Mam cztery dni wolnego od pracy, a więc staram się wszystko nadrabiać. Czytanie zaległych rozdziałów, pisanie rozdziałów i... generalnie to jestem wyssana z weny. Ten smuteg. A teraz ładnie powitajmy Vaila Auvreya.
POPRAWIONE [23.12.2018]
***
Patrzyłam w jego twarz,
potrząsając z niedowierzaniem głową. Bałam się, że może nie być sobą, bałam
się, że zła natura zdominuje nad jego wesołym usposobieniem do życia, czyniąc
go gniewnym i pełnym nienawiści demonem, że to nie będzie ten irytujący, głupi,
ale oddany Nathiel, którego znałam. Moje obawy, jak się szybko okazało, nie
doczekały się jednak spełnienia. Jego spojrzenie przepełnione płomienną złością
stopniowo zaczęło ustępować łagodności mieszanej ze zmęczeniem i rezygnacją.
Patrzył na mnie z coraz większym załamaniem, nie spuszczając ze mnie wzroku
nawet na moment.
– Co poszło nie tak? – spytał
dziwnie cichym, pozbawionym emocji głosem.
Wszystkie wydarzenia, które
miały miejsce w tej bezdusznej krainie, wszystkie ucieczki, ogrom nowych
informacji, zmartwienie o jego osobę i ostateczna radość z powodu tego, że żył,
wybuchły we mnie potokiem łez. Nie chciałam, żeby Nathiel widział, jak płaczę.
Co prawda wylewałam łzy milcząco, ale jak miałam ukryć twarz, gdy moje ruchy
były ograniczone przez łańcuchy? Zdołałam tylko spojrzeć w bok na kamienną ścianę.
Moja twarz wciąż była jednak oświetlana przez woskową świecę stojąca w rogu
pomieszczenia.
– Laura – zaczął dziwnie
łamiącym się głosem Nathiel. – Proszę, nie płacz.
Nie chciałam na niego patrzeć.
Nie zniosłabym tego widoku. Kiedy to twój największy sprzymierzeniec, którego
nic nie było w stanie złamać nagle zaczynał brzmieć jak ktoś, kto utracił
resztki nadziei i wiary w siebie, jak ty, osoba, która od zawsze była słaba,
miała myśleć pozytywnie? Oboje byliśmy straceni.
Potrząsnęłam bezradnie głową.
Nie wiedziałam, co mogę odpowiedzieć. Wszystkie uczucia mieszały się we mnie,
tworząc w wielkim kotle prawdziwą, wybuchową mieszankę godną rozchwianej
emocjonalnie nastolatki. Jednocześnie rozpierała mnie radość, jednocześnie
smutek, bo wiedziałam, że to prawdopodobnie ostatni dzień z mojego krótkiego
życia. Tylko cud mógłby nas teraz uratować, a w nadprzyrodzone, nieistniejące
siły nigdy nie wierzyłam. Łowcy nie mieli pojęcia, gdzie się wybraliśmy. O
naszej podróży do świata demonów wiedział tylko Blazier.
Blazier?
Coś zaczęło mi świtać. Podczas
balu Vail Auvrey wydawał się być przygotowany na nasze przybycie, a my nie robiliśmy
przecież nic, co by mogło świadczyć o naszej odmienności. Doskonale wtopiliśmy
się w tłumy cienistych demonów. Poza tym nikt nie zwracał na nas uwagi. Ojciec
Nathiela nie mógł odkryć nas przypadkiem. Nie miał wmontowanego w oczy wykrywacza
półdemonów i zdrajców rasy. Czy to nie oznaczało, że osobą, która nas zdradziła
był sam Blazier? To on przekonywał nas do tej podróży i tylko on o niej
wiedział.
– Zostaliśmy oszukani –
warknęłam, próbując otrzeć łzy ramieniem.
– Blazier. – Nathiel zaśmiał
się niemrawo. – Ojciec mi o nim wspominał.
– Jesteśmy głupi i naiwni. –
Potrząsnęłam głową, sama śmiejąc się z własnej głupoty. Do tej pory uważałam
siebie za inteligentną osobę. Byłam też maksymalnie nieufna w stosunku co do
ludzi, a szczególnie demonów, które ledwo znałam. Co się ze mną nagle stało?
Czy nie wydawało mi się dziwne, że jakiś ukrywający się w cieniu wszystkiego
demon, nagle trafił do organizacji i został sprzymierzeńcem jednego z nas? Czy
to nie dziwne, że nagle bezinteresownie pomógł mi uwolnić Nathiela i znaleźć
matkę, nic za to nie chcąc? Właśnie tymi gestami chciał zdobyć moje zaufanie.
Prawdziwym idiotą nie był więc Nathiel, tylko ja. Będę przeklinać siebie do
końca swoich dni za tak głupi czyn, jakim było pójście do Reverentii. Nie dość,
że trafiliśmy prosto w łapska wrogów, to jeszcze nie osiągnęliśmy żadnego z
przyjętych celów. Co mnie tutaj zagnało? Przecież wiedziałam, że właśnie tak to
się może skończyć. Szanse na przetrwanie były małe, a jednak zaryzykowałam. Czy
tak bardzo zależało mi na osobie, której nie
było przy mnie całe życie, że straciłam zdrowy rozsądek i przecząc własnej
przezornej naturze, rzuciłam się prosto w paszczę niebezpieczeństwa? To nie
byłam ja. Więc kto?
– Stało się, nie cofniemy tego.
W bladym świetle dostrzegałam jego zmarszczone
czoło, przygryzioną wargę i przymrużone bólem oczy. Nigdy nie sądziłam, że
ostatnie, co zobaczę przed śmiercią, będzie skruszona twarz mojego szalonego
przyjaciela, który szczerze, choć z nieskrywanym wstydem, pokaże, że żałuje
decyzji, jaką podjął.
– Nie chciałem, żeby tak to się
skończyło. – Wbił spojrzenie w podłoże, zaciskając pięści okute w kajdany. –
Cały czas sobie powtarzałem, że jeżeli jeszcze cię zobaczę, powiem ci
„przepraszam”, ale czy to w ogóle miałoby sens? Nie możemy już niczego zrobić,
więc na co zda się to głupie słowo?
– To nasza wspólna wina,
Nathiel. – Sama się sobie dziwiłam, ale mój głos wyraźnie drżał. – Oboje
daliśmy się nabrać, bo zaślepiły nas nasze pragnienia.
– Koniec końców nie
osiągnęliśmy nic.
– Przynajmniej jesteśmy tutaj
razem – dodałam najciszej jak mogłam. Te słowa wywołały na jego twarzy drobny,
choć przepełniony szczerością i ciepłem uśmiech. Skoro nasz los zmierzał do
jednego miejsca, dlaczego miałabym w tych ostatnich chwilach nie obdarzyć go
uczuciami? Zasługiwał na to. Poświęcał się dla mnie i bronił nawet za cenę
własnego życia. W każdym jego geście, nawet tym głupkowatym czy przepełnionym
ironią, kryła się doza miłości. Gdy mówił, że nie nadaję się na łowcę, tak
naprawdę się o mnie martwił, bo wiedział, z czym wiąże się ta profesja. Gdy
mówił, że jestem słaba, chciał, żebym była silniejsza i umiała sobie poradzić
bez niego. Gdy mówił, że mnie kocha, nie kłamał. To nie było tylko głupie,
dziecinne zauroczenie, nieważne ile razy próbowałam to sobie wmówić. Czy Nathiel
kiedykolwiek nie był ze mną szczery? Zawsze wyrażał swoje myśli na głos, nawet
jeśli to bolało, zastanawiało lub mieszało w głowie. W zamian za to ja dawałam
mu chłód. Nie wiedziałam, czemu taka dla niego byłam. Może bałam się pokazać,
że naprawdę mi na nim zależało?
Spojrzałam na Nathiela, któremu
uśmiech wciąż nie schodził z twarzy. Jego demoniczność uciekła gdzieś daleko
stąd. Miałam jednak wrażenie, że jeszcze może wrócić i to w najmniej
oczekiwanym momencie.
– Kto ci to zrobił? – spytałam
wreszcie. Miałam oczywiście na myśli rany na ciele półnagiego Nathiela.
Chłopak uśmiechnął się w
niepokojąco diabelski sposób, nie odpowiadając na to pytanie. Doskonale
wiedziałam, czyja to była sprawka, chciałam po prostu przerwać to irytujące
milczenie, które sama wypełniłam mgiełką ciepłych uczuć. Zupełnie jakbym się
bała, że mój chłód pęknie jak rzucona o ścianę szklanka i ukaże mi nową,
zamkniętą głęboko we mnie sferę, do której bałam się dać dostęp komukolwiek,
łącznie z moją własną osobą.
Gdzieś w głębi lochów rozległy
się kroki. Moje serce momentalnie przyspieszyło swoje bicie. Jeszcze nigdy w
życiu tak bardzo nie żałowałam tego, że nie mogę choćby chwycić Nathiela za
dłoń. Będąc przy nim, czułabym się zdecydowanie pewniej. Teraz byłam na skraju
załamania nerwowego. Jeżeli kiedykolwiek uda mi się wrócić do domu, będę
potrzebowała mocnej, antydemonicznej terapii.
Kroki rozbrzmiewały coraz
głośniej, roznosząc wśród kamiennych ścian echo. Kogo mogliśmy się tu
spodziewać? Na pewno nie kogoś, kto wybawi nas od śmierci. W taki sposób nie
stąpał żaden zbawiciel, tylko kat, który próbuje wzbudzić w swoich ofiarach
niepokój.
