nn :D

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaram się xd Jak się czyta to z większym rozmachem daje więcej efektów jak łzy zadowolenia. Nie wiem czemu ale tak bardzo się Nathielem nie jaram jak reszta. Po prostu pasuje do układanki , którą stworzyłaś. Szalony, nie przeciętny, rozpustnik oraz maniak anime. Wyobraziłam sobie , że Nathiel wchodzi do jej cienia i widzi ten filmik "jak zrobić z papieru" xd

    OdpowiedzUsuń