Strach przyćmił na moment mój
umysł. Nawet nie zorientowałam się, kiedy jakaś ciemna, bliżej nieokreślona postać
weszła do naszej więziennej celi. Dopiero wówczas, gdy rozłożyła na bok ręce,
rozszyfrowałam, z kim mieliśmy przyjemność obcować.
Moje nogi zmiękły. Utrzymywałam
się w pionie tylko dlatego, że moje ręce były podtrzymywane przez łańcuchy. Nóż
trzymany przez przerażającego demona lśnił w świetle woskowej świecy, nie zwiastując
dobrego zakończenia. To było exitialis.
Prawdopodobnie należące do Nathiela.
– Witaj ponownie, synu –
odezwał się niepokojąco donośnym głosem Vail Auvrey. – Stęskniłeś się za mną?
– W cholerę – odpowiedział
przez zaciśnięte zęby Nathiel, spoglądając na niego oczami pełnymi nienawiści. –
Jeszcze nigdy tak za tobą nie tęskniłem, tatusiu. Nawet gdy byłem małym
chłopcem.
W ramach podziękowania za czułą
odpowiedź, młodszy Auvrey dostał nożem prosto w brzuch.
Wydałam z siebie okrzyk zaskoczenia
mieszany z przerażeniem. Mogłabym przysiąc, że poczułam na sobie jego własny ból.
To wyimaginowane uczucie sprawiło, że zakręciło mi się w głowie. Nathiel
wyglądał, jakby w ogóle się tym nie przejął. Poza lekkim wykrzywieniem ust nie
można było dostrzec tego, że cierpi. Większe cierpienie musiało rysować się na
mojej twarzy, niż na jego. On patrzył się tylko w oczy ojca i uśmiechał się z
niekrytą, diabelską pogardą. Znałam to spojrzenie. Nie chciał pokazywać swojemu
największemu wrogowi, że go zdominował.
Mężczyzna obrócił się
niespodziewanie w moją stronę. Na sam widok jego nienawistnego, przepełnionego
obrzydzeniem spojrzenia, przeszyły mnie dreszcze. Wolałabym pozostać w tej
chwili niezauważona.
– Liczyłem na to, że przypadkiem
cię zabiją, ale nic nie szkodzi. – Jego głos różnił się od tego, który używał w
stosunku do Nathiela. Teraz był on przepełniony wyższością i pogardą. Byłam dla
niego nic niewartym pionkiem w przegranej grze, którego mógł strącić z planszy,
prosto do otchłani, jednym palcem. – Najpierw popatrzysz na powolną śmierć
swojego towarzysza, a potem sam cię zabiję – mówiąc to, uśmiechnął się jak
rasowy psychopata, który z pewnością nie powinien być na wolności.
– Zobaczymy, czy pójdzie ci ze
mną tak łatwo – warknął Nathiel, najwyraźniej próbując odwrócić uwagę ojca ode
mnie. Doskonale wiedziałam, że zwykłe tortury go nie zabiją. Był silny, poza
tym miał przed sobą jeszcze wiele niewypełnionych celów, choćby zemstę na
własnym ojcu.
Vail Auvrey zaśmiał się krótko
jak bezlitosny rzeźnik, którego rozbawiło podrygujące w konwulsjach ciało zwierzęcia.
– Wyjątkowo muszę się z tobą
zgodzić. Jesteś jednym z Auvreyów, a to do czegoś zobowiązuje – odpowiedział
gładko, bawiąc się przy tym nożem, który zgrabnie prześlizgiwał się pomiędzy
jego długimi palcami. – Żałuję tylko, że ostatni z moich potomków, w którym
pokładałem największe nadzieje, okazał się być nie godzien życia. Widocznie
popełniłem błąd. Być Soriel lepiej nadawałby się na mojego następcę.
Uśmieszek, który ozdobił jego
twarz, kojarzył mi się z kimś, kto celowo manipuluje słowami, aby poruszyć rozmówcę.
To nie był Nathiel, który głośno i otwarcie wyrażał swoje zdanie. Każde
stwierdzenie, które padało z ust Vaila Auvreya było dokładnie wyważone, a przy
okazji zastanawiające. Był niekwestionowanym mistrzem fortelu.
– Soriel był taki jak ja. Gdyby
żył, nie przeszedłby na złą stronę. – Nathiel zaśmiał się kpiąco.
Soriel Auvrey, jeden z trójki
rodzeństwa Auvreyów. Został zabity przez ojca, podobnie jak jego siostra, Anne.
Mój demoniczny przyjaciel dużo o nim opowiadał. Był w niego wpatrzony i jak
prawie każde małe dziecko uważał starszego brata za wzór godny naśladowania. To
on najwięcej opowiedział mu o demonach i to dzięki niemu Nathiel zdołał wkraść
się do mojego cienia, kiedy potrzebowałam ratunku. Ponoć byli do siebie bardzo
podobni. Często kłócili się o ostatni kawałek pizzy, a nawet robili konkurs na
zauroczenie pierwszej lepszej dziewczyny w parku. Biorąc pod uwagę podobieństwa
– cieszę się, że na świecie nie istniało dwóch Nathielów, choć oczywiście
nikomu nie życzyłam śmierci.
– Cóż, nie dowiemy się tego. Niedługo
słuch po rodzeństwie Auvrey zaginie.
– A ty dalej będziesz płodził
swoich potomków i zabijał ich dla zabawy, bo... czemu nie? – spytał demoniczny
łowca, śmiejąc się kpiąco. – Niszczenie komuś życia jest całkiem fajne, szczególnie
gdy najpierw można powołać kogoś do życia, patrzeć jak dorasta, a na końcu go
zabić, prawda?
– Tak właśnie postępują demony,
którym nie dane jest spłodzić właściwego następcy. – Vail Auvrey wbił nóż w
ramię swojego syna, przejeżdżając po nim w brutalnie powolny sposób. – Twoja
szansa na odkupienie już dawno minęła, ale przed śmiercią możesz jeszcze
zrozumieć, że nigdy nie byłeś człowiekiem i nigdy nim nie będziesz. Jesteś
demonem, synu. I będziesz nim do chwili, gdy nie rozpadniesz się w pył.
Widząc na twarzy Nathiela ból,
nie mogłam bezczynnie stać w miejscu. Moje serce pękało na miliony kawałeczków,
a łzy ściekały po polikach wodospadem, skapując na kamienną posadzkę. Nigdy w
życiu nie czułam się tak źle, gdy patrzyłam jak ktoś cierpi.
– Zostaw go! – wykrzyknęłam w
rozpaczy. W przypływie chwili chciałam rzucić się do biegu, skończyło się to
jednak cichym jękiem bólu – łańcuchy skutecznie uniemożliwiły mi podróż, z
powrotem przygarniając moje ciało do chłodnej i wilgotnej ściany. W tym samym
momencie poczułam w prawej łydce silny ból. Dopiero teraz przypomniałam sobie o
tym, że była zraniona.
Dwójka Auvreyów spojrzała na
mnie zgodnie jak ojciec z synem. Nathiel lekko oburzony i zirytowany, Vail z
kpiącym uśmiechem, który nie opuścił jego twarzy nawet na chwilę, odkąd
torturował mojego przyjaciela.
– Zamknij się, Laura, i nie
wtrącaj się – syknął przez zęby chłopak.
– Nie mogę patrzeć na to, jak
dzieje ci się krzywda!
Vail Auvrey oparł się plecami o
ścianę i założył ręce na piersi. Na chwilę przymknął oczy, jakby był znudzonym
rodzicem wsłuchującym się w kłótnię dwójki nastolatków. Choć znaczący uśmieszek
nie schodził z jego twarzy, jakaś ledwo widzialna zmarszczka ukazująca
zirytowanie przeszyła jego czoło.
Nathiel wydawał się być
zdziwiony moimi słowami. Najpierw otworzył usta, jakby chciał wykrzyknąć coś
bardzo niemiłego, a potem nagle złagodniał i zmienił tor swoich myśli, przez
chwilę zastanawiając się nad tym, co może odpowiedzieć.
Wiem, nie na co dzień słyszało
się z moich ust takie słowa. Nie mogłam ich jednak powstrzymać. Widok ranionego
i cierpiącego Nathiela bolał mnie bardziej, niż własny fizyczny ból.
– Daj mi się pobawić z ojcem,
nie widziałem go całe życie!
– Przestań! – wykrzyknęłam
zbulwersowana, całkowicie ignorując przyglądającego się nam ojca młodego
Auvreya. – Nie zgrywaj bohatera! Nie musisz mnie bronić ani niczego mi
udowadniać! I tak oboje umrzemy!
– Słusznie – mruknął pod nosem
Vail, skupiając się na obracaniu ostrza noża pod różnymi kątami. Przysłuchiwanie
się nam bardzo go bawiło. Najwyraźniej napawał się naszą bezradnością.
– Nie chcę, żebyś się bała,
głupia! – odkrzyknął zdenerwowany Nathiel.
Umilkłam. Przecież każde nasze
słowo mogło zostać zwrócone przeciwko nam. Już teraz Vail Auvrey musiał zauważyć
więź, która nas łączyła. Cały czas uparcie się nam przyglądał, próbując nas
ocenić. Obawiałam się, że właśnie daliśmy mu powód do obrania nowej strategii.
Niekontrolowane emocje nie były naszymi sprzymierzeńcami.
– Proszę, proszę – zaczął
mężczyzna, odrywając się od ściany. Zaczął kierować się w moją stronę powolnym
krokiem.
Nathiel zesztywniał, jakby
opanował go chwilowy strach. Kiedy zdołał się domyślić, co planował jego
ojciec, zaczął wyrywać się z łańcuchów, z których przecież i tak nie mógł się
uwolnić. Chciał zatrzymać Vaila za wszelką cenę.
– Czyżby to była twoja
ukochana, Nathielu? – Przepełniony zjadliwą ironią głos sprawił, że nawet moje
usta wykrzywiły się z niezadowolenia.
Gdy nasz oprawca do mnie
podszedł, przyłożył mi nóż pod samo gardło. Na chwilę wstrzymałam dech. Miałam
wrażenie, że jeżeli ruszę się chociaż o milimetr, nóż przetnie moją krtań i
pośle na kamienne podłoże strumień szkarłatnej krwi. Ostatnie, co chciałam
usłyszeć, to szaleńczy okrzyk Nathiela, gdy zostaję pozbawiona życia.
Młodszy Auvrey milczał,
wyrywając się coraz mocniej i mocniej. Z jego licznych ran na ciele wyciekał
cienisty dym. Mimo bólu wciąż walczył, mając nadzieję na to, że wątła siła
demonicznych mięśni rozerwie te stalowe więzy.
Dlaczego temu idiocie tak
bardzo na mnie zależało? Dlaczego chciał pokazać za wszelką cenę, że był ponad
swoim ojcem, mimo tego że od początku znajdował się na straconej pozycji?
Naprawdę chciał mi pokazać, ze się nie boi?
Chciał mi dodać odwagi? To nie pomagało.
– Weź od niej te brudne łapska,
miałeś się najpierw zająć mną! – wykrzyknął wściekle chłopak.
Vail Auvrey puścił mnie, dzięki
czemu mogłam na chwilę odetchnąć, zaczęło mi już bowiem brakować cennego
powietrza.
– Racja – powiedział niepokojąco
cicho, jakby do samego siebie, zwracając się przodem do swojego syna. – Ale kto
powiedział, że nie mogę zabawić się z kimś, kogo – tu przerwał na chwilę, by
poświęcić kolejnemu słowu wystarczającą porcję pogardy – kochasz. – Swoją
wypowiedź zakończył głośnym parsknięciem. Widocznie potrzebował dwukrotnie
zaakcentować swoją nienawiść do wszystkich czasowników, które charakteryzowały
przeciętnego człowieka. Demony w końcu nie potrafiły kochać. Chyba że żyły już
długi czas na naszej planecie i przesiąkły do cna ludzkością.
Vail Auvrey spojrzał mi prosto
w twarz. Był wystarczająco blisko, abym mogła dostrzec zabójcze wręcz
podobieństwo między nim a jego synem, oraz równoczesne różnice powstałe między
nimi. Kolor i kształt oczu się zgadzały, podobnie jak włosy, które u niego były
jednak w większym ładzie. To, co ich różniło to rysy twarzy. Dopiero teraz
zdałam sobie sprawę z tego, że Nathiel miał przyjemną, okrągłą buzię
nastolatka, w przeciwieństwie do swojego ojca, którego charakteryzował
trójkątny kształt twarzy i ostro zarysowany podbródek . To oczywiste, że Vail
Auvrey wyglądał bardziej przerażająco, niż jego syn. Spoglądanie w jego oczu
paraliżowało, a nie czarowało.
– Boisz się – stwierdził mężczyzna.
Jedną ze swoich dłoni zacisnął na moich polikach, przez co moje usta ułożyły
się w dzióbek. Gdyby to nie była scena wyrwana z przerażającego filmu kryminalnego
połączonego z nutką science fiction, ktoś stojący z boku mógłby wybuchnąć
śmiechem na widok mojej zdeformowanej twarzy. – Wręcz umierasz ze strachu.
– Zostaw Laurę i chodź do swojego
ukochanego syna – syknął przez zęby Nathiel. Głos lekko mu drżał, co zdradzało jego niepokój. Nawet
przez moment na mnie nie spojrzał, jakby bał się, że dostrzegę jego strach.
Jego słowa nie miały sensu.
Vail Auvrey właśnie upatrzył sobie mnie jako swoją ofiarę. Choć nie byłam
wierzącą osobą, zaczęłam układać w głowie modlitwy. Nie, nie mogłam błagać o
prawo do życia, bo te właśnie dobiegało końca, błagałam raczej o szybką i
bezbolesną śmierć. Przy okazji kazałam temu na górze pozdrowić całą organizację
oraz Amy i jej rodziców. Temu na górze? Wybrałam chyba niewłaściwe niebo.
Uśmiechnęłam się do siebie
ironicznie.
Powoli zaczynałam tracić zdrowe
zmysły. Teraz byłam już pewna – strach potrafił uczynić z człowieka szaleńca. A
może to Reverentia tak na mnie oddziaływała?
Vail Auvrey nie przejął się
słowami syna. Kompletnie go zignorował i zajął się mną.
– Laura Collins – wypowiedział
moje imię ze zgrozą. – Brzmi pospolicie. Wygląda tak samo. Aż dziw, że ktoś taki
w ogóle był w stanie przekroczyć próg Reverentii. Nie wierzę, że jesteś córką
samego Aidena Vauxa. – Na podkreślenie swojego obrzydzenia moją osobą głośno
prychnął.
– Ja też – mruknęłam, od razu przeklinając
siebie w duchu za swój niewyparzony język. Prowokowanie wroga z pewnością nie
prowadziło do szczęśliwego zakończenia.
Vail Auvrey odchylił się w tył
i spojrzał na mnie z góry.
– Widzę, że czarny humor
dopisuje – odpowiedział spokojnie, podrzucając w dłoni exitialis. – Znakomicie. Nie jesteś taka nudna jak początkowo myślałem.
– Zaśmiał się chrapliwie i rozłożył ręce na bok. – Razem będziemy się świetnie
bawić.
Oczywiście. Brakowało nam
jeszcze łąki, kolorowych kwiatków, puchatych różowych króliczków skaczących w
trawie i tęczy nad naszymi głowami. Ach, zapomniałam wspomnieć o tym, że razem upleciemy
wianki z kwiatów i ubierzemy w nie Nathiela.
– Wiedziałem, że mam ojca
gnojka, ale nie spodziewałem się, że będzie na tyle zdesperowany, żeby zarywać
do nastolatki – warknął młodszy Auvrey. W jego głosie wciąż rozbrzmiewała cicha
i wątła nutka niepokoju.
Ojciec zwrócił się gwałtownie w
jego stronę i nim się obejrzałam,
wyciągnął znikąd zwyczajny nóż, którym rzucił w stronę głowy syna. Zielonooki
bez emocji przesunął twarz w bok, dzięki czemu ostrze odbiło się od ściany w
miejscu, w którym przed chwilą znajdowało się jego ucho.
– Brawo, tego się właśnie
spodziewałem po moim synu – powiedział głosem przepełnionym sarkazmem ojciec
Nathiela.
– Nie chwal mnie tak, bo się
zarumienię, tatusiu – zawtórował mu syn.
Vail Auvrey spojrzał na niego z
wyższością.
– Pyskatą gębę na pewno odziedziczyłeś po matce.
– To dziwne, bo to samo mama
mówiła, gdy wspominała o tobie.
Dwójka demonów zmierzyła siebie
groźnymi spojrzeniami. Już na pierwszy rzut oka było widać, że to rodzina.
Byłam pewna, że wszyscy Auvreye to jacyś porąbani psychopaci władający
sarkazmem tak samo dobrze jak nożami. Zdecydowanie nie chciałam dołączać do
ich sekty.
– Przez ciebie utraciłem chęć
na zabawę z Laurą – zironizował starszy demon. Już chciałam odetchnąć z ulgą,
gdy nagle, całkiem niespodziewanie, exitialis
poruszone dłonią Vaila, trafiło mnie prosto w obojczyk. Nie zdołałam
powstrzymać okrzyku bólu. Tak potwornie jeszcze nigdy w życiu się nie poczułam.
Byłam pewna, że to wina mojej demonicznej połówki – exitialis istniało w końcu po to, aby zadawać zdecydowanie gorszy
ból demonom.
Obraz w moich oczach nagle
całkowicie pociemniał – gdzieniegdzie fruwały tylko fioletowe drobinki
oznaczające zbliżające się omdlenie. Nogi mi zmiękły, a usta prawdopodobnie
wykrzywiły się w bólu. Po policzkach mimowolnie spływały strugi łez.
Do moich uszu doszedł głośny,
wręcz szaleńczy śmiech ojca Nathiela oraz głośne przeklinanie mojego demonicznego
przyjaciela. Od tamtej pory nie wiedziałam, co się dzieje. Być może bezustannie
traciłam przytomność, być może cały czas patrzyłam na tę samą scenę i nie
zdawałam sobie sprawy z tego, co odgrywało się na moich oczach ze względu na
ból. Moje oczy i mózg zarejestrowały tylko kilka nieważnych elementów
sytuacyjnych. Nathiel obdarzał ojca najgorszymi obelgami, których w życiu nie
słyszałam z jego ust, Vail Auvrey nieustannie się śmiał i szeptał coś w jego
stronę. Gdzieś z oddali widziałam też szklące się oczy Nathiela, słyszałam jego
stłumiony okrzyk wyrażający ból. Kilka razy zdawało mi się nawet, że słyszę
własne imię wymawiane jego głosem. Starałam się otworzyć usta, by wydać z
siebie oddźwięk protestu na widok dziejącej się krzywdzie przyjaciela, nic
jednak nie mogłam uczynić. Czułam, że moje ciało bezwładnie wisi nad ziemią i
tylko piekielne stalowe łańcuchy trzymają mnie w swoich objęciach, doprowadzając
do drętwienia kończyn. Nieraz podejmowałam próbę przeniesienia się do pionu,
moje ciało jednak nie reagowało.
Miałam ochotę śmiać się do
samej siebie. Czy to już szaleństwo, czy po prostu moment, w którym ból był
zbyt wielki, aby go opanować? Mogłam tylko starać się skupić i nie dać się
ogarniającej mnie zewsząd ciemności. Chciałam wciąż być przy Nathielu. Chciałam
patrzeć w jego twarz, widzieć jego oczy i usta. Nieważne, czy krzywił się z
bólu, czy uśmiechał w sardonicznym oburzeniu, chciałam wciąż czuć i widzieć, że
żyje. Czuć, że mnie nie zostawi.
Nie wiedziałam dokładnie, ile
trwały jego męczarnie. W pewnym momencie Vail Auvrey po prostu zniknął. Być
może zrobił to za sprawą zakapturzonej postaci, która pojawiła się w progu
naszej celi, być może uznał, że rozłoży te męczarnie na kilka dłuższych
odcinków, które umilą nam czas. W tym momencie, w tym dniu, nie byłam zupełnie
niczego pewna. Jedyną osobą, która zaprzątała moje myśli był Nathiel. Moje
serce biło w przyspieszonym tempie, a ja nie mogłam pojąć, dlaczego tak bardzo
panikowało. Ze strachu o niego? Z bólu? A może już z miłości? Nie mogłam
odpowiedzieć na to pytanie. Chaos w mojej głowie był zbyt wielki.
Świeca gasła z każdą minioną
minutą. Nie wiedziałam, ile tu już wisiałam. Obraz rozmazywał mi się przed
oczami, a ja wciąż walczyłam z własną słabością. Szmaragdowe oczy bezustannie
się we mnie wpatrywały. Raz były zmęczone, raz lekko zirytowane, innym razem
pogrążone w rozpaczy. Wydawało mi się, że Nathiel wciąż coś do mnie mówił. Z
ruchu warg mogłam rozczytać tylko własne imię. Byłam pewna, że się o mnie bał.
Nie chciał, żebym się poddawała.
Świeca rzucająca blade światło
na twarz Auvreya zgasła i to właśnie wtedy z moich ust wyrwał się głośny okrzyk.
Mój oddech stał się płytki i niespokojny. Czułam, że oszołomione zmysły powoli
wracają do właściwego stanu. Szumienie w uszach zaczęło znikać, a myśli w końcu
współpracować ze mną na tyle, abym uwolniła się z rąk chaosu. Nareszcie, choć
chwiejnym i niepewnym krokiem, mogłam stanąć na ziemi. Na moje nieszczęście,
cała krew, która wcześniej krążyła w moim ciele, teraz uciekła w niższe jego partie.
Przez to czułam w dłoniach odrętwienie. Nie mogłam nimi nawet poruszyć.
– Nathiel – rzuciłam bezradnie
w ciemności.
– Jestem tu – usłyszałam szept
w odpowiedzi. – Nie bój się.
Raz jeszcze załkałam cicho, nie
mogąc pogodzić się z naszym losem. Zanim jednak cokolwiek powiedziałam, z ust
mojego towarzysza wyrwał się słaby śmiech, a następnie słowa, które w żaden
sposób mnie nie zdziwiły.
– Zależy ci na mnie?
Nie musiałam długo czekać z
odpowiedzią. Sama wyrwała się z moich ust:
– Co za głupie pytanie. Jesteś
dla mnie ważniejszy, niż ktokolwiek na tym świecie.
Wszystko wokoło znów stało się
milczące. Czy to ja ponownie straciłam świadomość? Ból wciąż promieniował z
mojego obojczyka i łydki, nie pozwalając na trzeźwe myślenie, wydawało mi się
jednak, że nie byłam już w tak tragicznym stanie jak wcześniej.
Powoli moje ciało zaczęła
ogarniać senność. Nie próbowałam z tym walczyć. Chciałam paść w ramiona Morfeusza
i zostać otulona senną mgłą niosącą się po lochach. Chciałam wytchnienia,
spokoju, a przede wszystkim nowej nadziei i sił do walki. Po mojej głowie
krążyły niepokojące pytania, na które nie miałam mocy odpowiadać. Poddałam się
woli własnego losu.
Jakiś nieznany dziewczęcy
śmiech opanował mój umysł. Niósł się echem wśród ścian ciasnego więzienia. Czułam
też senny dotyk. Dotyk kobiecych dłoni. Nie wiedziałam, czy to przywidzenia,
czy może jakiś przedziwny sen, gdy spojrzałam jednak w głąb ciemności,
dostrzegłam dziewczęcą, zakapturzoną postać o długich włosach. W jej bladych
dłoniach błyszczało coś na wzór klucza, a czerwone usta uśmiechały się do mnie
i przekazywały jakieś nieznane słowa. Mnie interesował tylko złoty połysk
klucza, który w pewnym momencie wylądował w mojej dłoni. Byłam jednak pewna, że
to tylko i wyłącznie sen, a gdy się zbudzę, zobaczę już tylko mrok.
Super!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wena przyjdzie i następny rozdział szybciej się pojawi :)
" Może to zamiłowanie do sadyzmu, które przejęłam po Króliku :o? "- Heeeeej, ale nie róbcie sadysty tylko ze mnie! ;________; Sniffam. Przecież nie jestem zła *pociąga noskiem*. Prawda, Leven? Ithiel? Astley? Cała reszta ludzi psychomasosadystów? ;____;
OdpowiedzUsuń" Czy to nie oznacza, iż osobą, która nas zdradziła jest sam Blazier? "- Woooo! Logiczne! Szprytnie!
" Zawsze mówił to, co myśli, nawet jeśli to bolało, zastanawiało lub mieszało w głowie. W zamian za to ja dawałam mu sam chłód. Dlaczego taka dla niego byłam? Zależało mi przecież na nim, prawda?- Rozkminy Laury tak bardzo! Aczkolwiek sensownie.
"Kroki rozbrzmiewały coraz głośniej, tworząc wśród kamiennych ścian echo. Kogo mogliśmy się tu spodziewać? Na pewno nie kogoś, kto nas wybawi. Bałam się, że nasza śmierć mogła nastąpić stosunkowo szybko."- Vail! OHOHOHOHO! Dlaczego ja się cieszę?!
" - Witaj ponownie, synu - ozwał się władczym głosem Vail Auvrey. - Stęskniłeś się za mną?
- W cholerę - odpowiedział przez zaciśnięte zęby Nathiel, spoglądając na niego oczami pełnymi nienawiści. - Jeszcze nigdy tak za tobą nie tęskniłem, tatusiu."- Awwww? XD Nie no, fajne przywitanie. Takie rodzinne spotkanie po latach.
" W ramach podziękowania za czułą odpowiedź, młodszy Auvrey dostał nożem prosto w brzuch."- Nie żeby spoilerować Między dobrem a złem, ale z czymś mi się to kojarzy! >D
"Wciąż patrzył w oczy ojca i uśmiechał się z niekrytą, diabelską pogardą. Nie widziałam u niego oznak bólu."- Woooo. Mocno.
"- Wyjątkowo masz racje. Nie pójdzie tak łatwo. Jesteś jednym z Auvreyów, a to do czegoś zobowiązuje"- *chrząk* Taak. ostatnim *kiwa przekonująco głową*
"Być może to Soriel nadawałby się na mojego następce"- BYĆ MOŻE! <3 SORIEEEEEEEEL! YEAAAAAAH! *tak bardzo się uśmiechnęła nagle i zacieszyła kiedy zobaczyła jego imię <3*
" - Soriel był taki jak ja. Gdyby żył, nie przeszedłby na złą stronę - odpowiedział zielonooki, śmiejąc się kpiąco."- *kiwa przekonująco głową* Dokładnie tak. Na pewno nie przeszedłby na złą stronę, o nie. Na pewno nie zdradziłby wielu ludzie, nienienie.
" Soriel Auvrey, jeden z trójki rodzeństwa Auvreyów, najstarszy z nich. "- Oczywiście, że najstarszy. <3 Pierworodny, huehue.
"Zawsze przewodził całym rodzeństwem i był ich skarbnicą wiedzy. Nathiel był w niego wpatrzony i jak prawie każde małe dziecko, uważał starszego brata za wzór."- Taki kochany, huhu. <3
"Ponoć byli tacy sami. Często kłócili się o ostatni kawałek pizzy, a nawet robili konkurs na zauroczenie pierwszej lepszej dziewczyny w parku. Biorąc pod uwagę podobieństwa - cieszę się, że na świecie nie ma dwóch Nathielów, choć oczywiście nikomu nie życzę śmierci."- Dwoje Nathielów na świecie? Bosko!
" - Nie dowiemy się już tego - odpowiedział Vail, wzdychając - Niedługo słuch po rodzeństwie Auvrey zaginie - dodał powolnym i mrocznym szeptem."- Ooo! Mocno.
" - A ty dalej będziesz płodził swoich potomków i zabijał ich dla zabawy, bo... czemu nie? - spytał Nathiel, śmiejąc się kpiąco. - Niszczenie komuś życia jest takie cudowne."- A mi się Vail skojarzył troszku z Melvillem. Bo... Czemu nie? >d
" - Owszem. Po to istnieją demony - szepnął czarnowłosy demon, wbijając nóż w ramię swojego syna. Przejechał po nim w brutalnie powolny sposób - Zrozum to wreszcie i przestań udawać człowieka - syknął."- A może Nathiel nie udaje człowieka, hę?
" - Zostaw go! - wykrzyknęłam mimowolnie, rozpaczliwym głosem."- Laura broni Nathiela, ooo! <3
" - Zamknij się, Laura i nie wtrącaj się - warknął chłopak."- Chłodno. Widać, że za długo przebywał w świecie demonów. ;____;
" - Przestań! - wykrzyknęłam zbulwersowana, całkowicie ignorując przyglądającego się nam ojca Nathiela - Nie zgrywaj bohatera! I tak obydwoje umrzemy!"- Optymistycznie, huehue.
" - Nie chcę, żebyś widziała jak cierpię! - odkrzyknął zdenerwowany Nathiel - Nie chcę, żebyś się bała!"- *smutna podkowka* Ueeeeeeee!
Usuń" - Racja - powiedział cicho, zwracając się przodem do swojego syna - Ale kto powiedział, że nie mogę zabawić się z kimś, kogo - tu przerwał na chwilę, krzywiąc się w wyraźny sposób - Kochasz - swoją wypowiedź zakończył groźnie brzmiącym śmiechem kpiny."- Vail to psychopata. Matko, polubiłam go.
" - Laura Collins - wypowiedział moje imię ze zgrozą - Brzmi pospolicie. Wygląda tak samo. Aż dziw, że ktoś taki w ogóle trafił do Reverentii. Nie wierzę, że jesteś córką samego Aidena - prychnął.
- Ja też - mruknęłam, przeklinając siebie w duchu za swój niewyparzony język. Doskonale wiedziałam, czym to się może zakończyć."- Cóż, mogłabym równie dobrze skopiować cały rozdział, bo wszystko mi sietu podoba. Huhu.
" Tak, na pewno będziemy się świetnie bawić. Brakowało nam jeszcze łąki, kolorowych kwiatków, puchatych, różowych króliczków skaczących w trawie i tęczy nad naszymi głowami. Ach, zapomniałam wspomnieć o tym, że razem pleciemy wianki z kwiatów i ubieramy w nie Nathiela."- Sarkazm Laury. <3 I KRÓÓÓÓÓLICZKIIIIIII! TYLKO WEŹCIE STĄD KRAWCA I MOŻEMY BALOWAĆ!
" - Wiedziałem, że mam ojca gnojka, ale żeby od razu zarywał do nastolatki? - spytał ironicznie młodszy Auvrey, próbując ratować sytuację."- A ten dalej ją ratuje. Hm. Wątpię, żeby to pomogło.
" - Brawo, tego się własnie spodziewałem po moim synu - powiedział głosem przepełnionym sarkazmem ojciec Nathiela.
- Nie chwal mnie tak, bo się zarumienię, tatusiu - zawtórował mu syn.
Vail Auvrey spojrzał z wyższością na chłopaka.
- Za to pyskatą gębę odziedziczyłeś po matce - syknął.
- To dziwne, bo to samo mama mówiła, gdy wspominała o tobie."- Mwahahah, wielbię.
"Byłam pewna, że wszyscy Auvreye to jacyś psychopaci."- Bo wszyscy Auvreye to psychopaciii *śpiewa na melodię bo wszyscy Polacy to jedna rodzina*
"Przed oczami miałam dobrze znany, fioletowy kolor."- Wait, Mścisław przyszedł po Laurę? :o
"Nathiel wyzywał swojego ojca najgorszymi obelgami, których w życiu nie słyszałam z jego ust, Vail Auvrey nieustannie śmiał się niczym psychopata i szeptał coś w jego stronę. Nóż łowcy co rusz wbijał się w ciało bezradnego łowcy, nie raz przejeżdżając od samej góry ciała, do dołu. Gdzieś z oddali widziałam szklące się oczy Nathiela. Gdzieś z oddali słyszałam jego stłumiony krzyk. Kilka razy zdawało mi się nawet, że słyszę własne imię, wymawiane jego głosem. "- Sniffam. Będę płakać. Ueee. ;_____;
" - Zależy ci na mnie? - spytał.
Nie musiałam długo czekać z odpowiedzią. Słowa same popłynęły mi z ust:
- Co za głupie pytanie - szepnęłam - Jesteś dla mnie ważniejszy, niż ktokolwiek na tym świecie."- BUM! Mamy to! Wyznanie Laury! Awwwwwww! <3
" Jakiś nieznany, dziewczęcy śmiech opanował mój umysł. Niósł się echem wśród ścian lochów. Czulam też dotyk. Dotyk kobiecych dłoni. Nie wiem czy to moje własne przywidzenia, gdy jednak sennymi oczami spojrzałam w głąb ciemności, dostrzegłam dziewczęcą, zakapturzoną postać o długich włosach."- Wait, wait, wait. Gabrielle? :o Uwalnia Laurę? OK, a Nathiela pewnie zostawią? WTF.
Chcem następny rozdział. Już. Ueeeeee.
I przepraszam za zdechłe komentarze. D:
Przybywam! Nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem kupiłam sok pomarańczowy z bananami w woreczku bez słomki, mój mózg już nie zwraca uwagi na takie rzeczy. No nic, jakoś to wypiję. Niedaleko stoi kubek z earl grey'em, który mi się kończy, a ja wciąż nie dostałam wypłaty za luty. Jutro się spytam, kiedy mogę się jej spodziewać.
OdpowiedzUsuńRozdział 60. Po samym tytule stwierdzam, że będzie Nathiel (nawet dużo!) i tortury, a wrednego Vaila znienawidzę jeszcze bardziej mimo szacunku, jaki i tak do niego mam. Tylko ten tytuł... Nie chcę być wredna czy coś, ale przecinek przed "niż" jest zbędny, bo rozdziela dwa słowa, które nie są czasownikami.
Okay, soczek jest, szary hrabia jest, bransoletka Nathiela w pobliżu (naprawię ją, jak wrócę do domu na święta), "Lonely no more" z lapka leci, to ja zaczynam czytanie :3 Nathiel, bój się mnie!
Królik dotarł tu przede mną, a 59 jeszcze nie skomentował. Może się obrażę? No nic, sadyzm nie jest zły ;)
Nathiel i to zrezygnowanie :D No tak, Laura nie dotrzymała obietnicy, nie uciekła, choć próbowała. Ale jego głos pozbawiony emocji to mnie trochę przeraża o.O Przecież to Nathiel, najbardziej ekspresyjna osoba jaką znam!
Ale dlaczego ma nie płakać? Nathiel, ty żyjesz! A to o ciebie Collins bała się najbardziej. Poza tym przeżyła tyle, że łzy są, moim zdaniem, jak najbardziej uzasadnione.
I ta pełna chłodu Laura nagle odczuwa tyle emocji. Normalnie jak Edziu, gdy zakochał się w jagnięciu i potem był zazdrosny o jej kolegów. God, dlaczego ja ostatnimi czasy mam tyle skojarzeń ze Zmierzchem?! To podchodzi normalnie pod jakąś chorobę.
Ja pierdzielę. Poważnie? Blazier, ty sku******!!! Ach, teraz to jego mam ochotę zadźgać czymś ostrym. A nawet miałam dla niego pewną sympatię, przecież pomagał Sorathowi! God, naprawdę nie wiadomo, kto jest twoim wrogiem, taki dziwny jest świat.
"Do tej pory byłam uważana za dosyć inteligentną i bystrą osobą" - ale, Lauro, poznałaś Nathiela. A jak wiadomo, głupota lubi się udzielać.
[PRZERWA NA REKLAMĘ]
Narrator: Uważasz, że jesteś inteligentny?
Ktoś *kiwa potakująco głową* TAK!
Narrator: Uważasz, że dasz radę zachować zdrowy rozsądek w każdej sytuacji?
Ktoś *z przekonaniem* TAK!
Narrator: Głupota innych omija cię szerokim łukiem, nigdy ci się nie udziela
Ktoś: TaK!
Narrator: Już dziś przekonaj się, jak poteżną siłę ma głupota! Spędź jeden wieczór w towarzystwie Nathiela Auvrey i na własnej skórze sprawdź, jak bardzo głupim się staniesz w przeciągu godziny! Już dziś zapisz się na "Wyzwanie NA!". Tylko do północy cena wieczoru z demonem to jedynie 6,66 IND! Dzwoń już teraz!
*Z rogu wyłania się Nathiel z szelmowskim uśmiechem* Czekam na Ciebie! Nathiel Auvrey.
[KONIEC REKLAMY]
God, chyba jeszcze nigdy nie zdisowałam Natha w reklamie. Przyszła kryska na matyska.
" Nie dość, że to była pułapka, to jeszcze nie osiągnęliśmy żadnego z przyjętych celów." - Masz plany, życie pokazuje ci, że ma je wszystkie gdzieś, tak już bywa.
"- Przynajmniej jesteśmy tutaj razem" - aww *__* <3 Śmierć przy ukochanej osobie już nie jawi się aż tak strasznie. Tylko czymże jest śmierć przy spotkaniu z Vailem Auvrey'em? Przyjemnostką.
O, do Laury już dotarło, że zielonooki ją kocha. Bien.
Usuń"Jeżeli kiedykolwiek uda mi się wrócić do domu, będę potrzebowała mocnej, antydemonicznej terapii." - załatwiłabym kilka sesji terapeutycznych u Rose, ale niestety pani Henderson nigdy nie miała do czynienia z demonami, więc chyba nie pomogłaby za wiele.
Vail. Witaj, potworze.
"- Stęskniłeś się za mną?
- W cholerę - odpowiedział przez zaciśnięte zęby Nathiel, spoglądając na niego oczami pełnymi nienawiści. - Jeszcze nigdy tak za tobą nie tęskniłem, tatusiu." - ten powalajacy sarkazm <3
Że co ja proszę? Od razu na dzień dobry nożem w brzuch? Pogięło cię, ojczulku?! Niech no ja tylko znajdę swoją łopatę, tak cię uderzę, że ci Mścisław przed oczami zatańczy taniec hula!
Pytanie mam! Czy Vail wyjął exitialis z brzucha syna? Jeśli tak, to za chwilę Nathiel będzie mocno dymił. Jeśli nie, pożyje dłużej, może w ogóle przeżyje.
Soriel i już wiem, że po publikacji komentarza przeczytam opinię Królika i zobaczę, jak bardzo się nim jarała.
"Często kłócili się o ostatni kawałek pizzy, a nawet robili konkurs na zauroczenie pierwszej lepszej dziewczyny w parku" - glebłam, bo uświadomiłam sobie, że Nathiel przeżył rodzinną masakrę, mając pięć lat. Czyli jako pięciolatek już podrywał laski? Hahahaha, to już wiem, dlaczego ma tak wysokie mniemanie o samym sobie :D
" Biorąc pod uwagę podobieństwa - cieszę się, że na świecie nie ma dwóch Nathielów" - to się zdziwisz, panno Collins, to sie zdziwisz.
Sarkazm Nathiela mnie rozwala w tym rozdziale! <3
I te dialogi ze spoilerów <3
" Daj mi się pobawić z ojcem, nie widziałem go całe życie" <3
Ach, te emocje, to Lauriel, którego tak bardzo chcę! <3
No tak, jak demon może kochać człowieka? Wiem, że Laura po ojcu jest demonem, ale no. Jest też człowiekiem, demony powinny niszczyć jej życie, a nie wprowadzać do niego miłość.
Czarny humor zawsze spoko, panie Auvrey!
"Znakomicie. Nie jesteś taka nudna jak myślałem" - hmm, odebrać to jako komplement czy jako obelgę, że zniszczyło się jego wyobrażenie?
"Tak, na pewno będziemy się świetnie bawić. Brakowało nam jeszcze łąki, kolorowych kwiatków, puchatych, różowych króliczków skaczących w trawie i tęczy nad naszymi głowami. Ach, zapomniałam wspomnieć o tym, że razem pleciemy wianki z kwiatów i ubieramy w nie Nathiela." - glebłam po raz kolejny. Boskie! <3
Usuń" - Wiedziałem, że mam ojca gnojka, ale żeby od razu zarywał do nastolatki? - spytał ironicznie młodszy Auvrey, próbując ratować sytuację." - w moich oczach niedługo pojawią się łzy, a policzki już powoli zaczynają mnie boleć ze śmiechu. To chyba będzie mój trzeci ulubiony rozdział zaraz po 54 z moim dialogiem (<3) i po 57 :3
Leci nóż w stronę mojej głowy? Co tam, tylko ją lekko przechylę i nie zginę. Ten luz <3
"- Brawo, tego się własnie spodziewałem po moim synu - powiedział głosem przepełnionym sarkazmem ojciec Nathiela.
- Nie chwal mnie tak, bo się zarumienię, tatusiu - zawtórował mu syn.
Vail Auvrey spojrzał z wyższością na chłopaka.
- Za to pyskatą gębę odziedziczyłeś po matce - syknął.
- To dziwne, bo to samo mama mówiła, gdy wspominała o tobie." - te słowne przepychanki są lepsze niż ataki bronią!
"Byłam pewna, że wszyscy Auvreye to jacyś psychopaci." - a ja lubię psychopatów, to już wszystko jasne :3
Ten opis, gdy z Laurą nie wiadomo, co się dzieje, a Nathiel jest torturowany - dlaczego tak bardzo mi się on podoba?!
Obstawiam, że Laura powoli zaczyna darzyć Nathiela romantyczną miłością. Powoli, ale już zaczyna.
Czyżby Andi? Nie mam pojęcia, co to za postać na końcu.
Go, znowu pewnie przekroczyłam limit, no ale inaczej się nie da, gdy człowiekiem targa tyle emocji.
Soczek i herbata wypite, Rob wciąż mi śpiewa: "I don't wanna be lonely anymore!", ja nie wiem, co napisać więcej. Ten rozdział jest fenomenalny! Tyle uczuć, zło, sadyzm, demoniczność, morze sarkazmu, ale też i cień miłości wiszący nad blondwłosą głową Laury. Ach, rozpływam się, leżąc na ziemi i zastanawiając się, czy czasem nie zrezygnować z grobu dla Vaila. Nie lubię go wciąż to prawda, ale mam dla niego szacunek i zamiast śmierci, wolałabym go wysłać gdzieś, gdzie będzie cierpiał do końca swoich demonicznych dni. Może jakaś różowa kraina z jednorożcami i tęczą? Huehuehue.
Jakiś odrobinę psychiczny ten mój komentarz, ale nie od dziś wiadomo, że z moją głową jest coś nie tak. Mam nadzieję, że choć raz się uśmiechniesz, czytając moją opinię ;)
"Jesteś dla mnie ważniejszy niż ktokolwiek inny na świecie."
<3
Czekam na nn ^^
Cleo :-o kurna poważnie? "Edziu, gdy zakochał się w jagnięciu i potem był zazdrosny o jej kolegów"? hahahahahaha, glebłam :D w ogóle to porąbane jesteście :P normalnie jak jakaś jednak wielka sekta, trójca święta od rycia mózgów - Cleo, Króliczyca hihi i Naffka :D czekajcie, zaraz Wam ołtarzyk ciepnę, jakie kwiaty lubicie? a zapach? bo nie wiem, jakimi kadzidełkami powinnam palić hahaha. możecie mieć nawet różne upodobania co do wyboru, poświęcę się :P zresztą jak pomieszam zapachy i się naćpam bardziej, to będę podobna do Was chociaż trochę. chciałabym <3 poza tym macie gdzieś na kompach fajne zdjęcia swoje? może byście mogły udostępnić mi jakoś, to wykorzystam też hahaha.
OdpowiedzUsuńNIEEE koniec tego dobrego, bo mi komenta usunie, że nie ma związku z rozdziałem, a ja się tak namęczyłam :P więc...
jak co poszło nie tak? sam ciągle powtarzasz, że ona się nie nadaje na łowcę. słaba jest, to ją złapali - coś taki zdziwiony nagle :D
no weź nie płacz, toś pokozoł :D ciekawe jak to zrobić? takie nagromadzenie emocji, te wszystkie historie, śmierć matki, poznanie biologicznych rodziców, rany fizyczne i psychiczne, w końcu zorientowanie się, kto zdradził i uwięzienie, w dodatki z kimś, kogo się kocha, jeszcze widząc go takiego przykutego, smutnego i bezradnego, to chyba oczywiste, że się rozpłakała.
cholerny Auvrey - ojciec. GRRRR! normalnie bym go metalowym kijem podłączonym do prądu potraktowała, kilkaset razy, póki nie padnę :D *i taka dygresja: zastanawiam się, czy jakiś czosnek by zadziałał na takiego demona, albo osikowy kołek - w końcu te egzorcysty robią sztuczki z podobnymi rzeczami, więc nie wiem w sumie haha*
jeszcze ta zabawa tatusia w kotka i myszkę, tu go dziabnie, tam w niego exitialisem rzuci - co to kurna ma być?
Biedna Laura? Też by se mógł odpuścić i zostawić to jej ramię, i tak było widać, że ją wszystko boli: łydka, serce, ręce od kajdan, że cierpi. ale gdzie tam, tatusiek w swoim żywiole. puknij Ty się w czoło lepiej.
i te głupie gadki. poharatałabym mu tę obrzydliwie zadowoloną gębę :D
- Czyżby to była twoja ukochana, Nathielu? - no to żeś Hamerykę odkrył hahah. baa <3 pewnie, że tak. to jest oczywista oczywistość :P
Laura sobie dopiero zaczyna zdawać sprawę, że też go kocha, ale lepiej późno niż wcale. Tylko niech kuźwa przeżyją :( Trzymaj się kochana. Na pewno się ktoś w końcu domyśli, że tu jesteście. Uratują Was. Wierzę w to :)
- Nathiel - rzuciłam bezradnie.
- Jestem tu - usłyszałam cichy szept w odpowiedzi - Nie bój się.
Raz jeszcze załkałam cicho. Zanim jednak cokolwiek powiedziałam z ust mojego towarzysza wyrwał się słaby śmiech.
- Zależy ci na mnie? - spytał.
Nie musiałam długo czekać z odpowiedzią. Słowa same popłynęły mi z ust:
- Co za głupie pytanie - szepnęłam - Jesteś dla mnie ważniejszy, niż ktokolwiek na tym świecie.
Mrrrrrrrrrry <3 I to mi się podoba. Kroczek po kroczku i będzie happy end :D
Zakapturzona postać, dziewczęcy śmiech, a to Ci niespodzianka. Nawet mi nie mówcie, że demonica się nawróciła - NIEEEE, na pewno nie :P To już prędzej Andi, ale ona mi tu też jakoś nie pasuje, te długie włosy? Chyba że biologiczna matka jakimś cudem? No nie wiem, ona niby wiedziała oprócz tego pieprzonego Blaziera, że tam idą, ale taka słaba była przecież, zraniona, krwawiąca... Też nie bardzo coś. Aaaaa, nie zgaduję, bo i tak mi to nie wychodzi zwykle :D Się dowiem od Ciebie po prostu. Chociaż podejrzewam, że dostanę palpitacji serca zanim dodasz rozdział, więc to niezbyt dobre hahaha. Trudno, muszę z tym jakoś żyć :P
A w ogóle to geniuszka jesteś :D Ciebie też już kocham <3
UsuńDziewczyno, dziewczyno,
Dziewczyno ma,
Dlaczego jesteś taka... *śpiewam, i kiedyś pójdę do Voice of Poland hahah
Kurde no, nie dajesz mi spać Naff. Nieładnie. Ale po prostu musiałam przebrnąć przez te 60 rozdziałów :P
Zakochałam się w tym opowiadaniu, bez kitu <3 A Nat to już w ogóle MRRRRRRY <3 *dygresja: Cleo, masz konkurencję hahahah* W każdym razie udało się, dotarłam do ostatniego rozdziału w dwa dni znowu. Normalna jestem? Czy nie bardzo :D Poza tym, czy ja się kuźwa kiedyś wyśpię? Gadajcie mi tu wszystkie, bo Was na śmierć zagilgotam :P
Laureńka :* Ciebie też uwielbiam, ale z Natem odpadasz w przedbiegach, sorry no :D
Podobno diamenty są najlepszym przyjacielem dziewczyny. Ja teraz kuźwa zmieniam zdanie, zamiast diamentów wolę szmaragdy - dzięki Auvrey <3 hahaha
Joanne Collins? Czy tylko mnie się to kojarzy z filmem Dynastia? :P Chociaż tamtą się inaczej pisze jak dobrze pamiętam, jednak mimo wszystko i tam mam skojarzenie :D Poza tym Ci nie wybaczę, że ją zamordowałaś, niedobroku jeden Ty, ewentualnie jeśli w końcu Lauriel się stanie faktem tak na poważnie, to się zastanowię nad tym może:P
Dobra, już się nie rozwlekam, muszę iść na kolację wreszcie, bo musiałam to skończyć po prostu - co za emotions, musiałaś to tak ciągnąć, z tą niewiedzą czy Nathiel żyje, i z tym porwaniem potem? Ja już mam swoje lata, nie mogę mieć takich stresów nooo :D Ale wieść, że przynajmniej zostali ocaleni, chociaż nie mam pojęcia przez kogo, trochę mi to wszystko osłodziła.
PS. Opowiadanie ma mieć około 70 rozdziałów? Poważnie? No szkoda trochę, bo się zżyłam z Nimi. Ale jak planujesz sequele i inne quele hahaha, to w sumie trzeba to kiedyś skończyć. To fakt.
Pozdrawiam :* I pomysłów życzę :P
PS.2 Jasna cholera no, ta moja skleroza *zrozpaczona Edzia*
UsuńDodałam Cię do blogów ulubionych też :P Tak jak Cleo i Rudą :) W sumie to nie wiem czy to się Tobie przyda do czegoś, bo mój nie jest taki genialny, ale chciałam, żebyś wiedziała. Poza tym dodałam, żeby mieć pewność, że mi nie zginiesz hihi.
Teraz to już poważnie lecę, paaa :D :*
Edzia, co Ty tu robisz?! :o Śledzisz mnie?
UsuńA łapy precz od Nathiela, on jest mój! *i Naff, i Laury, ale to się wytnie*
Cleo jak to co, to samo co i Ty. Rozpływam się nad Nathielem hahaha. Mrrrry <3
UsuńNie śledzę, tylko patrzę kogo macie w ulubionych blogach. Albo czytam komentarze, które przykują moją uwagę, i sprawdzam, co piszą na swoich. Nic nie poradzę, że Naff mnie rozwala za każdym razem, więc musiałam tu zajrzeć :P I tak zostałam - 60 rozdziałów w 2 dni przeczytałam, to wiesz ;) haha.
E tam Twój, bądź koleżanka. Podziel się trochę :D :*
Nie, Nathiela nie oddam!
Usuńa pytałaś go o zdanie? :P na pewno się zgodzi czasem pójść ze mną na spacer na przykład, ale mi będą zazdrościć <3 :D
UsuńWracam sobie z pracy z myślą: ha, odpiszę na komentarze! Ogólnie to nie wiem co się dzieje, ale odpiszę! HA! Bum. SPAM i kłótnia o Nathiela ahaha XD! I LIKE IT!
UsuńOłtarzyk? Mnie i Królikowi spodobają się waniliowe kadzidła! <3 Huehueheu. A Nathiel pachnie miętą, więc miętowe też XD! Kwiaty?! Na pewno niee... chryzanteeemyyy złociiiisteee w półlitróóówce po czyyysteeej~! *śpiewa*
A, czosnek i osikowy kołek to chyba raczej na wampiry, a nie demony XD?!
W sumie to nikt nie zgadł jeszcze kto dał klucz Laurze, bo... ta postać w ogóle nie pojawi się w tej części ahah XD. To będzie postać z sequela "3/4 demona"!
KURDE! EDZIA! Chcesz do Voice of Poland?! CHODŹMY RAZEM OHOHOHOHO XDD! Zawojujemy światem! ~NA GRUNWALD! *jak to zawsze rzeczemy z Królikiem*
Woooo, przeczytałaś 60 rozdziałów w 2 dni ;____;? Wzruszyłam się. Tak bardzo się cieszę, że komuś podoba się to co piszę! A ja jestem klucha i mogę płakać i płakać ze wzruszenia, z radości i smutki i takie tam ;____; kluchowanie.
Dlaczego zamiast "niedobroku" przeczytałam "niedorobku"? XD A potem myśl: kurde, w sumie jestem trochę niedorobiona ;____; ale za chwilę paczę i... AAA! Nie o to chodziło, huehue. Ale w sumie bym się nie obraziła XD!
Przepraszam, że zabiłam Joanne, też ją lubiłam i po niej plakałam ;___; a filmu Dynastia nie oglądałam :o
Spooookoooojnie! Po skończeniu WCN (WC Nathiela tak bardzo hueuhe, znaczy się... "W cieniu nocy" XDD, od razu zamierzam pisać kontynuację!)
Zaraz, czekaj, to ty też masz bloga?! Gdzie, co, jak, nie mogę go odnaleźć :o zginął w eterze!
Ach, jeszcze jedno. Nathiel widząc wasze kłótnie powiedziałby pewnie: "Starczy mnie dla każdego" >D!
O! Jednak znalazlam bloga ohoho <3 *ja taka mądra, ja taka szybka*
UsuńNaff! Ta piosenka o chryzantemach! I mi się gimnazjum przypomniało, gdy moi koledzy zmienili odrobinę tekst i naśmiewaliśmy się w tej piosence ze starej nauczycielki matmy z podstawówki (Krysia jej było) i z kolegi, którego blond włosy tworzyły na głowie hełm. To były czasy :3
UsuńTo nie jest kłótnia o Nathiela! Ja tylko podkreślam mocno, że on jest mój i go nie oddam. To ja mam bransoletkę umożliwiającą mi przejście do świata Nathiela przez portal, ha!
"Tak bardzo się cieszę, że komuś podoba się to co piszę!" - Ej no, Naff, zraniłaś mnie. To był cios w serducho... A myślałam, że jesteśmy w tej samej drużynie.. chlip.
Krawiec też miał w przedszkolu na głowie hełm! I wyglądał jak dziewczyna! *mieć takie kompromitujące zdjęcia z dzieciństwa uehehehe >D*
UsuńNo, cóż. Ja się nie kłócę o Nathiela XD. Prędzej traktuję go jako przyjaciela z którym łączą mnie cechy charakteru *tak, zakochałyście się we mnie OHOHOHO!*. Chociaż... Aruś dalej uparcie sądzi, że jestem jak Laura ;___;
A-ale... co takiego złego napisałam XD?! Nie rozumiem!
Ja pierdzielę, znowu to samo :D Jak tu kuźwa nadążyć nad Wami hahaha. Naff no znalazłaś, hip hip hurrra!!! siala la *śpiewam :D No mam bloga, nudnego jak uj i w ogóle, ale mam :D A spoko, możemy razem iść :P Powyjemy jak kojoty do księżyca, to się na pewno wszystkie fotele odwrócą hahaha. A kogo chcemy wybrać? Tomsona i Barona może <3 I love this guys :D Wygramy na bank: Bo jak nie myyyy to ktooooo *śpiewam znowu haha. AAA, OK, no może i tak. Nie pamiętam :P A co do wampirów to możecie se obejrzeć, ja sikam ze śmiechu zawsze https://www.youtube.com/watch?v=axmBXIoqAlU hahah. Dobra, muszę spisać w takim razie. Wanilia, Mięta, nie chryzantemy. Swoją drogą to genialna piosenka, z tą końcówką o wódce zwłaszcza :D *gul gul. "Niedorobku"? Nie wpadłabym na to haha. I to niby od niedorobienia jest? A to nie wiedziałam akurat :D
UsuńCleo widzisz, WIDZISZ? Nathiela starczy dla wszystkich, wiedziałam, że się zgodzi :D Krysia? hahah. Moja mama tak na imię ma <3 I nie chlipaj, przecież ona wie, że Tobie się też podoba, to co pisze - wszystkie gramy w jednej drużynie, nooo :* W życiu by Ci nie "ciosała serducha", weź :D
UsuńNie poznałaś jeszcze Naff. Jak jej się włączy tryb psychopaty, bywa straszna!
UsuńOj tam, oj tam - ja się niczego nie boję :P Poza pająkami i robalami różnej maści, brrrr.
UsuńA-ale że ja ;___;? Że ja jestem straszna? A czy jak u ciebie nocowałam w Katowicach Cleo to byłam psychopatką ;____;? Nieprawdaaaa!
UsuńBo nie miałaś możliwości pokazania swoich psychicznych zdolności :P
UsuńLody bakaliowe skutecznie Cię powstrzymały.
Właśnie widziałam lody bakaliowe w biedronce (4,50 z litr), ale poza tym, że jestem spłukana, nie jem lodów. Z reguły. Ech, jeszcze trochę ponad tydzień i słodycze znowu będą moje na co dzień :3
O, kolejna osoba twierdzi, że jestem porąbana, mwahah. <3 Dziękujęęę!
Usuń"normalnie jak jakaś jednak wielka sekta, trójca święta od rycia mózgów - Cleo, Króliczyca hihi i Naffka"- MATKO BOSKO! JESTEM W SEKCIE! :O
Tak w ogóle to trochę fajnie. XD Święta trójca na zawołanie, mwahah. O, będziemy mieć własny ołtarzyk. Ja jestem za wanilią i czekoladą i różą! Ou yea! >D
Wait, wait, wait. Fajne zdjęcia swoje? XD Naff ma selfie z domestosem, a ja z nożem! *deal with it*
Gdyby komentarz usuwano za brak związku z rozdziałem, nie byłoby moich komentarzy. XD
Cleo ma konkurencję co do Nathiela, ok! Ale od mojego Soriela to się odwalcie! *taka waleczna, huga Sorusia*
Oooo, Naff zna mnie tak dobrze, że wie, że lubię wanilię! XD
Hej, chwila. Skoro ta postać będzie z 3/4 demona... *robi prześwietlenie wszystkich spoilerów* ZARZĄDZAM KONIECZNOŚĆ SPOILER NIGHT!
Też chciałam znaleźć bloga Edzi i nie wyszło. :C Smutam. Zaraz lecę do Naffa, żeby dała linka.
Naff i tryb psychopaty? XD Mwahahahahahahaahahh, nie! XDD Przecież ona taka słodziutka! Zero sadyzmu! Zero psychopaty!
Dobra, zryłyście mi mózg. A miałam się szykować do kościoła ;_____; Da ktoś linka do Edzi~? Bo kurdę, już po komentarzach widzę, że fajna osóbka. <3
Króliczek - Kolejna? Łeee, a myślałam, że pierwsza będę :( Hahaha dobra, żart.
UsuńNo, sekta od rycia mózgów - Matko Bosko Częstochoro :D Wanilia czekolada i róża, następny zapis do notesu. No to już mam jakieś wyobrażenie *zaczątki do ołtarzyka.
Domestos i nóż, no jak o mnie chodzi to Wam pasuje, i to bardzo :P
Ahaaa, znaczy mogę bzdury gadać i będzie git majonez? Jak mówi internetowa Baśka. Zapamiętam :D
Soriela nie chcę, możesz go sobie wziąć *uniosłam dumnie brodę.
Nie znalazłaś? EDIT: Dobra, teraz sprawdziłam, znalazłaś :D I nie mogę uwierzyć, że mylog Ci nie zeżarł komentarza: co za cham zbolały, a mnie i Rudej ciągle to robi :D To znaczy mnie już nie, bo znalazłam sposób, a Kasia ostatnio nie wpada, więc też nie wiem, czy jej zjada czy nie :P
Dzięki, Ty też jesteś fajna Króliczko <3 Masz jakiś profil na fejsie?
Wiesz, ile ludzi już stwierdziło, że jestemco najmniej dziwna? XD Często to słyszę, więc to dla mnie nie nowość.
UsuńI na określenie że jesteśmy w sekcie wyobrazilam sobie takich nas w habitach zakonnic. Mrau. :3
I ten moment, kiedy uświadamiasz sobie, że wszyscy już wiedzą o twoim sadyzmie. ;_____; Mam jeszcze masę dziwnych zdjęć. Battle of the year foreveeer! >D
huhuhu~ *tak bardzo kocha Soriela*
Jak to mówią: głupi ma zawsze szczęście! XD Dlatego mi nie zżera komentarza! *rzadko mi ogólnie zżera, jeśli już coś chcą jeść to 8 stron mojej noweli ;_____;*
Dziękować! ^^ I tak, mam. :3
Na te spamy to by się osobny blog przydał :D
UsuńJa też jestem za różą! Ale musi być herbaciana :3 I oczywiście mój ukochany earl grey <3 Myślałam, że z niczym nie będę kojarzona, ale Królik mnie przedstawia jako wielbicielkę czarnej herbaty i nie wiem - być złą czy się cieszyć?
Earl Grey forever. <3
UsuńHej, nie piszę przecież, że to czarna herbata! :D Po prostu nie określam jej rodzaju! *okej, piszę, że Earl Grey* Ale można wprowadzić zmiany, mwahah.
Króliczyca - to wyślij mi zapro :D *w ogóle to mogę Cię tak nazywać? Jakoś mi bardziej pasuje zamiast Króliczka hihi.
UsuńNo i wiesz jak to mówią. "Ty nie jesteś dziwna, Ty jesteś... oryginalna" :P Powtarzając za ojcem Tofika, i trochę parafrazując jego słowa haha.
Habity. Też masz skojarzenia :D Poza tym nie bardzo wiem co w tym mrauu, ale ja się nie znam na trendach modowych :P
Sadyzm to ostatnio wszystkim się z Greyem kojarzy chyba, i nie mylić tu z herbatą, Broń Boże haha.
No przepraszam bardzo, to mnie też nie powinno zżerać, skoro "głupi ma szczęście" :D Coś niezbyt ta teoria widzi misie.... tfu, widzi mi się haha.
I nie ma za co :* Swój na swego zawsze trafi <3 :D
Cleo no pasowałoby, albo się na fejsbooka przenieść, chociaż tam też odchodzą niezłe spamy zauważyłam :P w jednym miejscu jakieś... 80? i to nie wszystkich w całości pod postem, tylko pod jedną myślą, przez kogoś napisaną, dotyczącą wyżej wspomnianego postu *i tak pewnie nic nie zrozumiałyście, co? haha. Boskie jesteście w każdym razie <3 :D
Królik! Bo w końcu... Astley, wanilia <3 ohohoho. No i wiem też, że czekoladę lubisz! >D bo...bo Soriel!
UsuńNie ma spoiler nighta! Bo znowu będę miała zbrołkowanego harta przez spoilery na temat Astleya, który *SPOILER*! Moje biedne serduszko więcej nie zniesie XD!
J-ja słodziutka ;____;? Nie jestem słodziutka! Ani trochę. Wystarczy mnie ugryźć! Słona jak paluszki!
COOOOOOO. My w sekcie i w habitach? ja bym spłonęła od samego noszenia habitu. W końcu... Nathiel i Soriel za mną chodzą, a oni nie mają wstępu do kościoła bo płoną! JA w sumie przez nich też (kij, że w kościele byłam ostatnim razem 2 lata temu :o. O NIE! W czerwcu mnie czeka kościół! NIEEEEE!)
WTF. Króliczyca zamiast Króliczka. Taka damska wersja XD!
NIEEE! Tylko nie myśl o sadyźmie jak o Greyu! W naszych kręgach sadyzm to noże, krew i ...BUM XDD! Nie ma dzikich gwałtów i biczów! *GREY TO ZUUO!*
Jeeej! Jesteśmy boskie! TO takie kochane! <3 Ale w końcu jesteśmy Jeźdźcami Chaosu >D! BANG! Jedna ćpie herbatę, druga ćpie słodycze, a trzecia ćpie domestosa! Oczywiście Edzia też fajna osóbka! ^___^ rzadko się takie spotyka!
A mi się Króliczyca kojarzy ze smokiem który jesy kudlaty i ma uszka królika! XD Ale w sumie brzmi epicko! :3 *handluj z tym!*
Usuńwyślem mwahah.
A mi mówią normalnie: jesteś jakaś dziwna. O_____o
Sadyzm yeaaah! Tak bardzo fajny!
a ja zrozumiałam to o spamie i nawet wiem o jaki chodzi! XD
Heeej, ja chcem Spoiler Nighta. Naffiee~Zero spoikerow o Astleyu, I promise!
Króliczek jest damski. ;_____; Jestem dziewczyną... XD
Pisiont twarzy Astleyaaaa!
Boskie my! Yahoo! *handluj z tym2* Nie ma to jak ćpanir słodyczy!
WTF. Może dlatego, że... Smoczyca ze Shreka XD? Ahhaha.
UsuńSPAM jest genialny >D nieważne gdzie! WCNathiela otwiera się dla SPAMU XD ahahaha.
A-ale... w takim razie nie będę miała o co spytać XDDDD! I gdzie tu spoiler night bez pytań ;___;?
PISIONT TWARZY ASTLEYA!!!!!!!!!!! BRAŁABYM WSZYSTKIE *_______*
Właśnie dlatego! XD Ale Króliczyca brzmi epicko!
UsuńWC Nathiela otwarte dla wszystkich! Toi toi Nathielaaaa! Tylko zamiast niebieskiej wody jest zielona!
Nie masz o co pytać? A, to ok! XD
Huehue, chyba nie wszystkie. :3 Niektóre są straszneeee.
No właśnie próbowałam wymyślić bardziej damską wersję, poza tym Króliczki mi się kojarzą z tymi od Playboya nie wiem czemu, więc chciałam co innego :D
UsuńNie zgadłyście, sugerowałam się Mamą Kangurzycą akurat, wiecie, Maleństwo, Kubuś Puchatek i te sprawy huehuehue. Ale Smoczyca ze Shreka też może być, niech Ci będzie :P
Epickie *kompletnie nie rozumiem tego dowcipu, ale trudno.
Noo, uwielbiam spamy <3 Króliczyca - załapałaś, i nawet wiesz, który mam na myśli? No to szacun dziewczyno :D
Greya czytałam, a że dalej jest na tapecie wszędzie, to mi to tak zostało :D Sorry. Poza tym się zapieram nogami i rękami, bo cała seria o tym Panu wcale nie była taka ZUUUA moim zdaniem. Tylko bez tych głupich wstawek "och", "ach", "dojdź dla mnie maleńka", trochę mniej scen łóżkowo-czerwonopokojowych i byłoby BOSKO :P Teraz możecie mnie linczować :D
No, jesteście właśnie... i tak trzymać kochane.... i nie puszczać... ani się ani w żadnym innym sensie też :* buahaha
Handluj z tym - dobre :D
To ja na przykład wciągam budyń nosem: może być? taki o http://oi58.tinypic.com/1547dcl.jpg huehuehue